Buzz to na tyle młody produkt, że Google nie wyposażyło go jeszcze w odpowiednią ilość dodatków i widgetów. No ale od czego jest społeczność i interna...
Postanowiłem więc przetestować plugin o nazwie WPBuzzer - wybrałem go dlatego, że jako jeden z nielicznych oferuje funkcję zliczającą Buzzy. Należy też pamiętać, że jak do tej pory Google Buzz nie ma publiczengo API, wszystko więc co jest dodawana przez różnego rodzaju przyciski bazuje tak naprawdę na Google Readerze.
No ale od początku. Sama instalacja jest dość standardowa. Wgrywamy pliki do katalogu z pluginami, aktywujemy rozszerzenie i przechodzimy do konfiguracji:
Jak widać na powyższym obrazku - prosty na szybko stworzony plugin ma dość sporo możliwości jeśli chodzi o ustawień. Możemy zdecydować czy przycisk ma pokazać się na górze czy na dole artykułu, na jakich stronach (główna, posty itp) ma być publikowany i jedna z najważniejszych opcji czyli możliwość dodania kawałka CSSa sterującego położeniem grafiki. Bardzo dobra jest też opcja pozwalając wyświetlać dodawanie linku do Buzza w nowym okienku.
Jeśli natomiast chcemy skorzystać z funkcji licznika buzzów musimy posiadać konto w serwisie Bit.ly (serwis skracający linki i pokazujący dość ciekawe statystyki skróconych odsyłaczy) oraz podać nasz login i coś co nazywa się API Key - informację tę znajdziemy w ustawieniach konta bit.ly.
I to właściwie wszystko. Problem z jakim ja się spotkałem to mój miniblog. W przypadku Antyweba zbudowany jest on na klasycznych postach z WP przez co przy każdy z nich na głównej stronie widać przycisk do Buzza. Na razie nie wiem jak pozbyć się tych przycisków z minibloga (bo wygląda to trochę jak choinka) bo nie reagują one na zmiany w konfiguracji. Pewnie trzeba dobrać się do kodu skórki i CSS-a a na tym niestety się nie znam i muszę poczekać na wsparcie.
Po pierwszych dniach z WPBuzzer zauważyłem, że jak na razie guziki te są bardziej skuteczne niż te od Facebooka czy Twittera - choć oczywiście z końcową oceną należy wstrzymać się do momentu kiedy wykopywarka buzza spowszechnieje.
[Aktualizacja] - chyba trochę za szybko pochwaliłem ten dodatek. Okazuje się, że w pewnych sytuacjach przekazywany jest niepoprawny link artykułu do Buzza - właściwie to go wcale nie ma. Sprawdzę dlaczego tak się dzieje - ale jest to dość zniechęcający błąd. Wszystko jasne - w nowej wersji która ukazała się dzisiaj błąd jest już poprawiony!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu