Felietony

Pady od Xboxa to szmelc – właśnie dogorywa mój czwarty kontroler

Patryk Koncewicz
Pady od Xboxa to szmelc – właśnie dogorywa mój czwarty kontroler
Reklama

Żaden sprzęt – a przez moje ręce sporo się go przetacza – nie psuje się tak często, jak pady od Xboxa. Dlaczego firma aspirująca do gamingowego giganta wypuszcza taki badziew za ponad 200 zł?

Ja nie z tych, którzy przy pierwszej nerwowej sytuacji w meczu online rzucają padem w telewizor – wręcz przeciwnie, zepsuty sprzęt w moim przypadku to wyjątkowa rzadkość. Mimo to 3 raz w przeciągu niespełna półtora roku musiałem klnąć na pada od Xboxa. Drogi Microsofcie, z czego wy je robicie?

Reklama

Xbox 360, czyli niedościgniony ideał

Pamiętacie jeszcze pada od Xboxa 360? Ahh, cóż to był za kontroler – absolutnie najwygodniejszy oraz najlepiej dostosowany do dłoni sprzęt do grania i nawet nie zapraszam w tej kwestii do dyskusji, bo nie ma o czym dyskutować. Kilka sztuk przewinęło się przez moje dłonie z kilku różnych edycji X360 i z żadnym nigdy nie miałem problemów. Z uwagi na to, że staram się co generację zmieniać obóz z zielonego na niebieski, to erę Xboxa One przecierpiałem jako posiadacz PlayStation 4 i dopiero w końcówce 2022 roku zdecydowałem się znów powrócić prywatnie pod skrzydła Microsoftu.

Źródło: Depositphotos

Kontrolerom od Xboxa Series X/S nic pod względem wygody zarzucić nie mogę – choć to wciąż nie ten sam poziom komfortu co w Xbox 360 – ale o jakości ich wykonania mógłbym napisać wiele nieprzyjemnych słów. Dlaczego? Bo w samym tylko ubiegłym roku musiałem 3 razy kupować nowego pada. Nie jest to niestety mój pech – pady od obecnej generacji Xboxa są po prostu zrobione na kolanie.

Martwe przyciski LB/RB? To już xboksowy standard

Oryginalny pad, będący zawartością pudełka z konsolą, trzymał się najdłużej. Najszybciej usterkom ulegały kontrolery kupione dodatkowo – pierwszy z nich wytrzymał zaledwie 3 miesiące. Wiecie – czasem zdarzy się tak, że chcecie zagrać z odwiedzającym Was gościem lub po prostu mieć załadowanego pada w zapasie – po prostu zawsze warto mieć gdzieś w szufladzie awaryjny kontroler. To właśnie w tym zapasowym po kilkunastu użyciach padła prawa gałka, a mówiąc precyzyjniej, wystąpił powszechny problem zwany drift stick. Polega to na losowej utracie kontroli nad analogiem i efekt „dyforwania” powodujący samoistny ruch postaci w grze. Da się z tym żyć, ale to irytująca usterka, która uniemożliwia sensowne mierzenie się z przeciwnikami w grach przez internet.

W trakcie żmudnego rozpatrywania procesu gwarancyjnego kupiłem więc nowego pada i tym razem udało mu się wytrzymać około pół roku. Co poszło nie tak? Tym razem wsiadł przycisk LB, zlokalizowany nad lewym spustem. Ponownie częsty problem, któremu w sieci poświecono masę wątków, poradników (niektórzy próbują radzić sobie... dmuchaniem) i filmów instruktażowych, przedstawiających samodzielną naprawę domowymi metodami. Stwierdziłem, że spróbuje swoich sił skoro to taka posta sprawa, bo za niesprawnym LB (lub rzadziej RB) stoją dwa niewielkie haczyki z plastiku. Ich wygięcie sprawia, że przycisk nie reaguje poprawnie – po rozkręceniu okazało się, że ułamały się oba i niewiele tutaj zdziałam bez zamiennika.

Wciąż w zanadrzu miałem pierwszy z kontrolerów dołączony do zestawu, ale nie nacieszyłem się nim zbyt długo, bo w trakcie casualowego grania przycisk LB znów strzelił mi pod palcami. Ponownie malutkie haczyki, dociskające guziczki odpowiadające za reakcję kontrolera – widoczne na grafice powyżej – szlag trafił. Pracownik okolicznego serwisu konsol i sprzętów gamingowych nie był szczególnie zaskoczony, gdy podałem mu powód awarii. Stwierdził, że statystycznie częściej do naprawy trafiają pady do Xboxa – zazwyczaj z wadliwym analogiem.

Źródło: Depositphotos

Jasne, zawsze można oddać sprzęt na gwarancje i sprzedawcy nie mają problemu z jej uznaniem, a w razie czego wymiana belki LB/ RB to koszt kilkudziesięciu złotych, ale nie o to tutaj chodzi. Sęk w tym, że Microsoft swoje kontrolery wycenia na ponad 200 zł, a ich przydatność to kilka miesięcy – i nie są to przypadki odosobnione. W sieci znajdziecie niezliczoną ilość użytkowników wadliwych padach, a najgorsze jest to, że producent stosuje te same rodzaje haczyków w swoich kontrolerach z serii Elite, które kierowane są rzekomo do profesjonalistów. Skoro ja w trakcie okazjonalnego grania zużywam przyciski tak często, to nie chce wiedzieć, jak wyglądają pady od Xboxa po profesjonalnym turnieju e-sportowym. Dajcie znać, czy Wam także pady padają jak muchy. Może czas wytoczyć wspólne zażalenie do Microsoftu ;]

Stock image from Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama