Yahoo sprzeciwiło się publikacji na łamach swojego serwisu zdjęć 19 osób które brały udział w protestach jakie odbyły się w stolicy tybetu Lhasa. Publ...
Jak widać amerykański koncern stara się nie powtórzyć błędów, jakim jest współpraca z rządem chiński - całkiem niedawno kilku dysydentów chińskich pozwał koncern do sądu za udostępnianie władzom w chinach treści prywatnych korespondencji.
Sytuacja Tybetu oraz nadchodząca olimpiada w Chinach wywołują coraz więcej dyskusji nie tylko w tradycyjnych mediach ale również w polskiej blogosferze.
Powstaje wiele akcji protestacyjnych przeciwko niewoleniu Tybetu takich jak freetibet.pl, powstają też mniej racjonalne pomysły takiej jak Domnika Kaznowskiego pod hasłem "Nie oglądam, Nie zabijam" czyli protest w formie nie oglądania i komentowania olimpiady.Mam tylko nadzieję, że nasza blogosfera nie przesadzi i jak to się mówi "nie przedobrzy" bo o ile prowadzenie serwisu takiego jak freetibet.pl ma szansę być zauważone i traktowane poważnie (o ile ktoś nie wyskoczy z bojkotem całej olimpiady) przez media o tyle hasła w stylu wyrzućmy chińskie produkty czy nie oglądajmy olimpiady moim zdaniem poważnie traktowane nie będą.
Dłużej, szerzej i bardziej dobitniej o formach protestu i ich skuteczności napisał Bartek Raciborski na swoim blogu. Muszę przyznać, że zgadzam się jego opinią i argumentami jakie przedstawił - to co mogą zrobić blogerzy w sprawie Chin, Chińczyków i Tybetu to nie zapomnieć i pisać nawet wtedy kiedy inne media już przestaną.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu