Apple

Wielkie zainteresowanie iPhone'ami w... Korei Południowej

Maciej Sikorski
Wielkie zainteresowanie iPhone'ami w... Korei Południowej
15

Kilka dni temu Jakub pisał o pierwszych wynikach sprzedaży Note'a czwartej generacji. Różnie można je skomentować - krytycy korporacji powiedzą, że jest gorzej, niż w ubiegłym roku, a zatem zaliczono wpadkę, fani firmy zakrzykną, że są świetne, bo z dostępnością produktu było znacznie gorzej, niż w...

Kilka dni temu Jakub pisał o pierwszych wynikach sprzedaży Note'a czwartej generacji. Różnie można je skomentować - krytycy korporacji powiedzą, że jest gorzej, niż w ubiegłym roku, a zatem zaliczono wpadkę, fani firmy zakrzykną, że są świetne, bo z dostępnością produktu było znacznie gorzej, niż w przypadku modelu Note 3. Ile osób, tyle komentarzy i wniosków. Tak będzie również w przypadku porównywania wyników sprzedaży Samsunga i Apple w Korei Południowej.

Jakub informował Was, że w ciągu miesiąca Samsungowi udało się sprzedać 4,5 mln smartfonów (fabletów) Note 4. Niektórzy porównują ten wynik z wynikami sprzedaży nowych smartfonów Apple i podkreślają, że gigant z Cupertino zdołał w jeden weekend sprzedać 10 mln smartfonów. Porównanie ma sens? Nie. Warunki sprzedaży nie były identyczne, produkty nie trafiły na taką samą liczbę rynków, nie nastąpiło to w jednym czasie. Nie można także zapominać, że na wynik Apple złożyły się rezultaty osiągnięte przez dwa urządzenia. Jeśli już porównywać wynik Note'a, to należałoby to robić wyłącznie w oparciu o liczby właściwe dla iPhone'a 6 Plus. Tych niestety brak. Przynajmniej oficjalnie - są spekulacje, z których wynika, że w ciągu dwóch tygodni Apple udało się sprzedać 4 mln dużych smartfonów. Jeżeli ktoś nie będzie się zagłębiał w szczegóły, stwierdzi, że Note zdecydowanie przegrał z konkurentem. Na nieszczęście dla Samsunga dotyczy to także jego rodzimego rynku.

Korea Południowa to bastion Samsunga, szerzej rodzimych graczy - dobre wyniki sprzedaży notuje tam niewiele firm, większość to lokalni producenci (prócz Samsunga, Pantech i LG). O swoje zamierza tam także powalczyć Apple. Poprzedni weekend był początkiem sprzedaży smartfonów amerykańskiej korporacji na koreańskim rynku. Podobno pierwsza minuta przedsprzedaży przyniosła 10 tys. zamówień. Cały weekend zakończył się liczbą 100 tys. zakupionych iPhone'ów. W przypadku Note'a 4 wynik był znacznie gorszy i wyniósł 30 tys. sztuk. Widać różnicę? Widać. Czy można to porównywać i mówić o klęsce Samsunga? Znowu jest z tym problem - gdyby Samsung wprowadził jednocześnie do sprzedaży nowego Note'a i Galaxy S5, to moglibyśmy zestawiać wyniki obu korporacji.

Nie zmienia to jednak faktu, że iPhone'y cieszyły się w Korei naprawdę dużym zainteresowaniem. Zakładam, że nawet duet smartfonów koreańskiego producenta miałby problem z nawiązaniem do ich wyniku. Dla azjatyckiego giganta to prawdziwy policzek: przegrać na własnym podwórku z największym konkurentem? Oczywiście będzie to przegrana bitwa, a nie wojna, ale rysa na szkle zawsze przyciąga uwagę. Jednocześnie otrzymaliśmy kolejny dowód na to, że Apple zarobi na nowych produktach krocie - Azja to świetny rynek zbytu dla dużych smartfonów,, modele amerykańskiej legendy będą tam schodzić na pniu. Ten kwartał może być dla producenta oszałamiającym sukcesem.

Pojawia się też pytanie, jak na ten sukces zareaguje konkurencja, zwłaszcza Samsung? Duże wyświetlacze były do tej pory jednym z największych atutów koreańskiego producenta, teraz z rękawa wypadł ów as i nie wiadomo, czy znajdzie się inny, równie mocny. Samsung naprawdę może mieć problem - chińscy producenci naciskają coraz mocniej, Apple wytoczyło potężne działa i koreański producent musi walczyć na dwa fronty. Czekam na kolejne posunięcia i np. rozwój linii Alpha - może być bardzo ciekawie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu