Przygoda Henry'ego Cavilla z "Wiedźminem" dobiega końca. Z jego występem wiązano ogromne nadzieje i raczej nikt nie spodziewał się, że gwiazda zdecyduje się opuścić obsadę przed zakończeniem serialu. Jak wypada finał 3. sezonu i ostatnie odcinki z aktualnym Geraltem?
Netflix stanął przed naprawdę trudnym zadaniem, ponieważ serialowa adaptacja "Wiedźmina" wiązała się z niemałym ryzykiem. Widzieliśmy to już w chwili ogłoszenia produkcji, gdy nie brakowało uszczypliwych i złośliwych komentarzy w sieci, które zapowiadały porażkę platformy. Wydawało się jednak, że Netflix kroczy właściwą ścieżką - gdy odwiedzaliśmy plan 1. sezonu czy oglądaliśmy pierwsze odcinki. Wielokrotnie w branży widzieliśmy sytuacje, w których seriale nabierały tożsamości i rozpędu w kolejnych sezonach. To wtedy twórcy mają więcej pewności siebie, swobody, a jednocześnie bardziej skonkretyzowane są cele i zamiary scenarzystów czy producentów. Reakcja widowni bywa zbawienna, ale chyba mało kto przewidziałby to, co działo się wokół serialu w późniejszym czasie.
Na niektóre zmiany było już za późno
Polecamy: Nowe polskie seriale! Co zobaczymy jesienią na Netfliksie?
Nakręcenie produkcji na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego nie jest niemożliwe, ale najwyraźniej arcytrudnym zadaniem było połączenie specyfiki tych opowiadań z hollywoodzkim podejściem i nowoczesnymi standardami. Wahadło nie wychylało się równomiernie na obydwie strony, dlatego część widzów bardzo szybko to zauważyła i zaczęła na to zwracać uwagę. Możemy sobie śmiało powiedzieć, że serial nie jest tym, co fani wyobrażali sobie przed zobaczeniem któregokolwiek z odcinków. Trzeci sezon pokazuje także, że wybrnięcie z dotychczas podjętych decyzji jest prawie niemożliwe, tym bardziej, że w kilku aspektach zabrnięto po prostu za daleko. Także w nowych odcinkach...
Daremne zdają się więc być starania producentów i ekipy odpowiedzialnej za efekty specjalne czy zdjęcia, skoro oś serialu - to znaczy fabuła - nie korzysta z książek w zadowalającym stopniu, a kreatywność scenarzystów bierze górę. Pal licho, gdyby przekładało się to na wartką akcję, ciekawe wątki i odczuwalne napięcie w trakcie seansu - niestety tego nadal brakuje, nawet jeśli na ekranie dzieje się bardzo dużo. Wobec nowych odcinków 3. sezonu nie można już być tak obojętnym, jak w przypadku początku serii, ale nie sposób nie odczuć braku tej iskry, która zachęcałaby do oglądania kolejnych odcinków.
Serial wygląda i brzmi lepiej, choć nie brakuje niedociągnięć
Realizacyjnie 3. sezon "Wiedźmina" to najlepsze, co do tej pory twórcy nam zaserwowali, a finał tego sezonu tylko to udowadnia. Różnorodność scenografii, kręcenie w plenerze i dobrze przygotowane efekty specjalne pozwalają w jakimś stopniu czerpać satysfakcję z seansu. Nie zbliżono się co prawda do poziomu hollywoodzkich blockbusterów, a niektóre elementy, jak kule ognia, wciąż zahaczają wykonaniem o lata dwutysięczne. Z drugiej strony dostajemy jednak parę naprawdę dopracowanych scen, gdzie CGI staje na wysokości zadania, więc można tylko gdybać, czy to kwestia innego zespołu, budżetu czy (braku) czasu.
Henry Cavill to dla wielu jedyny i najlepszy Wiedźmin, zaś dla innych jego występ był już od pewnego okresu męczący. Faktem jest, że Cavill nie wspinał się na aktorskie wyżyny grając tę postać, ale w scenach akcji i walk widać jak na dłoni, że zostawia serducho na planie starając się uczynić każde z tych ujęć jak najbardziej wiarygodnym i przekonującym. Moje zamiłowanie do fantastyki przygasło jakiś czas temu, żaden z seriali i filmów nie zdołał do tej pory rozniecić ognia tej pasji z powrotem. Poszczególne wątki czy sceny "Wiedźmina" były blisko, ale bardziej do gustu przypadły mi nakręcone z wykorzystaniem ciekawych pomysłów sceny pojedynków, więc chyba nadal pozostanę większym entuzjastą kina akcji. A szkoda, bo właśnie na "Wiedźmina" liczyłem najbardziej ze wszystkich.
Dla nich to Witcher. Dla nas po prostu Wiedźmin
Umożliwiający wyszczególnić średnie ocen przypadające na konkretne sezony "Wiedźmina" Rotten Tomatoes pokazuje, jak bardzo globalna/amerykańska widownia także różni się w opiniach nt. serialu. Pierwszy sezon osiągnął tylko 68% w oczach krytyków, ale aż 89% od widowni. Przy drugim sezonie wszystko się odwróciło - odpowiednio 95% i 56%. Po połowie trzeciego sezonu było 85% i 24%, co pokazuje, że krytycy doceniają dokonane zmiany, ale publiczność postrzega serial coraz gorzej. Dlaczego o tym mówię?
To tylko pokazuje, jak rozmijają się oczekiwania i potrzeby poszczególnych grup. Nie inaczej to wygląda w przypadku polskiej widowni, która liczyła na wierną adaptację, w której zachowane zostaną nie tylko fundamenty fabularne Wiedźmina, ale i te detale, smaczki, szczegóły, które rozkochały fanów w powieściach Sapkowskiego. Finał 3. sezonu, czyli trzy ostatnie odcinki kontynuują to, co rozpoczęto w pięciu poprzednich - są tu doskonale znane sceny i dialogi z książek, a całość wierniej oddaje ducha opowiadań. To jednak zbyt mało, więc może trzęsienie ziemi w 4. sezonie po zmianie głównego aktora spowoduje, że "Wiedźmin" stanie się taki, jakiego pragną fani? Tylko czy wystarczy im cierpliwości?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu