Niezawodność Windows 11 pod kątem aktualizacji co jakiś czas jest lekko podkopywana. Od nowoczesnego OS-u oczekuje się, że nawet po zainstalowaniu usprawnień i poprawek, wszystko będzie działało tak jak należy. Windows 10 tylko raz mnie pod tym względem zaskoczył, natomiast "jedenastka" zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do momentu, w którym ludzie zastanawiają się co może być nie tak. Tym razem zrobiło się sporo bałaganu z BitLockerem - i nie tylko.
Wystarczy poczytać wpisy na Twitterze, na forach Microsoftu i na Reddicie - użytkownicy po zainstalowaniu poprawki oznaczonej jako KB5012170 narzekają na komputery, które uruchamiają się w trybie przywracania w BitLockera. Klucz odzyskiwania nie jest trudny do uzyskania - można go znaleźć w danych konta Microsoft lub w Active Directory. W dalszym ciągu jest to jednak błąd, który może zaskoczyć - szczególnie w sytuacji, gdy maszyna jest nam potrzebna "na już". Wtedy już nie jest tak przyjemnie - bo przecież chyba nikt nie trzyma przy sobie kluczy przywracania. Całe szczęście, nie ma to wpływu na dane użytkowników, którzy mogą być spokojni o to czy ów incydent nie uszkodzi zgromadzonych na dyskach informacji.
Aby sprawdzić swój klucz odzyskiwania dla BitLockera, należy przejść do tej strony i zalogować się kontem Microsoft. Po tym, powinniście ujrzeć tę stronę z wylistowanymi wszystkimi maszynami i ich kluczami. Wystarczy wpisać ten, który pasuje do komputera objętego błędem po aktualizacji.
Ale to nie koniec irytujących błędów
Aktualizacja UEFI przy okazji wdrożenia powyższych poprawek - co jest spowodowane koniecznością uaktualnienia Secure Boot DBX to nic dziwnego i dobrze, że to się dzieje. Jednak zmiana konfiguracji dysków z RAID na AHCI to już problem i ktoś, kto nie ma pojęcia o tym co się stało, najpewniej będzie mocno zaskoczony. I tutaj też należy wskazać, że nie jest to błąd który powoduje jakiekolwiek uszkodzenia danych - na szczęście. Trzeba jednak pamiętać o tym, że każdy taki incydent oznacza że użytkownicy oraz osoby odpowiadające za stan maszyn w organizacjach - tracą czas na doprowadzanie maszyn do stanu używalności. No, bez tego absolutnie się nie da.
Tym bardziej, że nie jest to pierwsze uaktualnienie, które coś w Windows 11 psuje. Jedne zwyczajnie powodowały problemy z niektórymi urządzeniami, a inne zwyczajnie doprowadzały do tego, że dostęp do maszyn jest niemożliwy bez wykonania odpowiednich kroków. To oczywiście coś, co nie powinno się zdarzać i mam wrażenie, że dzieje się to częściej niż w przypadku Windows 10. "Jedenastka" niekoniecznie przekonała mnie do siebie nowinkami i funkcjami - a to, co dzieje się z aktualizacjami tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że gigant nie miał żadnych mocnych argumentów - jedynie prężył muskuły próbując udowodnić, że potrzebujemy Windows 11. Ja w dalszym ciągu polecam wszystkim pytającym mnie, aby lepiej pozostali na Windows 10. Ogromnych różnic "na plus" nie ma, a i "dziesiątka" wydaje się bezpieczniejszym wyborem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu