Facebook

Potrafimy się zjednoczyć... na Facebooku. Pomagajmy nawet przez media społecznościowe

Weronika Makuch
Potrafimy się zjednoczyć... na Facebooku. Pomagajmy nawet przez media społecznościowe
Reklama

Zbiórki na Facebooku od lat jawią się jako fenomenalny pomysł i zjawisko. Po raz kolejny użytkownicy chcą wykorzystać ich siłę.

Pożary w Australii. To krótkie wyrażenie wystarczy, aby wzbudzić we mnie trwogę. Skutki tragedii są naprawdę przerażające. Nic dziwnego, że wciąż mówi o nich cały świat. Mamy dopiero styczeń, a już niektórzy zaliczają ten rok do wyjątkowo nieudanych. Nie mam tu zamiaru wykłócać się z kimkolwiek o słuszności stwierdzeń na temat rujnowania klimatu, nie o to mi chodzi. W trudnych chwilach lepiej jest zwrócić uwagę na coś pozytywnego. A tym, o dziwo, okazuje się Facebook.

Reklama

Australia jest chyba mniej sexy i trendy niż katedry

Pamiętacie pożar Notre Dame? Na pewno tak. Obie sytuacje mają wspólny mianownik - ogień. Niszczycielski żywioł, który okrutnie dławi wszystko, co ma przed sobą i nie bierze jeńców. Śledziłam informacje na temat katedry od chwili, w której pierwsze zdjęcia pojawiły się w internecie. To był szok. Na naszych oczach ginęło coś, co uznawaliśmy za wieczne. Płonęła kultura. Do dziś jest mi przykro, że nie miałam okazji zobaczyć katedry przed tragedią. Pamiętam również, co działo się w mediach. Wiadomo, Notre Dame było tematem numer jeden. To zrozumiałe w przypadku wszystkich mediów newsowych. Ale co ze sławami? W sprawę zaangażowało się sporo gwiazd. Prześcigali się między sobą wpisami na mediach społecznościowych, obiecując olbrzymie sumy, które zaoferują Francji na odbudowę zabytku. Nie jestem pewna, czy wszyscy się z tego wywiązali, ale nie będziemy tu nikomu niczego wypominać. Był po prostu szał, może lekka moda na pomaganie? Oczywiście większość rozmów zgasła wraz z pożarem. A on, w porównaniu z tym australijskim, zniknął dość szybko.

Jak jest w przypadku Australii? Cóż. Inaczej. Chwilami mam wrażenie, że masy ludzi to nawet nie obeszło. Notre Dame znalazło się wśród najpopularniejszych wyszukiwań w Google w roku 2019. Czy Australia trafi tam w tegorocznym podsumowaniu? Cóż, zobaczymy. Do tej pory nie zagarnęła mediów społecznościowych celebrytów, co jest smutnym wnioskiem. Ja rozumiem, Australia miała trudniej. Pożary trwały dłużej. Internet nie ma w zwyczaju żyć jedną informacją przez kilka dni, wszystko gaśnie szybciej niż katedra. Ale żeby nie było chociaż dnia wielkiego BUM? Nawet z czysto cynicznej strony - to dziwne. Słodkie, umierające koale powinny przemawiać do ludzi dużo mocniej niż budynek w płomieniach, prawda? Najwyraźniej nie. Tu jednak na scenę wkraczają zwykli obywatele i liczne zbiórki, które faktycznie zbierają ładne sumki. Wszystko, aby pomóc Australii.

Materiały „deepfake” zbanowane przez Facebooka. Rychło w czas

Na Facebooku z pewnością jest ich w tym momencie cała masa, ale szczególną uwagę przyciągają trzy konkretne. Jedną z nich założyła Celeste Barber, australijska aktorka, komiczka i pisarka. W chwili, w której piszę ten tekst zebrała już ponad 31 milionów dolarów. Jak to często bywa, po pierwszym milionie poszło już błyskawicznie. W ramach zbiórki na NSW Wildfire Information and Rescue Service w tym samym momencie jest ponad 6 milionów dolarów, a na zbiórce na rzecz Country Fire ASuthority & Brigades Donations Fund są ponad 2 miliony dolarów. Wszystko wciąż rośnie. Oprócz zbiórek pieniędzy na Facebooku ludzie starają się pomagać bardziej osobiście. Tworzą się grupy pomocy jak na przykład Bushfire Emergency accomodation in Canberra, która pomaga w ewaukowaniu terenów objętych pożarami z południowo-wschodniego wybrzeża. A tego wszystkiego, na szczęście, jest dużo więcej.

Nic, naprawdę nic nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości

W dobie, w której tak narzekamy na Facebooka i wytykamy mu, ile złego za jego sprawą się dzieje, warto cieszyć się z takich sytuacji. Z mediów społecznościowych potrafi przecież wynikać dobro. Wie o tym cały świat, wiemy i my. Pamiętacie Ostatnią puszkę Pawła Adamowicza dla WOŚP? Po jego śmierci udało się zebrać dzięki Facebookowi 16 milionów złotych. To było szaleństwo, które ciepło możemy wspominać do dziś. Codziennie na świecie wydarza się mnóstwo tragedii. Są i te osobiste, i te, które przeżywają całe kraje lub cały świat. Cieszę się, że wcale nie wymarliśmy w środeczkach i wcale nie jesteśmy pustym i zepsutym gatunkiem, bo potrafimy się zjednoczyć. Oby tak dalej. Obyśmy potrafili wykorzystywać media społecznościowe najlepiej jak się da.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama