Walka o obecność w topowej trójce producentów smartfonów jest zażarta, ale nie oznacza to wcale, że musi się tam wkradać stagnacja. Xiaomi już od dawna miało chrapkę na miejsce na podium i wygląda na to, że dopięło swego.
Żartobliwie można byłoby powiedzieć, że uczeń przerósł mistrza. Nie da się bowiem ukryć, że przez wiele lat Xiaomi wzorowało się na Apple, choć jednocześnie przyjęło zupełnie inną strategię rynkową. Różnica była podstawowa - cena urządzeń z różnych kategorii, w tym smartfonów. Jeśli chodzi o telefony, to podejście przynosi wymierne rezultaty, Xiaomi wskoczyło bowiem do top 3 producentów tego typu urządzeń, wypychając Apple poza podium.
Xiaomi w TOP 3 największych producentów smartfonów
Według analityków z firmy Gartner, w trzecim kwartale 2020 roku Xiaomi zwiększyło zarówno sprzedaż swoich smartfonów (z 32,927 miliona do 44,405 miliona egzemplarzy) oraz swój udział w światowym rynku smartfonów z 8,5% w analogicznym okresie 2019 do 12,1% w 2020 roku. Wzrost zanotowało również Apple (z 10,5% do 11,1%), jednak wolumen sprzedaży w przypadku amerykańskiego producenta spadł o niecałe 300 tysięcy egzemplarzy i wyniósł o prawie 4 miliony sztuk mniej niż u Xiaomi. Nie są to oczywiście jakieś kolosalne różnice, ale przy takim trendzie wzrostowym chińskiej firmy mogą się one powiększyć.
Mogą, ale nie muszą.
Trzeba bowiem pamiętać, że w tym roku zmienił się trochę kalendarz wydawniczy Apple, dodatkowo nie wszystkie modele nowych iPhonów były dostępne od razu, co na pewno mocno wpłynęło na wyniki firmy.
Widocznie dalej w stawce jest koreański Samsung, który przy wzroście udziału w rynku z 20,3 do 22% sprzedał prawie 81 milionów egzemplarzy swoich smartfonów, czyli dwa razy więcej niż Apple. Na drugim miejscu uplasował się Huawei z 51,830 miliona, jednak jako jedyny w zestawieniu notując zarówno w udziale w rynku, jak i wolumenie sprzedaży urządzeń. Nie są to tak duże zmiany jak w niedawnym raporcie IDC, ale gdzie by nie spojrzeć, popularny chiński producent mogący (póki co) "pochwalić się" amerykańskim banem, notuje spadki. A na nich, standardowo, zyskują inni, w tym wypadku na pewno właśnie Xiaomi. Tak, jak wspominałem już jakiś czas temu, ktoś musi przecież wypełnić lukę, która rośnie z kwartału na kwartał.
Jak zapewne zauważyliście, bardzo dobrze radzi sobie goniące stawkę OPPO, które może nie zanotowało wzrostu sprzedaży, ale sukcesywnie zyskuje udział w globalnym roku. Nie tak imponująco jak w raporcie IDC na Europę, ale jednak i rozsiada się wygodnie w pierwszej piątce.
Jestem bardzo ciekawy jak będzie wyglądać walka Apple i Xiaomi w kolejnym kwartale, kiedy w raportach zostanie uwzględniona sprzedaż nowych iPhonów 12. Trudno oczekiwać aż tak dużej popularności, jak miało to miejsce w przypadku modeli iPhone 11, ale - przynajmniej patrząc na znajomych - dwunastki cieszyły się dużą popularnością. Poznamy też wtedy odpowiedź na pytanie, na ile wzrost ceny bazowego modelu z nowej generacji wpłynął na jego sprzedaż. iPhone 11 miał bardzo atrakcyjną, jak na Apple oczywiście, cenę - co bez wątpienia przełożyło się na świetne wyniki sprzedażowe tego modelu. Z drugiej strony tym razem firma zdecydowała się wypuścić na rynek iPhone 12 Mini, wypełniła więc rynkową lukę małych, ale topowych smartfonów i wydaje się, że w tej półce nie ma póki co konkurencji. Dowiemy się też wreszcie na ile prośby i życzenia małego telefonu z topowymi podzespołami były prawda, a na ile powtarzanym sloganem, który nie ma przełożenia na faktyczną sprzedaż.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu