Autorem wpisu jest Wojtek Borowicz. Czwartek, ósma rano, Kraków. Wszyscy normalni mieszkańcy Królewskiego Miasta albo jeszcze śpią (i nie zamierzają ...
Autorem wpisu jest Wojtek Borowicz.
Czwartek, ósma rano, Kraków. Wszyscy normalni mieszkańcy Królewskiego Miasta albo jeszcze śpią (i nie zamierzają zmieniać tego stanu rzeczy przynajmniej do południa), albo właśnie odzyskują przytomność. Z kolei ci zupełnie nienormalni – start-upowa społeczność w całym swoim wachlarzu, od stereotypowych nerdów z AGH, przez młodych przedsiębiorców, aż po inwestorów i aniołów biznesu, siedzi już w biurze Google, dyskutując o swoich projektach przy kawie i ciastku. I tak jest co dwa tygodnie, na spotkaniach Open Coffee KRK.
Projekt OCKRK ma na karku już rok historii. Pomysł narodził się ubiegłej jesieni w głowach ludzi związanych z Hive53 – krakowską społecznością start-upową. Stojąca za nim idea była i wciąż pozostaje tak samo prosta – stworzyć miejsce, gdzie ludzie pasjonujący się biznesem, technologiami, internetem mogliby przyjść i spotkać dziesiątki podobnych sobie, podzielających fascynację wszystkim co nowe albo innowacyjne. Oczywiście z początku całemu przedsięwzięciu towarzyszyła pewna obawa: przede wszystkim, czy ludzie w ogóle będą zainteresowani spotkaniami w takiej formule, do których całą wartość wnoszą oni sami? Dzisiaj, po tym jak odbyło się ponad 20 Open Coffee KRK, nikt już nie ma takich wątpliwości. Choć pora jest upiornie wczesna, co dwa tygodnie na Rynku Głównym, w Google for Entrepreneurs, które wspiera tę inicjatywę udostępniając uczestnikom lokum, pojawia się ponad 50 osób. Legenda głosi, że pierwsi goście przychodzą już wpół do ósmej. Niestety, mam całkowitą pewność że nigdy nie uda mi się zweryfikować prawdziwości tych doniesień, pozostaje mi więc wierzyć na słowo.
Kto przychodzi na OCKRK? Cóż, tak po prawdzie to łatwiej byłoby chyba odpowiedzieć na pytanie, kto nie przychodzi, bo czwartkowe poranki przyciągnęły do siedziby Google już najróżniejsze osoby. Spotkania oczywiście kręcą się przede wszystkim wokół start-upów, ale przedsiębiorcy stanowią tylko jedną z licznych grup. Studenci przychodzą by pochwalić się swoimi pomysłami albo posłuchać propozycji innych i być może nawiązać z nimi współpracę. Nauczyciele akademiccy pojawiają się, by opowiedzieć o swoich projektach oraz podzielić się z pozostałymi wiedzą i doświadczeniem. Na Open Coffee KRK regularnie wpadają też inwestorzy, a więc ci, na których start-upowcom zależy szczególnie - częstymi gośćmi są przede wszystkim przedstawiciele Innovation Nest, hub:raum i Krakowskiego Parku Technologicznego, ale można też spotkać ludzi z Chance, Satus Venture czy indywidualnych aniołów biznesu, gotowych wesprzeć szczególnie interesujące przedsięwzięcia. A to i tak tylko wierzchołek góry lodowej, bo za każdym razem pojawia się ktoś nowy. Przez OCKRK przewijają się marketingowcy, designerzy, organizatorzy eventów, zdarzyli się nawet przedstawiciel Centrum Kultury Żydowskiej, organizator nocnych pub crawli... i tak można by wymieniać jeszcze długo. Na Open Coffee KRK zapraszani są też ludzie szczególnie ciekawi lub ważni dla lokalnej start-upowej społeczności. Udział w spotkaniach brali już między innymi Piotr Wilam, Marek Kapturkiewicz czy Rafał Styczeń. Richard Lucas z kolei wniósł wielki wkład do organizacji tego projektu i przy okazji został stałym bywalcem. Nic więc dziwnego, że poza Krakusami cierpiącymi na bezsenność, OCKRK przyciąga też gości z zagranicy. Czasem stanowią nawet piątą część wszystkich uczestników.
Podczas spotkań każdy z uczestników, jeśli tylko zechce, ma parę minut by powiedzieć coś o sobie, opisać swój projekt (nieważne czy to designerskie kalesony czy kursy programowania) albo zaprosić pozostałych na nadchodzące wydarzenie. I jeżeli brzmi to dla was jak formuła dobra dla lekcji zapoznawczej w liceum albo spotkania anonimowych alkoholików, to nie dajcie się zwieść pozorom. Przyznaję, że za pierwszym razem też miałem wątpliwości – trochę przez wrodzony sceptycyzm, a trochę przez to, że nie jestem przyzwyczajony do znajdowania się o ósmej rano tak daleko od własnej pościeli. Diametralnie zmieniłem podejście, kiedy minęła godzina z hakiem, a ja wychodziłem z biura Google z naręczem wizytówek, miałem zatrzęsienie nowych kontaktów i udało mi się zwerbować UX designera do nowego projektu. I nie jestem tu wcale odosobnionym przypadkiem. Dzięki Open Coffee KRK jedni znajdowali co-founderów, inni pracę, a jeszcze inni inwestora dla swojego start-upu. Nie jest to wcale takie trudne, jak pomyśleć, że co dwa tygodnie przychodzi tam kilkadziesiąt osób o zbliżonych zainteresowaniach. A o ich gotowości do działania niech świadczy godzina...
Jeżeli będziecie w Krakowie 21 listopada, wstańcie z rana i odwiedźcie siedzibę Google na Rynku Głównym. Napisałbym na koniec, że taka okazja, by się zainspirować, by inspirować innych, by znaleźć pracę, pieniądze lub po prostu ciekawe znajomości nie zdarza się często, ale to nie byłaby prawda. W Królewskim Mieście zdarza się co drugi czwartek. Do zobaczenia na OCKRK! Rejestracja pod adresem: http://www.ockrk.co
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu