Microsoft

Wyciekł prawie gotowy Windows 10X. Wygląda zupełnie bez sensu...

Krzysztof Kurdyła
Wyciekł prawie gotowy Windows 10X. Wygląda zupełnie bez sensu...
Reklama

Microsoft od lat próbuje „coś” zrobić z Windowsem 10. Głównym problemem tego procesu jest fakt, że nikomu w Seattle nie udało się zdiagnozować najważniejszych problemów tego systemu, których świadomi są przecież użytkownicy. Microsoft rozbija się w efekcie jak słoń w składzie porcelany, tworząc i zabijając co chwila jakieś nowe pomysły. Dzięki wyciekowi serwis Windows Central mógł przetestować prawie gotową wersję Windowsa 10X i moim zdaniem to jeden z bardziej bezsensownych pomysłów tego koncernu.

Prymitywizm w natarciu

Windowsa 10X powstał początkowo jako system przeznaczony dla nowej, dwuekranowej kategorii sprzętu, ale oczywiście w połowie drogi całą koncepcję wywrócono do góry nogami i ogłoszono, że X ma być takim windowsowym Chromebookiem. Impulsem do tego była zapewne sromotna porażka dziwactwa o nazwie Windows 10S. Demo pokazane przez Zaca Bowdena z Windows Central pokazuje, że Microsoft właściwie skopiował całą ideę systemu Google i podrasował ją troszkę wizualnie, żeby miała kilka cech klasycznego Windowsa 10.

Reklama

Problem w tym, że takie podejście oznacza nie tyle uproszczenie, co wręcz sprymityzowanie tego systemu, tak wizualnie, jak i technologiczne. O ile nie przeszkadza to systemowi Google, dla którego nie ma bardziej zaawansowanego produkty mogącego być punktem odniesienia, to dla użytkowników ekosystemu Windows, 10X będzie wyglądał jak nieudolnie zrobiony tryb tabletowy, pozbawiony właściwej części systemu.

Nie te wzorce co trzeba

W 10X zabrakło nie tylko żywych kafelków, co do których zdania są podzielone, nie dano w ogóle swobodnego trybu wielookienkowego. Każda aplikacja otwiera się w trybie pełnoekranowym, a jedyna opcja na symultaniczną pracę w innym programie realizowana jest przez znany z tabletów system podziału ekranu. O ile aktualny Explorer pełnego Windowsa wygląda chaotycznie i przestarzale, to Pliki z 10X przypominają ciągle beznadziejnego „pseudo-findera” z iPadOS.

Nie bardzo rozumiem też „reformę” Paska Zadań, który w wersji 10X służy głównie do marnowania miejsca na ekranie komputera. Wątpliwości budzi też brak opcji na trzymanie plików poza OneDrive. Jeżeli miałbym się doszukać jakichś pozytywów, to na pierwszy rzut oka lepiej wygląda rozwiązanie sprawy powiadomień i szybkiego sterowania podstawowymi funkcjami systemu w paneli bocznym. Ale to chyba trochę za mało, żeby móc nazwać ten system rewolucyjnym.

Pytanie więc brzmi, dla kogo jest ten system i po co? Chcą przejąć cały rynek Chromebooków? Nawet w Stanach to tylko 5% rynku, a w skali świata jeszcze mniej. Nie opłaca się, szczególnie, że całości nie przejmą. Chcą tym walczyć z iPadami? Też bez sensu, sami wspominają co rusz, że to system na słabsze urządzenia, a jego „tabletowość” jest bardzo wątpliwa. Jak dla mnie, ten system jest wypozycjonowany dla #nikogo i będę bardzo zaskoczony, jeśli odniesie jakikolwiek sukces rynkowy.

Schizofreni ciąg dalszy

O tym, że stan decydentów Microsoftu można określić jako schizofreniczny, pisałem już kilka razy. To miotanie się jest efektem chęci stworzenia nowoczesnego i lekkiego systemu, bez urażania graczy i deweloperów których programy i workflow często ciągle bazują na starych API. Nie wiem tylko dlaczego, próbują to ciągle robić produktami pobocznymi, które dla zwykłego użytkownika wprowadzają zbyt wiele zmian.

Jeszcze bardziej niestabilny jest ich dział projektowania interfejsów, który wymyśla co chwilę nowe kierunki ewolucji interfejsu, żadnego nie wprowadzając konsekwentnie. Gdy komuś się w końcu „przeleje”, to zamiast usiąść i ogarnąć chaos do którego doprowadzili, to Ci próbują zupełnie nowej drogi w jakimś pobocznym produkcie. Konsekwencję widać tylko po stronie klientów, którzy zgodnie olewają wszystkie pomysły, do których wdrożenia Microsoft ich nie zmusi.

 

Reklama

To nie jest oczywiście tak, że rewolucja zawsze jest lepsza od ewolucji, ale ta druga w Microsofcie przyjęła formę patologicznego stanu przewlekłego. Jedyne, co dziś może budzić nadzieję, to zapowiadane na drugą połowę roku zmiany w klasycznej 10-tce (aktualizacja „Sun Valley”). Na zrzutach wygląda, że być może rozwiążą część problemów UI, ale pozostaje pytanie, czy będzie to zrobione tak jak w macOS Big Sur, konsekwentnie w całym systemie i wytycznych dla deweloperów... Zobaczymy. Natomiast 10X? Moim zdaniem skończy na śmietniku, pośród innych podobnych pomysłów Microsoftu. I stanie się to nawet szybciej niż z jego poprzednikami.

Źódła: [1], [2]

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama