YouTube

Sprytne oszustwo wycelowane w twórców na YouTube - ktoś "miał łeb"

Jakub Szczęsny
Sprytne oszustwo wycelowane w twórców na YouTube - ktoś "miał łeb"
Reklama

System ochrony praw autorskich w serwisie YouTube jest jednym z bardziej kontrowersyjnych mechanizmów, które z pewnością irytują twórców. Zdarza się bowiem tak, że automatyczne systemy wykrywają "konflikt" w tym zakresie nawet wtedy, gdy go nie ma - wtedy twórca pozostaje właściwie sam ze sobą w trudnej sytuacji. Wykorzystali to oszuści, którzy wręcz szantażują autorów filmów.

Extremetech opowiada historię jednego z takich twórców: ObbyRaidz nie ma zbyt wielu subskrybentów, tworzy filmy właściwie tylko dla własnej przyjemności i zajmuje się głównie Minecraftem (który już nie jest tak popularny jak kiedyś). W ostatnim czasie okazało się, że firma ViperHCF zgłosiła roszczenia związane z prawami autorskimi do dwóch jego filmów. W przypadku mechanizmu YouTube, jeszcze jedno takie zgłoszenie mogłoby poskutkować tym, że jego konto zostanie zablokowane. Aby "ostrzeżenia" zniknęły z jego konta, musi minąć jeszcze kilka miesięcy - stało się jednak coś, co spowodowało, że... ObbyRaidz zaczął zastanawiać się co dalej z przyszłością jego kanału. Wyszło na to, że zgłosili się do niego oszuści, którzy obiecali usunąć te zgłoszenia za niewielką opłatą. Natomiast jeżeli nie zdecyduje się tego zrobić, dorzucą do puli trzecie zgłoszenie i doprowadzą do zablokowania konta.

Reklama

VengefulFlame (ktoś, kto skontaktował się z ObbyRaidz) twierdził, że reprezentuje podmiot ViperHCF i może usunąć te roszczenia, ale oczekuje w zamian 150 dolarów w platformie PayPal lub 75 dolarów w BTC - do wyboru. Natomiast, jeżeli autor filmów odmówi zapłaty, otrzyma trzecie roszczenie i będzie musiał liczyć się z zablokowaniem jego konta. To bardzo proste ultimatum - zapłacisz: damy ci spokój. Nie zapłacisz: zablokujemy kanał. Oszust dał autorowi odrobinę czasu do namysłu - tak, aby mógł podjąć decyzję co do tego, czy rzeczywiście opłaca mu się płacić za usunięcie roszczeń.

YouTube autorowi nie pomógł

Problemem w tak zautomatyzowanych serwisach jak YouTube jest to, że bardzo rzadko w trakcie uzyskiwania pomocy technicznej mamy do czynienia z prawdziwymi pracownikami. Wiele rzeczy odbywa się za pośrednictwem automatów: ObbyRaidz odwołując się od roszczeń spotkał się z bezdusznością maszyny - ta od razu odrzuciła jego wnioski o anulowanie ostrzeżeń. Najprawdopodobniej działający w ten sposób oszuści kontaktują się jedynie z tymi kanałami, które mają niewielu subskrybentów - wtedy bowiem najczęściej nie są oni obsługiwani przez prawdziwych pracowników. Sztab odpowiedzialnych za porządek na YouTube ludzi pomaga głównie większym graczom, którzy wywierają istotny wpływ na platformę.

To jednak nieco zaskakujące, że na YouTube odbywają się takie praktyki. Wykorzystano tutaj mechanizm, który miał stać na straży praw autorskich - okazało się natomiast, że i ten może stać się przyczynkiem do całkiem cwanych oszustw. YouTube będzie musiało brać to pod uwagę w trakcie rozwoju serwisu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama