Wczoraj Nokia pochwaliła się wstępnymi wynikami sprzedaży w IV kwartale 2012 roku. Kamil poświęcił wieczorem tekst tej sprawie i zauważył, że przed fi...

Wczoraj Nokia pochwaliła się wstępnymi wynikami sprzedaży w IV kwartale 2012 roku. Kamil poświęcił wieczorem tekst tej sprawie i zauważył, że przed fińską firmą stoi jeszcze wiele wyzwań i będzie trudno, ale ogólnie jest ok, bo sprzedaż Lumii jest całkiem przyzwoita. Osobiście nie mogę się zgodzić z tą opinią i napiszę wprost: te wyniki świadczą o totalnej niemocy fińskiego producenta.
Nokia sprzedała w poprzednim kwartale 4,4 mln smartfonów z serii Lumia. Firma nie uściśla, ile egzemplarzy stanowiły urządzenia z platformą Windows Phone 8 i do jednego worka wrzuca się najnowsze produkty i słuchawki ze starszą wersją mobilnego OS Microsoftu. Wiemy jednak, że w III kwartale 2012 roku fińska korporacja sprzedała 2,9 mln smartfonów z WP (wówczas na rynku nie było jeszcze Lumii 820 i Lumii 920 – blisko 3 miliony sztuk trzeba więc zapisać na konto WP7). Teraz możemy przyjąć dwa scenariusze: optymistyczny i pesymistyczny.
Wersja pesymistyczna jest taka, że sprzedaż starszych modeli w IV kwartale była zbliżona do wyników z III kwartału, a to oznacza, że w tym czasie firmie udało się sprzedać 1,5 mln nowych telefonów. Ktoś może oczywiście powiedzieć, że modele nie były dostępne w sprzedaży przez cały kwartał. To prawda i jestem nawet skłonny uznać, iż były dostępne przez jeden miesiąc. Teraz pojawi się jednak zarzut, że nie do końca były dostępne, bo w mediach często informowano, iż w kolejnych krajach Lumii brakuje w magazynach. To jednak jest już wyłączny problem Nokii – jeżeli nie potrafią się odpowiednio przygotować do realizacji jednego z najważniejszych projektów w swojej historii, to trudno szukać winnych w innym miejscu, niż w samej korporacji.
Przejdźmy do wersji optymistycznej (przynajmniej pozornie optymistycznej): ludzie przestali kupować starsze Lumie i nowe modele osiągnęły dobry wynik sprzedaży. W to, że starsze modele nie są już kupowane jakoś trudno uwierzyć, ale niech i tak będzie. Mamy zatem blisko 4,5 mln nowych Lumii w kilka tygodni. Dobry wynik? Przeciętny. Mamy do czynienia z produktami, nad którymi korporacja pracowała przez długi czas, na ich promocję wyłożono grube miliony dolarów/euro, sprzedaż przypadła na okres przedświąteczny, na pokładzie Lumii 920 znalazły się technologie (plus dopracowany system), które wielu komentatorów przyjęło z zachwytem – wszystko to powinno sprawić, że ludzie zabijaliby się o Nokie w sklepach. Co prawda, firma przekonuje, że tak właśnie było, ale w takim przypadku sprzedaż powinna wynosić z 10 mln egzemplarzy.
Kamil wzrost sprzedaży (między III i IV kwartałem) na poziomie 1,5 mln określił jako „spory przeskok”. Moim skromnym zdaniem, jest to zwyczajna porażka. Finowie nie ruszyli się z miejsca, a wczorajsze kilkunastoprocentowe wzrosty na giełdzie tłumaczyłbym raczej uspokojeniem inwestorów – "może i nie jest lepiej, ale nie jest też gorzej". Zresztą, w przypadku tej firmy w przeszłości dało się już zanotować takie skoki euforii, które zazwyczaj szybko się kończyły. Porzekadło głosie, że jedna jaskółka wiosny nie czyni i chyba warto odnieść to do sytuacji Nokii na giełdzie.
Nie poszło z flagowcami, ale na rynku pojawią się modele budżetowe i one pomogą firmie. To kolejny motyw, który przewija się w dyskusji o Nokii. Tanie smartfony sprzedawane w sporym nakładzie pomogą w tym układzie tylko jednej korporacji – Microsoftowi. Gigant z Redmond zwiększy swoje udziały w rynku mobilnym (ale z drugiej strony, ten wzrost może być dość skromny). Nokia nie zarobi na tym zbyt wiele, a na nadmiar pieniędzy jakoś nie może teraz narzekać. W dłuższej perspektywie sprzedaż budżetowców mogłaby się oczywiście przełożyć na poprawę sytuacji producenta smartfonów, ale oni po prostu nie mają czasu na takie eksperymenty.
Z ostatecznym osądem warto poczekać jeszcze do drugiego (a może nawet trzeciego) kwartału – być może sprzedaż Lumii (mowa o modelach 820 i 920) "ruszy" na poczatku bieżącego roku (mam na myśli sprzedaż w milionach egzemplarzy) i wówczas będzie się można zastanawiać, czy to wystarczy. Na dzień dzisiejszy jest źle. I nie zmienią tego zaklinania decydentów Nokii, którzy przekonują, że jest dobrze. Zresztą, czy oni sami jeszcze w to wierzą? Ostatnie kwartały poważnie "przewietrzyły" biura zarządu Nokii...
Źródło zdjęcia: bgr.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu