Felietony

Właśnie zorientowałem się, że Origin ma szansę stać się fajnym

Kamil Ostrowski
Właśnie zorientowałem się, że Origin ma szansę stać się fajnym
40

Origin kojarzy się braci grającej głównie irytacją. Kolejny DRM, kolejny sposób na piractwo, godzący w legalnych użytkowników, kolejne konto, które trzeba założyć i hasło, które trzeba pamiętać. W tym narzekaniu sam zapomniałem, że Origin to także platforma dystrybucji cyfrowej. No, od czasu do czas...

Origin kojarzy się braci grającej głównie irytacją. Kolejny DRM, kolejny sposób na piractwo, godzący w legalnych użytkowników, kolejne konto, które trzeba założyć i hasło, które trzeba pamiętać. W tym narzekaniu sam zapomniałem, że Origin to także platforma dystrybucji cyfrowej. No, od czasu do czasu obijało mi się o uszy, że można kupić Battlefielda 3 za pół ceny, ale zbywałem to śmiechem sprawdzając w kalendarzu kiedy będzie następna wyprzedaż na Steamie.

Dzisiaj jednak moją uwagę przykuła informacja, że w Polsce jest już milion użytkowników Origina. Electronic Arts przy okazji przygotowało szereg promocji, podobno świetne okazje, ogólnie rzecz biorąc cud, miód i orzeszki. Pomyślałem, że może Dead Space 3 jakoś mocno przecenili, skoro podobno sprzedaje się beznadziejnie. Kliknąłem w link, a tam... zaskoczenie. Akurat Dead Space 3 wciąż kosztuje prawie stówkę, a znając tempo przeceniania gier z tej serii warto poczekać.

Na Originie można kupić gry innych wydawców! Jest Assassin’s Creed III, jest Far Cry 3, kilka gier od Square Enix. Oczywiście do biblioteki Steam platformie Electronic Arts wciąż bardzo daleko. Przede wszystkim brakuje mi bardzo gier niezależnych. Dużo mówi sam fakt, że ma w ogóle kategorii „indie”. Znalazłem jednego Shanka i to wszystko. Osobną kartę mają za to gry z serii The Sims. Hm.

Mamy za to polskie ceny i niezłe promocje. Już sam fakt, że zaczynam myśleć o Origin jako platformie dystrybucji, rozpatruję jej mocne i słabe strony, jest sukcesem Electronic Arts. Jeszcze rok temu postrzegałem tę usługę wyłącznie jako kolejne utrapienie – dzisiaj widzę, że za kilka lat może być sensowną konkurencją dla Steama. Oczywiście żeby zachwiać pozycją Valve na rynku będzie trzeba zainwestować sporo pieniędzy i czasu, ale Electronic Arts jest przecież jednym z największych wydawców na świecie - mają dobre warunki. Pytanie tylko czy uda im się chwycić za serca graczy? Póki co sentyment klienteli mają raczej kiepski.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Electronic Artseaorigin