Motoryzacja

Wybuch na stacji tankowania wodoru, może być gwoździem do trumny tej technologii

Kamil Pieczonka
Wybuch na stacji tankowania wodoru, może być gwoździem do trumny tej technologii
52

Auta takie jak Toyota Mirai i Hyundai Nexo, które napędzane są energią elektryczną wytwarzaną przez ogniwa paliwowe z wodoru nie cieszą się nigdzie na świecie dużą popularnością. Największą przeszkodą jest nie tyle brak stacji tankowania, co ogromny koszt ich budowy i eksploatacji. Po ostatnich wydarzeniach z Norwegii, może się okazać, że chętnych na ich stawianie będzie jeszcze mniej.

Kłopotliwy wodór - duże ciśnienie i ogromne koszty instalacji

Koszt budowy stacji wodorowej szacowany jest obecnie na około 1-2 mln euro, co nie jest może sumą zawrotną, ale biorąc pod uwagę popularność tego typu pojazdów, nie ma mowy aby na takiej stacji zarabiać. Z tego też powodu w całej Europie jest ich zaledwie kilkanaście, głównie w Norwegii i Niemczech. Jako ciekawostkę mogę też dodać, że np. w Paryżu z powodu wysokich kosztów nie ma normalnej stacji, wodór można zatankować z tzw. stacji mobilnej czyli z jeżdżącej cysterny. To o tyle istotne, że po francuskiej stolicy jeżdżą taksówki napędzane wodorem.

Druga kwestia to konieczność przechowywania wodoru pod dużym ciśnieniem, sięgającym kilkuset atmosfer. To nie tylko winduje koszty, ale jest też niebezpieczne. Niestety w miniony poniedziałek przekonała się o tym firma Uno-X, która ma 13 stacji tankowania wodoru w Norwegii. Jak informuje portal NRK.no, około 17:30 w Sandvika wybuchła stacja znajdująca się przy jednym z centrów handlowych. Siła wybuchu była tak duża, że w samochodach stojących na pobliskiej ulicy aktywowały się poduszki powietrzne. Dwie osoby odniosły niegroźne obrażenia z tym związane, ale na szczęście nie było żadnych bezpośrednich ofiar wybuchu.

Uno-X natychmiast po tym zdarzeniu zamknęło wszystkie swoje stacje w Norwegii i wraz z władzami bada przyczyny wybuchu. Straż pożarna w trosce o bezpieczeństwo na kilka godzin zamknęła bardzo ruchliwe skrzyżowanie i wyznaczyła strefę bezpieczeństwa o promieniu 500 metrów. Obecnie wszystko już wróciło do normy ale przyczyn katastrofy jeszcze nie znamy.

Toyota i Hyundai wstrzymują sprzedaż swoich samochodów

Na te doniesienia zareagowali również producenci samochodów zasilanych wodorem. Toyota wstrzymała sprzedaż modelu Mirai, a Hyundai - Nexo. Co prawda i tak nawet w Norwegii sprzedaje ich się zaledwie kilka w ciągu miesiąca, więc nie jest to wielkie poświęcenie, ale stawia pod znakiem zapytania przyszłość tej technologii. Wodór jest paliwem bardzo łatwopalnym i jak się okazuje awaria na stacji może spowodować spore szkody.

To zresztą nie jedyne problemy związane z tym gazem. W tej chwili jego produkcja nie należy do najłatwiejszych i najtańszych. Teoretycznie wodoru nie powinno nam zabraknąć, bo przecież 3/4 powierzchni planety zajmuje woda w oceanach, ale jego pozyskiwanie wcale nie jest takie proste. Do tego dochodzi też problematyczny transport i przechowywanie. W tej chwili baterie wydają się znacznie lepszym nośnikiem energii dla samochodów elektrycznych. Tym bardziej jak potwierdzą się plany Toyoty, która planuje wprowadzić już w przyszłym roku baterie ze stałym elektrolitem. Będzie to miało nie tylko pozytywny wpływ na ich pojemność, ale również na bezpieczeństwo.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu