Windows

Microsoft coraz agresywniej skłania użytkowników do przejścia na Windows 10

Jakub Szczęsny
Microsoft coraz agresywniej skłania użytkowników do przejścia na Windows 10
Reklama

Windows 10 cały czas notuje wzrosty na rynku - jednak to nie dziwne biorąc pod uwagę politykę względem aktualizacji. Ta jeszcze do 31 lipca 2016 będzie darmowa, choć skłaniam się ku przekonaniu, iż Microsoft chcąc osiągnąć zamierzony cel 1 mld maszyn z Windows 10 w ciągu 2-3 lat od premiery przedłuży ten okres jeszcze co najmniej o pół roku. Pomóc mu może również kolejny krok ku skłonieniu użytkowników do aktualizacji.

Microsoft pokazał, że bardzo zależy mu na jak najlepszej adopcji systemu na rynku - bardzo kontrowersyjne okazało się ściąganie plików potrzebnych do uaktualnienia w tle, bez wiedzy użytkownika. Tłumaczono to tym, iż Microsoft chce, aby proces aktualizacji u "niezdecydowanych" ostatecznie przeszedł bezproblemowo i błyskawicznie. To odbicie piłeczki właściwie przestaje obowiązywać po tym, jak zmieniono status aktualizacji do Windows 10 w usłudze Windows Update. Wcześniej było tu uaktualnienie jedynie opcjonalne - nie było więc zaznaczane "z automatu" jako to do zainstalowania. Użytkownicy, którzy nie spostrzegą się, że aktualizacja została pobrana (a ponadto we wszystkich możliwych okienkach klikają: "dalej, dalej, dalej, ok") mogą być nieco zdziwieni, gdy komputer zrestartuje się i rozpocznie aktualizację do nowej wersji systemu.

Reklama

Jestem pewien, że Microsoft dobrze wie, iż ten krok wymusi aktualizację na nieco mniej zorientowanych użytkownikach nowych technologii. Jest to jednak miecz obosieczny, gdyż w niektórych przypadkach uaktualnień cały czas zdarzają się problemy z poprawną instalacją systemu. Niektóre urządzenia w dalszym ciągu nie są kompatybilne z Windows 10 i w trakcie instalacji może dojść do awarii, która w najlepszym razie spowoduje automatyczne przywrócenie do Windows 7 / 8.1. W najgorszym (a tak było u mnie przy instalacji Threshold 2) system będzie niezdatny do użytku i tym samym wytworzy konieczność ratowania urządzenia.

Microsoft uprawomocnia zatem styl komunikacji, który zapoczątkowano niedawno - Windows 10 stanowi najlepszy wybór i korzystając ze starszych wersji okienek użytkownicy narażają się na niebezpieczeństwa. O tym pisaliśmy na Antywebie całkiem niedawno - wtedy wskazywaliśmy na ogromną nieostrożność giganta względem procesu uaktualnienia.

Tymczasem Windows 10 zdołał już na rynku pokonać poczciwego XP i tym samym kontroluje już 11,85% rynku systemów operacyjnych na świecie. Jest to wynik "dobry i niedobry" zarazem. Z jednej strony trudno będzie w najbliższym czasie osiągnąć poziom Windows 7, który zajmuje ponad połowę, a z drugiej - biorąc pod uwagę to, jaką politykę zastosowano względem uaktualnień, można było spodziewać się nieco większej dynamiki. Microsoft ma zapewne jeszcze kilka asów w rękawie, których raczej nie zawaha się użyć wtedy, gdy okaże się, iż plan może zostać niewykonany. Najmniej dotkliwe dla użytkowników będzie przedłużenie okresu gwarantującego darmowe uaktualnienie do Windows 10. Może się jednak okazać, że aktualizacja zostanie wymuszona w nieco "inny" sposób.

Grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama