Trzeba sobie jakoś radzić ze stresem i trudami życia codziennego. Niezłym ratunkiem mogą być memy.
Ach, memy. Przepiękne zjawisko, które wiele mówi o ludzkiej naturze. Nie będę się tu jednak rozwodzić na temat ich słuszności oraz zakorzenienia chęci tworzenia ich. Zakładam, że wszyscy wiemy, czym są i jak potrafią się rozprzestrzeniać. Rok 2019 przyniósł nam wiele ciekawych memów, wśród których mam swoje ulubione. Nowy rok zdecydowanie oznacza nowe trendy i nowe memy. Kto by się jednak spodziewał, że dojdzie do czegoś takiego. Wszystko zaczęło się całkiem niewinnie. Pierwsze dni roku były względnie spokojnie. Memowało się trochę o pożarach w Australii, ale nie było to niesamowite szaleństwo. Najciekawiej zrobiło się jednak trzeciego dnia. Europejczycy leniwie podnieśli się z łóżek, zajrzeli na Twittera, Reddita i Instagrama i... świat na moment zamarł, bo memem dnia stała się III Wojna Światowa. Nie schodzi z trendów do dziś.
Memy nas chyba nie uratują
Przyznam, że sama poczułam się dość dziwnie, widząc te wszystkie memy na Reddicie o poranku 3 stycznia. Uwielbiam jednak czarny humor i w głębi duszy cieszę się, że wreszcie mamy porządny renesans dank memów. Nie dziwię się jednak, że daje to wielu masę powodów do zastanowienia się nad stanem ludzkości. Oby kolejna wojna nigdy nie nadeszła, obyśmy jak najdłużej żyli w pokoju i obyśmy załatwiali konflikty z pomocą dialogu, nie broni. Wierzę, że podobnie myśli większość społeczeństwa. Ale oczywiście inaczej jest w memach. Triumf zdają się święcić te odnoszące się do gier komputerowych. Nie brakuje też kpin ze stereotypów dotyczących różnych krajów. Najwięcej powodów do radości mają Niemcy, bo przecież to wreszcie nie ich wina. Brawo, kochani!
Niektórzy używają humoru, aby rozładować napięcie, inni nie widzą powagi sytuacji, a jeszcze inny po prostu łatwo dają się złapać na trendy. Jakkolwiek by nie było, trudno mi dopatrywać się w tym czegoś złego. Nie chcę tu wysnuwać wielkich wniosków na temat światowej kultury. Przed poprzednimi wojnami też sobie jakoś radziliśmy. Ludzie pisali prześmiewcze hasła na murach, ale i tworzyli wielkie poematy.
To wcale nie jest tak, że teraz wszystko nam się we łbach poprzestawiało i potencjalna wojna wydaje nam się głupią zabawą. Trwoży nas dokładnie tak samo, jak robi to od początku dziejów. Każdy czas wyszukuje sobie jednak własną metodę na próbę zjednoczenia się i ucieczki od strachu. Memy nikomu nie zaszkodzą, nie chcą przecież źle. Lekko starają się podejść do sprawy okrucieństwa, śmierci i porażki, chcąc to wszystko lekko odmitologizować. Zwariowalibyśmy już dawno, gdybyśmy potrafili się tylko stresować.
Internet nie żyje wiecznie jednym trendem, to nie w jego stylu. Szaleństwo na III Wojnę Światową powoli mija. Jeśli tylko światowi liderzy nie dadzą ludziom powodów do kolejnych przewidywań, za parę dni żarty po prostu ucichną. Odejdą w zapomnienie i będą śmiesznym wspomnieniem pod koniec roku, gdy n Reddicie będą tworzyły się roczne podsumowania. Memy to nie jest ostateczna forma manifestu, to nie są współczesne poematy i nikt ich nie wnosi na piedestały.
Memy to po prostu fragment naszej kultury, którego nie możemy ignorować, bo się go już nie pozbędziemy. Żarty na temat analizy memów przez historyków za kilkadziesiąt lat są trochę przesadzone. Nie oni będą na nas patrzeć. Oni zajmą się rzeczywistymi konfliktami. Na żartownisiów spojrzą pewnie socjolodzy. Nie uważam, żeby mieli ocenić nas źle. Możecie nadal spokojnie łapkować co śmieszniejsze obrazki, nie bojąc się posądzenia o znieczulicę. Nie ma jej w nas i na pewno nie wywołają jej memy. Ok, boomer?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu