Najnowszy sezon Wspaniałem Pani Maisel pojawił się na Amazon Prime Video w ramach Mikołajkowego prezentu. Czy to udany podarek?
W sezonie 3. zabrakło pazura, ale Wspaniała pani Maisel to wciąż fenomenalny serial. Recenzja
Serial zdążył już zostać obsypany nagrodami Emmy oraz Złotymi Globami, mimo że dopiero o co otrzymaliśmy 3. sezon widowiska. Wspaniała pani Maisel od początku trzyma poziom i zachwyca widzów na całym świecie. Wspominałam o produkcji na AntyWebie, ale wydaje mi się, że warto mówić o niej nieprzerwanie. To świetny serial, który nie dostaje w Polsce wystarczającej uwagi. Jak wszystko, co pojawia się na Amazonie, ale to temat na inny artykuł. Skupmy się na najnowszych odcinkach Wspaniałej pani Maisel. Najnowszy sezon wprowadził nas nieśmiało do lat 60. Midge wyruszyła wraz ze swoim programem komediowym w trasę po Stanach Zjednoczonych. Podróż z ekipą Shya Baldwina to wielki kop dla jej kariery oraz finansów. W międzyczasie należało sfinalizować rozwód, zaopiekować się rodziną i po prostu w tym wszystkim nie pogubić. Susie stara się nie oszaleć, próbując rozwijać własną karierę, a rodzice Midge są na skraju złamania nerwowego z powodu przeprowadzki. Tak, ten sezon to wiele mocnych emocji kłębiących się w bohaterach.
Wspaniała pani Maisel jest wciąż wspaniała
https://www.youtube.com/watch?v=TTcKHCX-nqg&feature=emb_title
Najnowsze odcinki nie zatraciły klimatu, którymi serial rozpieszczał nas dotychczas, a to dla mnie najważniejsze. Nie odczuwamy jeszcze zmiany dekady, podobnie jak Midge. Największym sygnałem rewolucji jest ojciec komiczki, jednak i jemu trudno z początku uwierzyć, że lata 60., jakkolwiek będą się różnić od 50. Jeśli podobało wam się to, co widzieliście w poprzednich sezonach, tu również nie będziecie narzekać. Twórcy rozpieszczają nas świetną muzyką z tamtych lat, pięknymi strojami oraz osobliwą mentalnością. Nie zabrakło charakterystycznej, lekko sztuczno-perfekcyjnej płynności, która upodabnia serial do produkcji z tamtych lat. Wszyscy bohaterowie wciąż są sobą, nadal zaskakują nas poczuciem humoru i sposobem wychodzenia z tarapatów. Nowe postaci, czyli ekipa, z którą bohaterki wyruszyły w trasę, również bardzo szybko daje się polubić.
Że niby filmy Netfliksa są słabe? Tym razem zostawił w tyle wszystkich [Złote Globy – nominacje]
Jest zabawnie i klimatycznie. Relacje oraz kariera się rozwijają, no żyć, nie umierać. A jednak uważam, że pod względem scenariusza to najgorszy z dotychczasowych sezonów. Moim głównym zarzutem jest sposób rozłożenia akcji na cały sezon. Przez większość odcinków dzieje się niewiele. Latamy z dziewczynami po kraju, oglądamy następne występy i śledzimy delikatne postępy w historii każdego z bohaterów. Myślałam, że sezon będzie takim spokojnym przejściem do nowych trzęsień ziemi w kolejnym, ale nie. Gromy spadają na postaci przez ostatnie dwa odcinki (a może nawet tylko ostatni?). Tam z kolei dzieje się wszystko naraz. A dodając do tego fakt, że dzieje się sporo złego, trudno się dziwić, że niektórzy kończyli seans lekko zmęczeni. Rozumiem, że to faktycznie budowanie podwalin pod nowy sezon, ale czy nie można było tego po prostu rozłożyć na wszystkie osiem odcinków, zamiast dawać w twarz wszystkim tak gwałtownie? Rozłożenie akcji równomiernie na cały sezon mogłoby go uatrakcyjnić, ale niestety musimy obejść się smakiem. Mam tylko nadzieję, że nowe problemy bohaterów będą stopniowo rozwiązywać się przed kolejny sezon, a nie znikną za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w pierwszym odcinku, aby potem dać nam po prostu plejadę żartów i widoczków.
Zamiast czegoś doskonałego, dostaliśmy coś bardzo dobrego
Nie zrozumcie mnie źle, ten sezon nie jest wcale zły. Jest niezły. Jest mi po prostu przykro, że nie jest tak fenomenalny jak poprzednie. Może trzymanie wciąż identycznego, bardzo wysokiego poziomu jest faktycznie niemożliwe? Uznaję to za drobne potknięcie i wierzę, że twórcy szybko się zreflektują i znów podskoczą o te kilka szczebli, z których się zsunęli, aby wreszcie dosięgnąć szczytu. A do tego im już bardzo niedaleko. Sezonowi trochę brakuje pazura. Część odcinków można byłoby uznać za filery, zapchaj dziury, które jednak ogląda się z wielką przyjemnością. Czekamy jednak na kanon! 3. sezon uznaję za taki... rozbieg. Uporządkowane sprawy trzeba było na nowo wrzucić w dziki chaos. Bohaterowie potrzebowali chwilki oddechu, aby znowu móc się rozwinąć i mocno zmienić swoje życia. W nową dekadę przecież nie wchodźmy z hukiem. Zmiany nie dzieją się z dnia na dzień, to proces. I właśnie z takim procesem mamy tu do czynienia. Teraz może być już tylko lepiej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu