Facebook się wcale nie kończy - rośnie w najlepsze, robi grubą kasę i sukcesywnie rozwija. Pozycja najpopularniejszego serwisu społecznościowego na św...
Władze coraz częściej sięgają po dane z Facebooka. Ile takich nakazów pojawia się w Polsce?
Facebook się wcale nie kończy - rośnie w najlepsze, robi grubą kasę i sukcesywnie rozwija. Pozycja najpopularniejszego serwisu społecznościowego na świecie to jednak szereg konsekwencji i problemów, którym należy sprostać. Jednym z nich jest konieczność udostępniania danych użytkowników władzom i organom ścigania, co ma miejsce coraz częściej. Czy mamy czego się obawiać?
Facebook otwarcie przyznaje na swoim blogu, że w pierwszej połowie bieżącego roku łącznie złożono blisko 35 tys. wniosków o udostępnienie danych użytkowników Facebooka. Liczba ta jest o 24 proc. większa niż w drugim półroczu 2013 roku. Blisko połowa tych żądań pochodzi od władz USA, ale czy to oznacza, że możemy spać spokojnie?
W Polsce skala tego zjawiska jest znacznie mniejsza. Pierwsze półrocze 2014 to łącznie 288 nakazów dotyczących 377 kont. Facebook ujawnił dane w 27,08 proc. przypadków (a więc 79 wniosków rozpatrzono rozpatrzonych pozytywnie). Nie wiemy jakiego typu sytuacji one dotyczyły. Najprawdopodobniej były to żądania skierowane przez prokuraturę lub inne organy ścigania. Szczegółów nie znamy. Dla porównania w okresie lipiec - grudzień 2013 takich nakazów w Polce było 220 i dotyczyły one 192 kont (ujawniono wówczas 15,45 proc.).
Jednocześnie rośnie poziom cenzury na Facebooku. W okresie od stycznia do czerwca 2014 liczba blokowanych przez władze państwowe treści wzrosła o 19 proc. w stosunku do wcześniejszego półrocza. Serwis tłumaczy się, że walczy o to, aby przywrócić status quo i zmusić rządy wybranych państwo do zdjęcia cenzury na część treści. Jak nietrudno się domyślić, rezultaty są raczej znikome.
Facebook nie jest jedyną firmą, która boryka się z tym problemem. Google przyznało ostatnio, że w pierwszym półroczu liczba takich nakazów wzrosła o 15 proc. Natomiast w ciągu minionych 5 lat zanotowano wzrost rzędu 150 proc. Dane z sieci są coraz bardziej wartościowe dla organów ścigania. I o ile nakazy te dotyczą jedynie ścigania przestępców, trudno mieć do nich jakiekolwiek wątpliwości. Gorzej, gdy władze wykorzystują Google i Facebooka do prześladowania swoich obywateli, stosowania terroru i cenzury. A chyba nikogo nie trzeba specjalnie przekonywać, że na świecie jest wiele takich miejsc.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu