Tak przynajmniej wynika z raportu Consumer Reports. MacBooków używam od kilku lat i choć generalnie nie mam z nimi problemów, to jednak całkowitej bez...
Wiedzieliście, że MacBooki to najbardziej niezawodne laptopy dostępne na rynku?
Tak przynajmniej wynika z raportu Consumer Reports. MacBooków używam od kilku lat i choć generalnie nie mam z nimi problemów, to jednak całkowitej bezawaryjności nie jestem w stanie potwierdzić.
Według wspomnianego raportu, prawdopodobieństwo wystąpienia awarii w MacBookach Pro i MacBookach Air jest znacznie niższe niż w napędzanych Windowsem sprzętach konkurencji. W ciągu trzech lat od zakupu komputera ponad 20% ankietowanych doświadczyło jego awarii (przede wszystkim poważnych problemów z systemem). W przypadku MacBooków to natomiast 10%. 7% dla MacBooków Air i 9% dla MacBooków Pro. Patrzę na te wyniki i trochę nie rozumiem, co ma wspólnego awaria systemu z awarią samego komputera - miejcie to na uwadze. Dodatkowo - aż 71% osób, które kupiły MacBooka, jest zadowolonych ze swojego zakupu, podczas gdy tak samo myśli jedynie 38% osób, które zdecydowały się na laptopa z Windowsem. W ankiecie wzięło udział 58 tysięcy respondentów, którzy kupili laptopy między 2010, a 2015 rokiem.
Psują się, ale serwis gwarancyjny jest świetny
Zanim zacząłem używać rMBP 13, pracowałem na trzynastocalowym MacBooku Air. Świetnie wspominam ten komputer. Choć nie ukrywam, że trochę więcej mocy i ekran Retina to dobry powód do przesiadki. Swojego MBA sprowadzałem z Japonii, nie sądzę jednak by był to powód awarii, której doświadczyłem. Słyszeliście kiedyś o białej plamce na wyświetlaczu? Wyglądało to tak.
Mówiąc szczerze, kiedy pojawił się ten problem, na początku rozłożyłem ręce. Widziałem jak inni producenci taktują martwe piksele, nie spodziewałem się więc cudów jeśli chodzi o naprawę gwarancyjną. W związku z tym, że nie kupowałem swojego sprzętu w żadnym z polskich sklepów, nie bardzo wiedziałem do kogo udać się w kwestiach wciąż trwającej gwarancji. Uderzyłem więc w dwa miejsca. Ispot zbył mnie i skierował do autoryzowanego serwisu. Drugim strzałem był warszawski MacForce, w którym kilka tygodni wcześniej mój znajomy naprawiał iPhona i wymieniał w nim baterię. Firma chętnie przyjęła mój sprzęt 19 maja (ubiegłego roku, tak dla jasności). Hokus, pokus, czary, mary - zawieźli sprzęt do punktu gwarancyjnego, a ja odebrałem komputer 22 maja, czyli trzy dni później. Wymieniono mi ekran. Kilka razy korzystałem z serwisów gwarancyjnych i tak dobrze wspominam wyłącznie obsługę Amazona przy wymianie zepsutego Kindla.
Po kilku latach używania Maka nie zauważyłem jednak, by sprzęt jakoś szczególnie wyróżniał się pod względem awaryjności. W rMBP nic się jeszcze nie zepsuło (11 miesięcy), na pewno jest to urządzenie zdecydowanie trwalsze fizycznie - aluminiowa obudowa robi swoje. A nie ukrywam, że komputer ląduje w plecaku 5 razy w tygodniu i jest moim podstawowym narzędziem pracy. Mam doświadczenie z prywatnym Asusem i prywatną Toshibą. W obu przypadkach mniej więcej po roku już coś się działo. A to wyskoczył przycisk z klawiatury, a to zawiasy ekranu zaczynały skrzypieć albo poskrzypywała obudowa. Pisząc trzymam nadgarstki na klawiaturze, w praktycznie każdym plastikowym komputerze (o ciemnym kolorze) farba zaczynała powoli się wycierać. Może to kwestia konkretnego modelu, ale nie ukrywam, że bardzo przyzwyczaiłem się do aluminium i raczej nie zdecyduję się na powrót do plastikowej obudowy.
A Wy jakie macie doświadczenia z MacBookami. Faktycznie można je uznać za najmniej awaryjne laptopy?
grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu