Internet

Powinni ukarać firmę, a znaleźli kozła ofiarnego. CEO „rosyjskiego Google” porzuca stołek

Patryk Koncewicz
Powinni ukarać firmę, a znaleźli kozła ofiarnego. CEO „rosyjskiego Google” porzuca stołek
Reklama

Dyrektor generalny Yandex rezygnuje z posady po 25 latach kariery. Arkady Volozh został objęty sankcjami UE z powodu finansowego wsparcia Rosji

Wojna wywołana przez Putina sprawiła, że Yandex – zwany potocznie rosyjskim Google – ma pełne ręce roboty. Na wyszukiwarkę, która zajmuje się dystrybucją mediów, spadł obowiązek siania propagandy i dezinformujących treści. Firma musiała się przy tym nagimnastykować, aby uniknąć sankcji UE wymierzonych w prorosyjskie podmioty. O ile samemu Yandeksowi udało się wykaraskać, tak o dyrektorze generalnym tego samego powiedzieć nie można. CEO Yandex zrezygnował ze stanowiska.

Reklama

Arkady Volozh obrywa za konszachty z Putinem

Arkady Volozh, współzałożyciel Yandex, pełnił funkcję dyrektora generalnego od 1997 roku. Posada CEO w jednej z największych firm technologicznych zapewniła Volozhowi status miliardera i bliskie kontakty z samym Władimirem Putinem. Z tego powodu Rosjanin znalazł się na najnowszej liście osób objętych sankcjami UE.

Władimir Putin i Arkady Volozh podczas spotkania w siedzibie Yandex / kremlin.eu

Firma we wpisie na oficjalnej witrynie poinformowała, że Arkady Volozh zrezygnował ze stanowiska CEO i przekazał swoje uprawienia do głosowania zarządowi. Unia zdecydowała, że Volozh jest odpowiedzialny za materialne lub finansowe wsparcie putinowskiej Rosji.

„Unia Europejska nałożyła sankcje na pana Volozh osobiście. Ani Yandex, ani spółki Grupy nie znalazły się na listach sankcyjnych Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Nie wierzymy, że te wydarzenia wpłyną na działalność firmy, jej sytuację finansową czy relacje z partnerami” – fragment komunikatu prasowego

Publikacja ma bardzo zachowawczy charakter. Wyraźnie widać, że Yandex próbuje zachowywać się tak, jakby cała korporacja nie była umoczona w brudnych interesach Putina. Yandex informuje, że decyzja w żaden sposób nie wpłynie na funkcjonowanie firmy, która dysponuje „silnym zespołem zarządzającym”.

W przekazie duży nacisk położono na indywidualne sankcje dla dyrektora generalnego, a nie karę, która dotknie firmę w rozumieniu ogólnym. Nie jest to bezcelowe. Yandex bowiem od początku wojny stara się wykonywać wszelkie fikołki, pozwalające firmie unikać odpowiedzialności.

Yandex kombinuje jak może, aby uniknąć konsekwencji

Yandex w zachodnich mediach cieszy się złą sławą. Korporacje nie raz oskarżono o sianie propagandy i prowadzanie narracji zgodnej z wytycznymi reżimu. Niedawno pisałem o Yandeksie także w kontekście wyciągania danych z iPhonów, nawet jeśli aplikacja jest wyłączona. Z uwagi na powyższe, oczekiwano od Unii wyciągnięcia konsekwencji i nałożenia sankcji na cały podmiot. Tak się jednak nie stało. Aby odciąć się od oskarżeń dotyczących szerzenia dezinformacji, firma sprzedała swoją medialną platformę Yandex News oraz blog Zen do rosyjskiego odpowiednika Facebooka – VKontake. W marcu Yandex pozbył się wiceprezesa, Tigrana Khudaverdyana, który rownież został objęty sankcjami UE.

Sama firma została zarejestrowana w Holandii, co dość wyraźnie podkreślane jest w komunikatach prasowych. Nie ma jednak złudzeń, komu Yandex służy i czyje interesy wypełnia. Z uwagi na oczywiste powiązania z Putinem, został usunięty z nowojorskiej giełdy. Z konsekwencjami politycznych konszachtów Yandex musi mierzyć się także w Finlandii. Znajduje się tam jedyne centrum danych zlokalizowane poza Rosją, jednak jego działalność kuleje. Lokalni dostawcy energii odmówili bowiem jego obsługi.

Reklama
Źródło: Depositphotos

Rezygnacja Volozha z posady dyrektora generalnego po 25 latach pełnienia obowiązków to duże wydarzenie. Niestety wątpliwe jest, aby były CEO Yandeksu faktycznie na tym ucierpiał. Zarówno on jak i jego rodzina posiadają bowiem akcje i ogromne wpływy. Choć sankcje okazały się w tym wypadku na pozór skuteczne, to ze strony Yandeksu jest to zapewne tylko akcja PR-owa o niskiej szkodliwości dla samej firmy.

Stock image from Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama