Felietony

Windows 8 sprzedaje się równie dobrze co jego poprzednik. Czy to oznacza, że dotyk zagości w PC na dobre?

Jan Rybczyński
Windows 8 sprzedaje się równie dobrze co jego poprzednik. Czy to oznacza, że dotyk zagości w PC na dobre?
Reklama

Wygląda na to, że nowy Windows nie sprzedaje się tak źle, jak mogłyby sugerować głosy krytyki dotyczące tego systemu. Windows 7 osiągnął wynik 100 mil...

Wygląda na to, że nowy Windows nie sprzedaje się tak źle, jak mogłyby sugerować głosy krytyki dotyczące tego systemu. Windows 7 osiągnął wynik 100 milionów sprzedanych kopii w ciągu pół roku. Microsoft właśnie ogłosił, że Windows 8 osiągnął ten sam wynik. Gdy przyjrzeć się bliżej widać jednak pewne różnice. Jak podał serwis The Next Web, Windows 7 osiągnął taki rezultat po 160 dniach, podczas gdy Microsoft wstrzymał się z podaniem wyników sprzedaży przy okazji ogłoszenia wyników finansowych za ostatni kwartał. O 100 milionach kopii dowiedzieliśmy się zatem po dłuższym okresie 193 dni i nie wiem dokładnie kiedy próg 100 milinów został przekroczony.

Reklama

Niezależnie od tych raczej drobnych różnić myślę, że taką sprzedaż można określić mianem dużego sukcesu z wielu powodów. Pierwszym z nich jest rewolucja jaką niesie ze sobą Modern UI i przesunięcie paradygmatu w stronę dotyku, a co zatem idzie rozmaitej krytyki wprowadzonych zmian. Durgi, równie istotny, to fakt, że poprzedni system firmy z Redmond był naprawdę udany. Największym konkurentem nowego systemu Windows są jego poprzednie wersje. Najdobitniejszym przykładem jest tutaj żywotność XP. Zachowanie niemal pełnej kompatybilności wstecznej powoduje, że użytkownicy nie czują potrzeby zmiany systemu, bo wszystko po prostu działa. Wiem to również po sobie - o ile widziałem przepaść między XP a 7, a nawet Vistą (wbrew powszechnej krytyce) dobrowolnie do XP bym nigdy nie wrócił, o tyle siódemka jest na tyle udana, że przesiadając się na starszy system, który wciąż gości na moim laptopie, nie czuję żadnych poważnych braków. To się oczywiście może zmienić z czasem.

Nie można również zapominać, że rynek PC zwalnia, bo jest mocno nasycony, a Windows 8 przydaje się szczególnie na ekranach dotykowych, które dopiero powoli przejmują rynek. Od przedstawiciela Acera dowiedziałem się, że do końca roku komputery z ekranem dotykowym powinny stanowić połowę wszystkich sprzedawanych przez tę firmę urządzeń. Dlatego nawet biorąc pod uwagę, że adopcja nowego systemu jest wolniejsza, bo na rynku jest po prostu więcej komputerów niż było ich za czasów debiutu Windows 7, to mimo wszystko myślę, że Microsoft ma powody do zadowolenia. Wystarczy rzucić okiem na poniższy wykres przygotowany przez The Next Web.


Windows RT wielką niewiadomą

Nie wiadomo natomiast jak dobrze sprzedaje się Windows RT, którego, jak wiadomo, nie można kupić inaczej niż z urządzeniem - nie ma osobnej licencji. Do tej pory byłem mocno sceptycznie nastawiony do tej wersji systemu, a to głównie za sprawą tabletów z procesorem Intel Atom, które za podobną lub wręcz niższą cenę oferują pełnoprawny system Windows wraz ze swobodą instalowania dowolnych aplikacji. W sklepie BestBuy w Stanach Zjednoczonych widziałem wystawione tablety Surface i szczerze mówiąc nie zrobiły na mnie wrażenia. Nie wyróżniały się niczym specjalnym od tabletów konkurencji, może z wyjątkiem wysokiej ceny. Otwierana klapka przydaje się tylko na na stole bądź biurku, gdzie równie dobrze można korzystać z laptopa, nawet dużych rozmiarów, nie pozwala regulować kąta nachylenia ekranu.

Być może coś się jednak ruszy w tym temacie. The Verge umieścił własnie ciekawą recenzję laptopa, wyposażonego w procesor Tegra i Windows 8 RT - Lenovo IdeaPad Yoga 11. Jego główną zaletą jest czas pracy na baterii nie schodzący poniżej 12 godzin nawet podczas intensywnego wykorzystania. Oczywista przewagą nad tabletem jest normalna klawiatura i forma laptopa. Być może taki specjalizowany sprzęt ma szanse zaistnieć na rynku. W końcu dla osoby, która korzysta głównie z Office'a może to być odpowiednik Chrombooka - za szeregiem ograniczeń pojawiają się pewne szczególne zalety. Może czas na Officebooki?


Czy faktycznie nastąpi zmiana paradygmatu klawiatura plus mysz?

Premiera Acera R7, którą opisałem w osobnym artykule, uświadomiła mi jedną istotną rzecz - dotyk i myszka nie mogą iść ze sobą w parze, zajmując równie istotne pozycje, zwłaszcza w laptopie. Nikt w każdym razie nie zaprezentował takiego rozwiązania, które pozwalałby korzystać z obu rzeczy jednocześnie i równie wygodnie. Oczywistą reakcją użytkowników, którzy od przeszło 20 lat korzystają z myszki jest trzymanie się swoich przyzwyczajeń, które są przecież drugą naturą człowieka. Nie muszę chyba przypominać, że układ klawiatury pochodzi z maszyny do pisania, a tam został zaprojektowany tak, żeby ramiona wybijające kolejne litery nie blokowały się nawzajem, czyli żeby litery statystycznie występujące najczęściej obok siebie w słowach nie sąsiadowały na klawiaturze, co jest de facto przeciwieństwem układu optymalizowanego pod kątem szybkości pisania. Maszyn nie ma już dawno, a nawet klawiatury ekranowe kontynuują to co zostało zapoczątkowane przeszło 100 lat temu.

Reklama

Microsoft niewątpliwe wierzy w dotyk. Acer szukając rozwiązania problemu niewygodnego sięgania do ekranu dotykowego znajdującego się na końcu, za gładzikiem i klawiaturą zmienił kolejność przesuwając gładzik za klawiaturę i w niektórych ustawieniach za ekran, dając użytkownikowi znacznie wygodniejszy dostęp do dotyku kosztem touchpada. Być może właśnie takie świeże podejście z czasem wpłynie na zamianę naszych przyzwyczajeń? Być może z czasem mysz będzie wyspecjalizowanym narzędziem do konkretnych zastosowań, podobnie jak dzisiaj tablety graficzne z piórem? Nie jest to wykluczone. W końcu wiele osób, w tym ja sam, nie wierzyło w sukces tabletów, które łączyły więcej rewolucyjnych rozwiązań wymagających zmiany naszych przyzwyczajeń, niż komputer z dużym systemem operacyjnym i ekranem dotykowym.

Niewątpliwie nie poznamy odpowiedzi na to pytanie jeszcze przez jakiś czas, być może przez rok, być może za dwa lata. Ja w każdym bądź razie jestem w stanie spróbować nowych rozwiązań, nawet jeżeli większość z nich, czy może nawet wszystkie z czasem odrzucę w drodze praktycznej weryfikacji. Niezależnie od tego nowe propozycje wydają mi się niewątpliwe ekscytujące i ciekawsze niż kolejny klasyczny, sprawdzony laptop z mocniejszym procesorem i większa ilością pamięci. Z tego między innymi względu zdecydowałem się zaryzykować i sprawić sobie Chromebooka z procesorem ARM i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, ale szerzej na ten temat napiszę w innym artykule.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama