"Yellowstone" zmierza do wielkiego finału. A koniec historii jest chroniony jak największa tajemnica. Twórcy przebijają w swoich działaniach nawet starania Marvela!
Yellowstone: wielki finał i pilnie strzeżone tajemnice. Nawet pracownicy z Marvela byli zszokowani
Atmosfera przed wielkim finałem "Yellowstone" robi się coraz gorętsza. Wokół serialu nagromadziło się tyle rozmaitych tematów i kontrowersji, a oczekiwania są tak wielkie, że wielu obserwatorów powoli czuje się zmęczonych i... tylko czeka na to jak zakończy się ta opowieść. A jak wiadomo: zakończy się bez udziału Kevina Costnera wcielającego się w nestora rodu: Johna Duttona.
Twórcy pozostawiają temat wielkiego finału owiany tajemnicą. Nawet spora część biorącej czynny udział w projekcie ekipy nie ma pojęcia, czego tak naprawdę może się spodziewać. Dotychczas za pewnik brane jest to, że to dinejowskie produkcje spod szyldu Marvela są najpilniej strzeżoną tajemnicą w popkulturze. Wygląda jednak na to, że "Yellowstone" przebiło ich standardy.
Finał "Yellowstone" najpilniej strzeżoną tajemnicą w branży
Christina Voros, czyli reżyserka finałowych odcinków serialu, opowiedziała o tym jak wielką tajemnicą owiany jest finał serialu. Z perspektywy twórców -- zrobili wszystko co tylko w ich mocy, by nie zepsuć niespodzianki, a także by do sieci nie trafiły żadne spoilery przed emisją odcinków. Lwia część aktorów którzy brali udział w projekcie może mieć jedynie ogólną wizję tego co tam się wydarzy. Scenariusze które otrzymali były niepełne i zawierały... wyłącznie ich kwestie.
To było nowe terytorium dla nas wszystkich. Mamy w ekipie kilka osób, które pracowały w uniwersum Marvela i uważały, że to, co robimy, jest szalone (...) Naprawdę, wszystko zrodziło się z ochrony tego, co Taylor i ta obsada oraz ta rodzina twórców zbudowali przez lata, i wiedząc, jak wielkie było oczekiwanie na te scenariusze. Energia wokół tego była bardziej związana z ochroną tego dla publiczności niż z jakąś tajną rzeczą, a my zrobiliśmy, co w naszej mocy. Nie mieliśmy koordynatora scenariusza; przejąłem tę rolę i dokonałam redakcji dla każdego członka obsady. Większość obsady dostała tylko sceny, w których występowała. Tak więc duża część obsady, nawet niektórzy z naszych 7-letnich weteranów, dowie się, co się wydarzy w tamtej historii, dopiero gdy serial będzie miał swoją premierę.
Czytaj dalej poniżej
Ma to sporo sensu. Spoilery w oczach wielu miłośników (pop)kultury są czymś absolutnie niedopuszczalnym -- i twórcy nie chcą psuć zabawy widzom. Sam nigdy się na nie nie oburzam, bo dużo ciekawsze jest dla mnie sama droga niż finał, ale rozumiem to podejście większości. I w zupełności rozumiem, a nawet doceniam, starania ze strony twórców. No chyba, że chcą oni ukryć jakieś kuriozalne zagrania, które gdyby wyciekły, to już teraz mogłyby przynieść bardzo głosy niezadowolenia...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu