Wczorajszy wieczór mógł być ponury dla wielu naszych Czytelników. Powód? CD Projekt poinformował, że nie zobaczymy w tym roku trzeciej odsłony Wiedźmi...
Wczorajszy wieczór mógł być ponury dla wielu naszych Czytelników. Powód? CD Projekt poinformował, że nie zobaczymy w tym roku trzeciej odsłony Wiedźmina. Fani serii, którzy wyczekiwali tego tytułu od momentu zakończenia rozgrywki w dwójkę, zapewne siarczyście zaklęli i złapali się za głowy. Nie dziwię się, choć sam nie gram (co nie znaczy, że nie czekam na premierę). Jednocześnie mogę głośno i z pełnym przekonaniem powiedzieć, iż cieszy mnie decyzja firmy.
Jak już wspomniałem, w Wiedźmina nie grywam, prawdopodobnie nie zagram też w część trzecią. Nie oznacza to jednak, że nie śledzę losów tego tytułu i firmy. Śledzę i to z kilku powodów. Jako akcjonariusz, jako osoba obserwująca branżę IT, jako Polak, zainteresowany sukcesami naszych firm na arenie międzynarodowej. I w każdym przypadku mogę śmiało stwierdzić, że decyzję producenta o odłożeniu premiery gry na rok 2015 uznaję za słuszną. O ile oczywiście firma podała tłumaczenie zgodne z rzeczywistością (opublikował je wczoraj Grzegorz). Przyjmuję, że CD Projekt faktycznie chce dopracować swój produkt i nie ściemnia. A jeśli ściemnia, to mam nadzieję, iż dobrze to rozegra i ostatecznie i tak wyjdzie na swoje.
Może się oczywiście pojawić pytanie: co niby cieszy w opóźnionej premierze? Przecież to irytuje graczy, akcjonariuszy (tylko część – "długodystansowcy" nie mają tego problemu), fanów Wiedźmina pod każdą postacią. Jest w tym oczywiście trochę prawdy, ale warto spojrzeć na drugą, znacznie jaśniejszą stronę medalu: polska firma przekonuje, że produkt mógłby trafić na rynek w pierwotnie podanym terminie, lecz kilka dodatkowych miesięcy pracy może poprawić jego jakość i producent wybiera taką opcję. To robi wrażenie. W czasie, gdy na rynek trafia mnóstwo niedoróbek (nie tylko w segmencie gier wideo), znajduje się odważna ekipa, która zamierza dopieszczać swój sztandarowy tytuł.
Twórcy mogliby wypuścić na rynek nawet niedopracowanego Wiedźmina 3 i zapewne zarobiliby na tym krocie – na tę grę czekają rzesze graczy na całym świecie. Podejrzewam, że fani przymykaliby oczy na niedociągnięcia, bo w ich rękach znalazło się coś, na co czekali kilka lat. Firma pozytywnie zakończyłaby projekt, wyszła na swoje i mogła z entuzjazmem patrzeć w przyszłość – wszak ludzie pytają już o Cyberpunk 2077. Wypadałoby zatem zamknąć Wiedźmina i skupić się na kolejnym hicie, skierowanym do nowej grupy graczy. Nikt nie miałby pretensji. No chyba, że na rynek trafiłaby tak straszna gra, że przywodziłaby na myśl serial z Żebrowskim grającym Geralta i dołączyła do innego polskiego tytułu, który świata nie podbił.
Wiele wskazuje jednak na to, że firma chce zakończyć serię z przytupem. Nie tyle wydać udaną część trzecią Wiedźmina, co przejść do historii z jednym z najlepszych tytułów tego gatunku. Może nawet w historii gier wideo. Mam nadzieję, że CD Projekt szykuje coś, co sprawi, że ludziom opadną szczęki, a tytuł gry będzie wymieniany przez recenzentów z pasją, uwielbieniem i żalem, że na tym koniec. Taki scenariusz dałby firmie olbrzymiego kopa, uczynił z nich podmiot zmierzający pod prąd w tym niełatwym biznesie i szanowany za to przez graczy oraz media. Przy okazji znienawidzony przez konkurencję. Polska marka stałaby się symbolem jakości oraz profesjonalizmu - życzę tego firmie, Wam i sobie. Można napisać, że to droższe od pieniądza, lecz na dobrą sprawę jedno nie wyklucza drugiego – kilka miesięcy zwłoki nie doprowadzi producenta na skraj bankructwa, prawdopodobnie nie uderzy go nawet bardzo po kieszeni, a może się przełożyć na większe zyski.
Polska firma będąca wzorem dla innych. Polski produkt symbolem jakości. Wchodzę w to i mogę jedynie przyklasnąć CD Projekt.
PS Mam nadzieję, że Angry Joe jakoś to wytrzyma ;)
Źródło grafiki: thewitcher.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu