Nikogo już nie dziwi widok osób biegających, czy jeżdżących rowerem, którym towarzyszy smartfon, np. z aplikacją Endomondo. Co więcej, coraz popularni...
Nikogo już nie dziwi widok osób biegających, czy jeżdżących rowerem, którym towarzyszy smartfon, np. z aplikacją Endomondo. Co więcej, coraz popularniejszy jest widok osób, monitorujących parametry aktywności swojego ciała za pomocą opaski Jawbone UP. Nie powinno zatem nikogo dziwić, że z naszego samochodu możemy zrobić „smartcar”. Na rynku jest już kilka urządzeń, które potrafią dostarczyć znacznie więcej przydatnych danych, niż otrzymujemy na desce rozdzielczej podczas standardowej podróży. To wszystko jest okraszone elementami społecznościowymi i grywalizacji.
Nie jest wszak żadną tajemnicą, że w zasadzie większość poruszających się po naszych drogach samochodów posiada komputer pokładowy, który dostarcza wszelkich danych diagnostycznych. Gdy udamy się do mechanika, ten podłączy do złącza serwisowego komputer z odpowiednim oprogramowaniem, by uzyskać informacje na temat tego, co dzieje się z samochodem. Skończyły się raczej bezpowrotnie czasy napraw na tzw. „nosa”. Rozwój trendu urządzeń mobilnych, w tym głównie smartfonów, sprawił, że powstał szereg projektów, mających wykorzystać ten potencjał.
Pierwszym projektem pozwalającym zgłębić, co w naszym samochodzie „piszczy”, jest kickstarterowy Fuse. Jest to niewielkich rozmiarów urządzenie podpinane do gniazda diagnostycznego (OBD) w naszym samochodzie. Dzięki łączności Bluetooth, Fuse prześle wszelkie konieczne dane do aplikacji mobilnej, zainstalowanej w naszym smartfonie, a wszystkie zebrane w ten sposób informacje będą przechowywane w indywidualnej chmurze danych.
Użytkownicy Fuse uzyskają nie tylko dostęp do informacji na temat parametrów funkcjonowania. Urządzenie zostało wyposażone w nadajnik GPS, dzięki czemu możliwa będzie lokalizacja naszego auta. Aplikacja Fuse będzie mogła również śledzić trasy przejazdu i uczyć się naszych zwyczajów. Gdy np. po drodze zabieramy ze sobą kolegów z pracy, czy koleżanki i kolegów naszych dzieci ze szkoły, aplikacja wychwyci powtarzalne elementy naszej podróży. Co jednak będziemy z tego mieli? Gdy odpowiednio skonfigurujemy aplikację, możliwe będzie wysyłanie przez nią wiadomości do danej osoby, gdy znajdziemy się w danym miejscu, że jesteśmy już w pobliżu i za 5 min będziemy na miejscu.
Fuse pozwoli śledzić to, w jaki sposób podróżuje nasze dziecko, któremu pożyczyliśmy samochód. Gdy przekroczy wcześniej ustaloną prędkość maksymalną lub oddali się zanadto od swojego domu, zostaniemy o tym powiadomieni. Cena regularna Fuse to 139 dolarów.
Kolejnym wartym odnotowania urządzeniem jest Automatic, kosztujący 100 dolarów. Za pomocą aplikacji dla Androida oraz iOS-a dostarczy bardzo szczegółowych danych odnośnie podróży, w tym także jej kosztów. Uwzględni także styl jazdy, gdyż czujnik będzie monitorował m.in. przyspieszanie auta. To wszystko zostało okraszone garścią grywalizacji i możliwością dzielenia się informacjami ze znajomymi w sieciach społecznościowych. Automatic ma także wykrywać zdarzenia, takie jak wypadki, o których zostaną powiadomione odpowiednie służby. Aplikacja dostarczy również wiedzy na temat alertów, które wysyła komputer pokładowy, a także sugerować potencjalne rozwiązanie tychże problemów.
Ostatnim urządzeniem, o którym warto wspomnieć, jest DASH. Choć ten projekt znajduje się dopiero w fazie beta testów, warto go śledzić, bo niewykluczone, że to rozwiązanie okaże się liderem w swojej dziedzinie. Ten nowojorski startup zakładał pozyskanie finansowania w kwocie około 1,2 miliona dolarów, a do tej pory udało się uzyskać niemal 2 miliony.
Pokazuje to dobitnie, jak duży potencjał widzą w tym nie tylko twórcy, ale także inwestorzy. Nie ulega wątpliwości, że na rynku jest miejsce dla wielu projektów. Kto wyjdzie z tej batalii ze zwycięską ręką, pozostaje wielką zagadką. Oby w całej tej rozgrywce najwięcej zyskali kierowcy, bo to właśnie z myślą o nich tworzone są tego typu urządzenia. Jak zawsze w przypadku takich projektów, kryterium ceny odgrywać będzie wielką rolę w tym, jak tego typu rozwiązania się upowszechnią. Nie ulega wątpliwości, że tak jak przyszła moda na wszelkiej maści smartwatche, tak przyjdzie moda na czynienie z naszych samochodów – „smartcars”.
Co na to producenci samochodów? Tego chyba nie wie nikt. Na chwilę obecną rynek wyżej opisanych urządzeń nie jest na tyle duży, by koncerny zaprzątały sobie głowy wymyślaniem mechanizmów, mających blokować działanie tego typu urządzeń. Chociaż pewności nigdy mieć nie można. Zapewne wielu osobom w oczy rzuciła się reklama Forda Fiesty, reklamowanego poprzez system My Key, który działa podobnie jak opisany powyżej Fuse. Osoba posługująca się głównym kluczykiem, może ustalić prędkość maksymalną, gdy za kółkiem sieci młoda osoba, posługująca się drugim kluczykiem. System nie pozwoli również na głośne słuchanie muzyki, czy włączenie radia zanim nie zostaną zapięte pasy. Również wskaźnik rezerwy zapali się nieco wcześniej, niż wówczas, gdy za kierownicą siedzieć będzie głowa rodziny. Czy to nowość? Nie, w USA system ten jest od pewnego czasu doskonale znany. Jednak dopiero teraz to rozwiązanie trafia do Europy.
Wydaje się, że producenci są znacznie bardziej pochłonięci walką między sobą o klienta i zachęcaniem nas do samochodów o napędzie elektrycznym lub hybrydowym, niż rozwijaniem rozwiązań z wykorzystaniem urządzeń mobilnych. Tak naprawdę te zabiegi odniosły sukces tylko w jednym kraju na świecie – Norwegii. To właśnie tam już dwa miesiące z rzędu Nissan Leaf jest najlepiej sprzedającym się samochodem. Trzeba przy tym wszystkim pamiętać, że jest to rynek bardzo specyficzny. Po pierwsze, gdy Nissan debiutował tam w 2011 roku, sprzedał się w ilości 600 sztuk w ciągu 3 pierwszych dni! Sprzedaż Leafa nie byłaby na takim poziomie, gdyby nie dotacje rządowe. W październiku sprzedano na tamtejszym rynku 716 sztuk tego modelu. Czy jest to prognostyk ekspansji samochodów elektrycznych i hybrydowych?Zdecydowanie nie. Jest to pewien ewenement.
Jestem przekonany, że w przyszłości będziemy zdecydowanie bardziej ekscytowali się rozwiązaniami powyżej opisanymi, jak np. Fuse, które będziemy mogli zamontować w autach napędzanych benzyną, ropą, czy gazem, niż tym, gdzie pojawiły się gniazdka, z których możemy podładować nasz samochód.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu