Świat

Wykorzystajmy energię, którą marnujemy np. na WiFI

Karol Kopańko
Wykorzystajmy energię, którą marnujemy np. na WiFI
Reklama

Wyobraźcie sobie jak piękny byłby świat bez ładowarek. Wszystkie urządzenia „magicznie” czerpałyby skądś energię i nie musielibyśmy się martwić, że w ...

Wyobraźcie sobie jak piękny byłby świat bez ładowarek. Wszystkie urządzenia „magicznie” czerpałyby skądś energię i nie musielibyśmy się martwić, że w pociągach PKP nie ma gniazdek. „Magicznie” czyli np. z powietrza – takie ładowarki właśnie powstają!

Reklama

Pracują nad nimi amerykańscy inżynierowie z jednego z najbardziej prestiżowych na świecie uniwersytetów – Duke’a. Za pomocą kilku elementów z włókna szklanego i miedzi udało im uzyskać urządzenie, które zdolne jest do zamiany promieniowanie mikrofalowego w prąd o napięciu 7,3 V, a więc wystarczający np. do naładowania smartfona, bo USB zapewnia tylko 5 V.


Na każdym kroku trójka twórców reprezentujących środowisko akademickie podkreśla, że ich ładowarka jest niezwykle tania w produkcji, a także wydajna. Na razie udało im się czerpać energię z wydajnością 6 do 10 %, ale przewidują oni, ze osiągnięcie 37 % będzie niedługo możliwe.

Wtedy będziemy mogli mówić o prawdziwym skoku jakościowym, bowiem coraz popularniejsze obecnie ogniwa słoneczne zapewnią efektywność na poziomie jedynie 20 %, a przy okazji często mówi się, że przy okazji ich produkcji produkuje się tyle dwutlenku węgla, że końcowy bilans energetyczny nie jest tak różowy.


A tymczasem materiały użyte przez amerykanów są łatwe do zdobycia i jeśli wierzyć ich zapewnieniom, bezproblemowe w montażu. Dodatkowo trzeba pamiętać, ze ogniwa słoneczne są mało sensowną inwestycją np. w Polsce, ze względu na dużą szerokość geograficzną. Opisywany projekt nie miałby z tym żadnego problemu, ponieważ jak twierdzą jego twórcy, mógłby zostać dostrojony do długości fal sygnałów satelitarnych, radiowych czy nawet WiFi. A tego Ci u nas, dostatek!

Trzeba jednak pamiętać, że z ładowarek nigdy nie zrezygnujemy, bowiem nawet gdyby możliwe było jeszcze większe odzyskiwanie utraconej na emisję fal energii, to mielibyśmy do czynienia niemal z perpetuum mobile, które zgodnie z prawami fizyki nie może istnieć. Niemniej amerykański wynalazek zwraca uwagę na bardzo ważny problem – pakujemy dużo energii w emisję fal, które potem wędrują daleko w kosmos, albo odbijają się w górnych warstwach atmosfery, a nie myślimy nad sposobami ich ponownego wykorzystania. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni.

Reklama

Foto 1, 2&3

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama