Ograniczone testy, mającej bliżej do eksperymentu, niż globalnego wdrożenia? Być może. Google w dalszym ciągu próbuje poprawić coś, co wcale poprawy nie wymaga.
Google nie przestaje mnie ostatnio zaskakiwać. Przecież dopiero kilka dni temu pojawiła się informacja o rezygnacji z funkcji dynamicznego wyszukiwania, która w ogromnym stopniu ułatwiała mi przede wszystkim pracę, ale bywała też przydatna podczas zwykłego używania wyszukiwarki. Tym razem zmiany dotyczą przede wszystkim wersji mobilnej, którą Google pragnie uczynić jak najczytelniejszą. To czego to może doprowadzić? Sami zobaczcie.
Jak widzicie na załączonej powyżej grafice z wyników wyszukiwania kompletnie usunięto zielone elementy, czyli linki do stron. Zastąpiono je czarnymi, mniejszymi odpowiednikami widocznymi powyżj tytułu oraz opisu/podglądu treści danej strony. Dodatkowo, każdy wynik jest obramowany, co ma nam pomóc w odróżnieniu poszczególnych witryn. Nie bez znaczenia są też oznaczenia "AMP" sugerujące błyskawicznie wczytujące się strony, gotowe do wyświetlenia na ekranie urządzenia mobilnego.
Nie wszystkie wprowadzane przez Google zmiany mi nie odpowiadają, ale ostatnie zdarzenia określiłbym mianem czarnej serii, gdyż wszystkie te decyzje uważam za kompletnie niepotrzebne i nietrafione. Wiara Google w nagłówki (czyli SEO) mnie zadziwia i z całą pewnością nie byłbym zadowolony, gdyby któregoś dnia linki faktycznie zniknęły z wyników wyszukiwania. W większości sytuacji to właśnie one są elementem decydującym o kliknięciu lub przejściu do następnej propozycji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu