Technologie

Właśnie ten serial zmienił to, jak myślę o technologii oraz samoświadomości maszyn

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

Reklama

Za absolutnego gówniarza (dla niektórych z Was - z racji różnicy wieku dalej nim będę) oglądałem telewizję. I tam, szperając w bogactwie pośród totaln...

Za absolutnego gówniarza (dla niektórych z Was - z racji różnicy wieku dalej nim będę) oglądałem telewizję. I tam, szperając w bogactwie pośród totalnej nędzy natrafiłem na jak dla mnie - bardzo ważny serial. Knight Rider, a w wersji polskiej "Nieustraszony", obraz ukazujący zmagania dwóch bohaterów w naprawianiu plugawego świata. Hasselhoff jako kierowca i myśląca maszyna - jako partner. Nie byle jaki, bo właściwie autonomiczny, uzbrojony po zęby wózek.

Reklama

Pontiac Trans Am

Pośród majestatycznie wyglądających amerykańskich klasyków, Pontiac Trans Am nie wyróżnia się niczym szczególnym. Samochód sprawiający wrażenie "nieśmiałego", choć potężnego. Niektórzy uważają, że jest nawet nieco nudny. W wydaniu "Nieustraszonego", K.I.T.T to już nie tylko samochód, ale i właśnie myśląca maszyna, która nie jest tylko suplementem w zabawie głównego bohatera w szeryfa. K.I.T.T to równorzędny partner, rzekłbym nawet, że ważniejszy od grającego w fimlie Hoffa. K.I.T.T - jak trzeba, to pojedzie sam, niezależnie wykona swój kawałek misji, uratuje skórę Michael'owi, wyskoczy w górę pośród płomieni. Dla młodego człowieka, który nie dość, że samochody lubi, a i fioła ma na punkcie nowych technologii - taki serial to pozycja obowiązkowa.

Hej, ale to nie jedyny film z K.I.T.T!


Wiem, ale przyznam się Wam, że żadna nowsza odsłona tego serialu nie wzbudziła we mnie tak wielu emocji, jak pierwowzór. I tak oto owszem, podchodziłem do pierwszych odcinków seriali mających popłynąć na fali sukcesu oryginalnego "Nieustraszonego", ale kończyło się to głównie tym, że zwyczajnie przestawałem je oglądać po paru odcinkach. Nudziły mnie, nie bawiły - pierwsza odsłona miała swoją magię, czar. I w pewnym sensie wyprzedzała nasze czasy.

Autonomia maszyny

Wielu z nas, dziennikarzy, opiniotwórców w środowisku nowych technologii i zapewne wielu z Was - czytelników i obserwatorów zastanawia się nad konsekwencjami osiągnięcia przez maszyny pełnej autonomii. K.I.T.T jako maszyna mógł być absolutnie samodzielny, stanowił odrębny, myślący byt. Do tego również dąży się w naszych realiach, a ograniczone namiastki tego już są obecne w naszym świecie. Spójrzcie w swoje telefony komórkowe. Jeżeli są to smartfony, to znajdują się w nich pewnie asystenci głosowi - Cortana, Siri, Google Now. Każdy z nich odrobinę się różni, ale wszystkie bazują na tym samym. Wykazują oznaki uczenia się, korzystają z informacji o nas konfrontując je z tym, co znajdą w Sieci, dokonują po tym predykcji. Analizują, obserwują, czuwają. Oczywiście w ograniczonym stopniu - nie wykroczą poza dane im przez twórców możliwości, ale jednak - stanowią swego rodzaju bardzo swobodny pomost między nami, a światem maszyn.

K.I.T.T przecież analizował sytuację na drodze, a ponadto proponował objazdy, sugerował użycie tego i tego gadżetu, podpowiadał. Przypominał o tym i o tamtym. Cortana, Siri, Google Now opakowane w karoserię ze znamionami samoświadomości. Takie wcielenie myślącej maszyny właśnie pozwoliło mi stworzyć dawno, dawno temu wizję syntezy bezdusznej blachy i oprogramowania dającego nieżywotnemu z pozoru kawałkowi metalu "boską cząstkę" w formie samoświadomości.


Nie byłem jeszcze tego pewien, ale miałem wrażenie, że jest to jeden z tych kierunków w nowych technologiach, które chcąc nie chcąc zostaną obrane - oczywiście przepuszczając to wszystko przez filtr zastosowań konsumenckich. Mnie właśnie takie rozwiązania interesują najbardziej - zadaję sobie pytanie, co taka technologia może dać ludziom. Bez nas nie byłoby sensu tworzenia takich technologii. Realia społeczeństwa opartego na bardzo szybkim obiegu wszelkich informacji wytworzyły potrzebę stworzenia w technologiach pomostu będącego maszyną, ale "grającą nieco na naszych zasadach". Stworzenie Cortany, Google Now, Siri to rzecz naturalna w naszych szybkich czasach.

Reklama

Autonomia po raz wtóry

Autonomiczne auta - te, które same się prowadzą to nie pieśń przyszłości, lecz melodia teraźniejszości. To przecież już się dzieje, auta Google zasuwały po drogach i okazuje się, że wszystkie wypadki, w których brały udział zostały spowodowane przez człowieka. Już rozważaliśmy, czy w wypadku, gdyby jednak zawiniła maszyna - odpowiadałaby ona, czy człowiek? A jeżeli człowiek - to kto? Programista? Maszyna na złom? Trudno będzie przełożyć nasze zasady moralne na maszyny, należałoby uznać maszynę za swego rodzaju specjalny byt. No i żeby maszynę w ogóle osądzić, musi ona rozróżniać dobro od zła. Musi mieć poczucie winy. Postanowienie poprawy i świadomość, że jeżeli postąpi źle, to może czekać ją za to kara. Moment, w którym wytworzymy taką sztuczną inteligencję, która osiągnie samoświadomość będzie dla nas zarówno przełomowy, jak i trudny. Debatom na temat uznania maszyn za równorzędne nam byty nie będzie końca. K.I.T.T był sprzętem, którego status nie został jednoznacznie określony w serialu - zresztą nie było takiej potrzeby.


Reklama

Ale niech nauczką w serialowym wydaniu będzie "K.A.R.R", jeden z ciekawszych antagonistów w serialu. Ten wóz będący pierwowzorem dla K.I.T.T-a posiadał dokładnie wszystko to, co posiadał mechaniczny protagonista w serialu. Z jednym, jedynym wyjątkiem. Był bardziej zdeterminowany, nastawiony na ryzyko - jego współpraca z człowiekiem nie miała sensu bytu, gdy ten zachowywał się tak, że zwyczajnie nie dbał o życie swojego współtowarzyszach. Misje wykonywał po trupach, bez opamiętania - został przez to usunięty w cień, a jak pamiętają wielbiciele serii, potem walczył z K.I.T.T-em. Tworzenie samoświadomej, sztucznej inteligencji to jeszcze większa odpowiedzialność, jak za małego człowieka. Jeden błąd w oprogramowaniu, nieprzewidziana ewentualność, niedopatrzenie albo kaprys programisty mogą wytworzyć coś, co trudno będzie kontrolować. Maszyna może wykazywać podobne do naszych zachowań z powodu intencji twórcy, ale...

Ale to dalej będzie maszyna - i w dążeniu do celu będzie korzystać z innych środków ich realizacji.

Te środki mogą wykraczać daleko poza nasze możliwości. "Nieustraszony" jest tylko swobodnym odniesieniem, ale pola do dywagacji jest tutaj naprawdę mnóstwo.

Trudno ocenić to dzisiaj, jeszcze trudniej będzie po fakcie

Umówmy się, temat jest niesamowicie trudny, warty szerokiej debaty i rozważenia (a nawet wykreowania) zupełnie nowych teorii społecznych. Te, które mamy obecnie w luźnym zakresie dotyczą Internetu - nie nadążają natomiast za tym, co się dzieje w technologiach w ogóle. Społeczeństwu może być trudno stawić czoła nowym wyzwaniom płynącym z postępu, teorie zawsze będą w tyle, bo badać muszą głównie to, co jest znane. Ów rozwój będzie również ogromnym kłopotem dla etyków, czy też duszpasterzy, znawców zasad religii. Maszyna jako nowa rasa? A może odrębny gatunek? Rozwiązanie tej sprawy przyjdzie może za dekadę, może za dwie, półwiecze, wiek, dwa. Ale przyjdzie i trudno z tym polemizować.

Pytanie, czy my będziemy przygotowani.

Grafika: 1, 2, 3, 4

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama