VOD

Na fanów czekają niespodzianki. 3. sezon Wiedźmina - recenzja 1. części

Konrad Kozłowski
Na fanów czekają niespodzianki. 3. sezon Wiedźmina - recenzja 1. części
18

"Wiedźmin" miał być jedną z najsilniejszych, jeśli nie najważniejszą marką w portfolio Netfliksa. Serial z Henrym Cavillem generuje jednak w Polsce mnóstwo różnorakich emocji, a ostatni sezon produkcji z gwiazdą w roli głównej raczej tego nie zmieni. Jak wypada 1. część 3. sezonu "Wiedźmina"?

Organizacja "Wiedźmin Festu" w Łodzi z okazji premiery 3. sezonu serialu i obecność Henry'ego Cavilla wraz z pozostałymi głównymi członkami obsady podkreśla jak istotna jest ta marka dla Netfliksa. Platforma na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że Wiedźmin to jeden z naszych najlepszych towarów eksportowych, a Cavill nie zgodziłby się na tę wizytę, gdyby osobiście nie chciał odwiedzić Polski i niejako pożegnać się z fanami znad Wisły, bo dobrze wiemy, jak gęsto zapełnione bywają grafiki aktorów tego pokroju. Szersze grono fanów i widzów (tak, bo to zupełnie dwie różne grupy) przede wszystkim interesuje jednak, czy twórcy serialu dopuścili do siebie głosy niezadowolenia i przy trzeciej serii wprowadzili tak bardzo pożądane zmiany.

Polecamy na Geekweek: Jest sposób na tańsze oglądanie "Wiedźmina" na Netflix. I to nie jest CDA...

3. sezon Wiedźmina - efekty, kostiumy, scenografie

Owszem, 3. sezon "Wiedźmina" doczekał się zmian względem wcześniejszych serii, co widać już w pierwszych odcinkach. Na plus na pewno zaliczyć można wyższy poziom techniczny produkcji, gdyż tam gdzie CGI potrafiło wcześniej zawodzić, teraz wydaje się być bardziej dopracowane i potrafi cieszyć oko. Efektów specjalnych w nowym sezonie nie brakuje, dlatego cieszyć może fakt, że nie pokuszono się na pójście na skróty, lecz dopilnowano, by ten aspekt serialu nie raził w oczy, jak bywało to na początku produkcji "Wiedźmina". Kostiumy, rekwizyty i scenografie znacząco się nie zmieniły - nadal część z nich robi naprawdę świetne wrażenie i potrafi zadziałać jak magnes podczas seansu, ale natrafić można też na elementy, które nie są tak przekonujące. Nie rażą w oczy, ale dla czujnego widza będą zauważalne.

W kontekście fabuły, oczywiście, że nowe odcinki posiadają liczne zmiany względem książek. Serial w dalszym ciągu bazuje na efektach pracy Andrzeja Sapkowskiego, ale "Wiedźmin" nie jest ekranizacją, lecz adaptacją. Niektórzy będą jednak (mile) zaskoczeni faktem, że w 3. sezonie niektóre sekwencje są niemal wyciągnięte z książek, co wydaje się być ewidentnym ukłonem w stronę najbardziej zagorzałych sympatyków tego świata. Co więcej, sceny te zostały zgrabnie wkomponowane w całość, nie zwracają na siebie uwagi i dobrze pasują do pozostałych. Ciągłość zdarzeń została zachowana, a dzięki zachowaniu odpowiedniego tempa seans 1. części 3. sezonu upływa stosunkowo szybko. To, że reszta nie jest zgodna z historią z kart książek, to inna sprawa.

To ostatni sezon Henry'ego Cavilla w roli Wiedźmina

Czy Henry Cavill postanowił zrobić coś wyjątkowego w swoim ostatnim sezonie jako Wiedźmin? Niektóre sceny walk pokazują, jak bardzo zaangażował się w tę rolę i mimo wszystko z łatwością dostrzec można jego chęci, determinację i poświęcenie dla uczynienia serialu jak najlepszym. Anya Chalotra, czyli Yennefer i Freya Allan, jako Ciri bez wątpienia czują się pewniej w swoich rolach, a to korzystnie wpływa na ich występ. Joey Batey jako Jaskier nadal potrafi rozbawić, ale nie tylko, bo tym razem dostaje możliwość pokazania się z innej strony przed kamerą i wychodzi mu naprawdę dobrze. Potwierdza też, jak ważnym bohaterem dla odbioru serialu jest Jaskier.

Na rewolucyjne zmiany w prowadzeniu serialu i w dostosowywaniu historii napisanych przez Andrzeja Sapkowskiego do adaptacji na ekranie nie powinniśmy jednak liczyć. To produkcja, której ton i kierunek nadano kilka lat temu, dlatego zachowanie pewnej ciągłości i spójności jest niezbędne. Oczywiście, że udało się na przestrzeni kolejnych odcinków twórcy wprowadzali poprawki w reakcji na głosy widzów i fanów, ale ci pierwsi od początku nie mieli większego problemu z serialem, zaś zaspokojenie oczekiwań tych drugich nawet nowymi odcinkami wydaje się już niemożliwe.

Dlaczego serial nie jest jak gra?

Netflix od początku starał się nakręcić serial skierowany do widza globalnego, próbując łączyć elementy istotne dla słowiańskiego widza z amerykańskim sposobem opowiadania historii. Takie połączenie nie do końca zadziałało, więc starano się tym balansem manipulować, by dostroić serię na przestrzeni następnych sezonów. Dziś możemy się tylko zastanawiać, jak wyglądałby "Wiedźmin" od Netfliksa, gdyby potraktowano go jak grę. Czy wtedy zdołałby w pełni zadowolić sympatyków tego świata? Ale czy to nie sprawiłoby, że serial stałby się zbyt hermetyczny dla ogólnego widza? Jak widać zachowanie równowagi między jednym a drugim jest nad wyraz trudne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu