Ciekawostki technologiczne

Pół wieku temu ten samolot ustanowił rekord prędkości, którego nie pobito do dzisiaj

Maciej Sikorski
Pół wieku temu ten samolot ustanowił rekord prędkości, którego nie pobito do dzisiaj
Reklama

Obserwujemy dzisiaj zmagania miliarderów, którym marzą się loty kosmiczne. Wyścig, w którym kiedyś udział brały mocarstwa, dzisiaj stał się domeną prywatnych firm. Te ostatnie przekraczają kolejne granice, osiągają coraz bardziej spektakularne cele i wydaje się, że za chwilę uczynią z wycieczek w kosmos rzecz oczywistą, będą przekraczać granicę przestrzeni kosmicznej każdego dnia. Kiedyś ludzie odczuwali podobny stan, a pozwalał tak na to patrzeć samolot X-15. Maszyna, która nawet dzisiaj może się pochwalić niepobitymi rekordami.

X-15 to prawdziwa perła awiacji. Pewnie wielu z Was ją kojarzy, przynajmniej raz widziało zdjęcie, grafikę czy film prezentujący maszynę. Mawia się o niej, że to rakieta z doczepionym kokpitem i sporo w tym prawdy. Powtarzana jest też opinia, że samolot wyprzedzał swoją epokę, zastosowano w nim rozwiązania, które standardem stały się znacznie później, wykręcono rekordy, które wywołują opadanie szczęki nawet dzisiaj, zdobyto wiedzę, która pozwoliła Amerykanom z powodzeniem rozwijać program kosmiczny.

Reklama

Aż trudno uwierzyć w to, że maszynę zaprojektowano w latach 50. XX wieku. Ta dekada wydaje się dzisiaj innym światem, prehistorią. USA jednak właśnie wtedy prężyły muskuły: kraj był dumny ze zwycięstwa w wojnie, zaczynał się bum gospodarczy, wojenna zawierucha przyniosła wiele nowych rozwiązań w technologiach, które teraz można było testować w świecie cywilnym (przykład Motoroli) lub... rozwijać na wypadek kolejnego konfliktu. Entuzjazm mocarstwa, które krzepło, podlany odpowiednim finansowaniem i zdobyczami nauki (w tym wiedzą przejętą wraz z naukowcami z hitlerowskich Niemiec) prowadził do wielkich osiągnięć.

Samolot X-15 oblatano pod koniec lat 50. XX wieku, ale epoka bicia przez niego kolejnych rekordów nastała w kolejnej dekadzie. Wspominam o tym akurat dzisiaj nie bez przyczyny: 19 lipca 1963 roku, a zatem ponad 50 lat temu odbył się lot o numerze 90. Wraz z lotem o numerze 91 (odbył się miesiąc później) stanowi on test, w którym udało się osiągnąć przestrzeń kosmiczną. Za jej początek przyjmuje się wysokość od 80 do 100 km nad powierzchnią Ziemi, najczęściej wskazuje się górną granicę. X-15 zdołał 54 lata temu wznieść się na wysokość około 106 km, dokonał tego Joseph Walker. Drugi ze wspomnianych lotów dał jeszcze lepszy wynik: blisko 108 km.

Amerykanie byli w stanie zaprojektować i zbudować 60 lat temu samolot, który mógł wykonywać loty suborbitalne. Dzisiaj pracują nad tym firmy Blue Origin czy Virgin Galactic, pieniądze łożą Jeff Bezos, Richard Branson, Paul Allen (współzałożyciel Microsoft buduje Stratolaunch - największy samolot świata) - miliarderzy. Idzie im coraz lepiej, ale wpadek nie brakuje, wystarczy wspomnieć o katastrofie SpaceShipTwo sprzed kilku lat czy eksplozjach, z którymi zmagał się SpaceX. Tymczasem hiatoria X-15 nie przyniosła wielu wypadków i tragedii, na 199 lotów tylko kilka zakończyło się źle, jeden tragicznie. To wzbudza jeszcze większy podziw: dla inżynierów i naukowców pracujących przy projekcie, ale też dla pilotów.

Ci ostatni musieli być nie tylko inteligentni, bardzo zdrowi i odpowiednio wykształceni, ale też odporni na stres. Wsiadali do rakiety, którą podwieszano pod samolot B-52, ten wynosił ich na właściwą wysokość i... zrzucał. Wówczas zaczynała się "zabawa". Wyobraźcie sobie, że przeciążenia rzędu 4 G były tu czymś normalnym, a w skrajnych warunkach dochodziły do 7 G. Zwyczajny śmiertelnik traci przytomność, pilot tego potwora mimo bólu musiał zachować zimną krew - w przeciwnym razie najpewniej straciłby życie. Maszyną latało przez kilka lat 12 pilotów, wśród nich Neil Armstrong, który potem został włączony do programu Apollo. Część pilotów latających tym samolotem zdobyła dzięki niemu odznaki astronautów (chociaż w większości przypadków jest to kontrowersyjne, ponieważ za granicę przestrzeni kosmicznej uznano wysokość 80, a nie 100 km).


Rekordowa była nie tylko wysokość, na jaką wznosił się samolot: wrażenie robiła także jego prędkość. W październiku 1967 roku udało się osiągnąć prędkość 7274 km/h. Niebawem minie pół wieku od tego wydarzenia, a człowiek nie pobił wspomnianego wyniku. Co prawda kilkanaście lat temu szybciej poleciał X-43, wykręcił 11,3 tys. km/h, ale była to maszyna bezzałogowa, dron. W grupie samolotów załogowych X-15 wciąż czeka na następce. I możliwe, że jeszcze trochę poczeka.

Wybudowano trzy maszyny X-15. Jedna uległa zniszczeniu (pilot zginął), dwie pozostałe trafiły do muzeów, gdy projekt zamknięto. Ostatni lot odbył się pod koniec roku 1968. Okazało się wówczas, że ten kierunek rozwoju może nie przynieść odpowiednich korzyści. Czy to jednak oznacza, że jedynymi zdobyczami były wspomniane rekordy? Nie: X-15 dał odpowiedzi na wiele pytań związanych z rozwojem technologii kosmicznych. Przy produkcji maszyny wykorzystano odporny na bardzo wysokie temperatury stop Inconel (składa się głównie z niklu, chromu i żelaza), zastosowano nowy typ silnika rakietowego, wprowadzano innowacje w zakresie sterowania czy ochrony pilota. Pod tym adresem znajdziecie spis osiągnięć, które przyniósł program. Kto wie, jak potoczyłby się wyścig kosmiczny bez zdobyczy wyniesionych z testów X-15?

Reklama

Jedni nazwą to drogą zabawką NASA i amerykańskich sił powietrznych, drudzy uznają za techniczny majstersztyk. Maszyna nawet dzisiaj zasługuje na szacunek. A zaprojektowano ją dekadę po zakończeniu II wojny światowej. Dużo czasu musiało upłynąć, nim ludzie wrócili do eksplorowania tej ścieżki. Ciekawe, jakie będą efekty tego wyścigu?

Źródło informacji oraz grafik: nasa.gov

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama