Wczoraj niektórzy autorzy serwisów i blogów technologicznych (zjawisko nie dotyczy tylko naszego podwórka – to globalna "akcja") puścili wodze fantazj...
Windows Phone lepszy od iPhone'a, czyli dajemy czadu, ale nie powiemy gdzie
Wczoraj niektórzy autorzy serwisów i blogów technologicznych (zjawisko nie dotyczy tylko naszego podwórka – to globalna "akcja") puścili wodze fantazji i ogłosili szumnie, że Windows Phone sprzedaje się lepiej niż BlackBerry. Co tam BB – produkt Microsoftu sprzedaje się nawet lepiej niż iPhone. Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy, to "starali się i wysiłki zaczynają procentować"? Nie. Najpierw pojawia się dziwne przeczucie, że gdzieś musi być haczyk. I jest.
Na raporty kwartalne musimy jeszcze trochę poczekać, ale ten czas firmy zajmują nam coraz ciekawszymi doniesieniami. W poprzednim tygodniu okazało się, że SGS4 świetnie rozchodzi się w przedsprzedaży. Do Koreańczyków szybko dołączyło HTC, które przekonuje, że popyt na model One jest po prostu olbrzymi, a swoistą wisienkę na torcie położył Microsoft prezentując sukcesy Windows Phone (i nie tylko).
Na swoim blogu korporacja z Redmond przywołała dane firmy analitycznej IDC. Wynika z nich, że w siedmiu krajach smartfony z Windows Phone sprzedają się lepiej niż iPhone’y. W przypadku BlackBerry wynik jest jeszcze bardziej imponujący – Kanadyjczycy przegrywają ponoć z największym na świecie producentem oprogramowania w 26 państwach. To jednak tylko część dobrych (z punktu widzenia Microsoftu) informacji – równie istotny jest fakt, iż w niektórych krajach rynkowe udziały słuchawek z WP przekroczyły granicę 10%. Można już mówić o sukcesie?
Dla wielu osób wspomniane dane będą zapewne dowodem na to, iż w branży dochodzi w końcu do zmian i Windows Phone zaczyna gonić konkurencję. Pewnie coś w tym jest. Problem polega jednak na tym, że jakoś trudno znaleźć w przytoczonych doniesieniach (poczynając od bloga MS) dokładne informacje na temat ich sukcesu. Pojawiają się liczby i procenty, ale brak lokalizacji. Nie chciałbym oczywiście nikogo dyskryminować, ale rynki amerykański, niemiecki czy japoński trochę różnią się od estońskiego, urugwajskiego i tunezyjskiego. Pisząc krótko: rynek rynkowi nie równy.
Jeżeli statystyka dotyczy liczby smartfonów dostarczonych do sklepów oraz operatorów, a nie do klienta indywidualnego, to sprawa wydaje się jeszcze mnie wiarygodna. W marketingu wiele chwytów jest oczywiście dozwolonych, ale czy MS faktycznie musi je stosować? Wspomniany komunikat na dobrą sprawę może odnieść efekt odwrotny do zamierzonego – przecież pojawią się pytania o wspomniane kraje i w końcu padną jakieś odpowiedzi. Gdy okaże się, że nie są to zbyt duże rynki, to korporacja może się doczekać drwin ze strony konkurencji i mediów. Chyba, że faktycznie odnoszą już sukcesy w państwach, które coś znaczą na "mobilnej mapie świata"...
Aktualizacja
Wspomniane siedem państw to: Polska, Chorwacja, Indie, Ukraina, RPA, Rosja oraz Argentyna. Raczej nie znajdziemy na tej liście państw wysokorozwiniętych, choć trzeba przyznać, że w większości są to duże rynki, o które z pewnością warto walczyć.
Źródło grafiki: technobuffalo.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu