Felietony

Wlutowany RAM w laptopie. A po co? Komu to potrzebne?

Jakub Szczęsny
Wlutowany RAM w laptopie. A po co? Komu to potrzebne?
Reklama

Wymiana RAM-u nie jest czymś oczywistym w świecie laptopów, ale ja uważam, że jest w ich kontekście niezwykle ważna: te obecnie są symbolami mobilności i wydajności w jednym. W ostatnich latach pojawiła się jednak tendencja, która wzbudza oczywiste kontrowersje. Chodzi o coraz częstsze stosowanie pamięci RAM wlutowanej bezpośrednio na płycie głównej laptopa.

Producenci argumentują, że to krok w kierunku oszczędności kosztów i redukcji rozmiaru urządzeń, ale istnieje wiele powodów, dla których warto spojrzeć na to rozwiązanie krytycznie. Nie można czynić intencjonalnie urządzeń zauważalnie gorszymi i dorabiać do tego koślawej ideologii. W smartfonach na przykład, pozbyliśmy się szeroko gniazd jack 3,5 mm - ale za to rozwinęły się słuchawki bezprzewodowe, które obecnie są już niezwykle wygodne, funkcjonalne i uniwersalne. Natomiast wlutowany RAM to czasami proszenie się o kłopoty.

Reklama

Tak, kłopoty - bo najważniejszym argumentem przeciwników wlutowanej pamięci RAM jest jej trudna naprawa w przypadku awarii. W tradycyjnych laptopach z gniazdami na moduły RAM, wymiana uszkodzonej pamięci jest stosunkowo prostym procesem, który na upartego może być wykonywany przez samych użytkowników bez konieczności udawania się z maszyną do fachowca. W przypadku wlutowanego RAM-u, sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana. Naprawa tego typu awarii nie sprowadza się już do wyciągnięcia uszkodzonej kości i włożenia w to miejsce nowej. Koszty takiej operacji są większe, użytkownik bez umiejętności i możliwości zrobienia tego samego musi poczekać na naprawę komputera, a i najczęściej jest on skazany na jedną, konkretną część, której cena jest wielokrotnie wyższa.

Cierpi na tym wygoda, a konkretniej ograniczenie możliwości rozbudowy laptopa. Pamięć RAM wlutowana na stałe na płycie głównej ma sens w przypadku najwyższych konfiguracji, gdzie dostępne ilości RAM są na tyle duże, że nie przewiduje się ich zwiększania w przyszłości. Jednak dla użytkowników, którzy wybierają laptopy o słabszych parametrach, takie podejście niekoniecznie jest korzystne. Jestem pewien, że ze jakiś czas 8 GB pamięci RAM - absolutne minimum - będzie wartością zbyt małą do naprawdę komfortowej pracy. Ostatnio nawet skrytykowano Apple za sprzedaż nowych Macbooków z 8 GB WLUTOWANEJ pamięci RAM i marketingowy bełkot, wedle którego "w maku tyle Ci na pewno wystarczy". Fizyka w tym przypadku jest nieubłagana: w przypadku pamięci wlutowanej, rozbudowa RAM-u jest często niemożliwa, albo okazuje się ekonomicznie nieopłacalna. Producenci, którzy uważają, że wlutowywanie RAM-u wynika z polityki upraszczania konstrukcji i ograniczania elektrośmieci - są najpierwszej klasy hipokrytami.

Bo rzeczywiście, producenci argumentują, że takie rozwiązanie pozwala na oszczędności kosztów i redukcję rozmiarów laptopów. Jednakże - mimo wlutowanej pamięci - redukcji cen laptopów nie widzi nikt wśród konsumentów (widzą ją jedynie producenci), a różnicy w wydajności praktycznie nie ma. Cieszę się, że w moim ThinkPadzie był drugi slot na pamięć RAM - za relatywnie niewiele udało mi się uzyskać absolutne maksimum, na jakie pozwala producent. W przypadku rozsądnych maszyn to nie jest nic trudnego - każdy może w prosty sposób zwiększyć ilość RAM-u do dajmy na to 32 GB. Wyobraźmy sobie laptopa, który ma bardzo dobry procesor, a jedynie 16 GB pamięci RAM. Jego użytkownik wcześniej nie potrzebował dodatkowej kości 16 GB, bo nie potrzebował opcji wirtualizacji i nie uruchamiał maszyn wirtualnych na tym urządzeniu. Ale teraz jej potrzebuje - wystarczy, że dokupi jedną kość i... cud. Nie trzeba kupować nowego komputera, ani wykonywać kosztownego upgrade'u z lutownicą... o ile jest on możliwy.

Elektronikę użytkową - a szczególnie pecety - powinno się tworzyć tak, żeby była ona jak najbardziej uniwersalna. A tymczasem trudność naprawy, ograniczona możliwość rozbudowy, brak ekonomicznego uzasadnienia dla użytkownika i oczywiste zalety tradycyjnych slotów skłaniają do refleksji nad sensownością tego rozwiązania. Swoje komputery traktuję jako urządzenia, które mają mi służyć lata i nie widzę tutaj miejsca na żadne kompromisy. Niestety, pod tym względem wlutowana pamięć mnie do nich jednoznacznie zmusza. A tego niestety nie lubię.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama