Felietony

Według Apple iPad jest lekarstwem dla szkolnictwa, ja nie jestem tego taki pewien

Jan Rybczyński
Według Apple iPad jest lekarstwem dla szkolnictwa, ja nie jestem tego taki pewien

W podziemiach muzeum Guggenheima Apple przedstawiło swój nowy projekt, czyli wspomaganie szkolnictwa za pomocą swojego tabletu iPad. Na konferencji zo...


W podziemiach muzeum Guggenheima Apple przedstawiło swój nowy projekt, czyli wspomaganie szkolnictwa za pomocą swojego tabletu iPad. Na konferencji zostały przedstawione dwa nowe produkty, nowa wersja aplikacji do czytania wszelkich tekstów elektronicznych iBooks 2, oraz narzędzie do składu multimedialnych książek iBooks Author, które jest darmowe i bardzo łatwe w obsłudze, dzięki czemu nawet nauczyciele będą mogli stworzyć własne, elektroniczne podręczniki. Apple przekonuje, że czas tradycyjnych podręczników już minął.

Szef działu marketingu Apple - Phil Schiller, stwierdził, że tradycyjne książki nie spełniają już wymogów nowych czasów. Nie są ani specjalnie mobilne, ani wytrzymałe, nie można ich łatwo przeszukać ani wejść z nimi w interakcję. przede wszystkim, nie można ich uaktualnić, co w dzisiejszych czasach, kiedy nasza wiedza bardzo szybko się zmienia jest szczególnym problemem.


Apple chce rozwiązać ten problem i wspomóc edukację. W tym celu przedstawiło dziś dwie nowe aplikacje: iBooks 2 i iBooks Author.

iBooks 2 to po prostu nowsza wersja czytnika książek. Wspiera bardziej multimedialne i interaktywne pozycje. Pozwala korzystać ze słownika, wyszukiwać, tworzyć zakładki i robić notatki. Jest po prostu bardziej udoskonaloną wersją dobrze znanego iBooks.


iBooks Author jest znacznie ciekawszą pozycją. Skoro dzieci mają korzystać z książek elektronicznych w szkołach, ktoś te książki musi wcześniej przygotować, co nie jest rzeczą łatwą, przynajmniej nie było do tej pory. Apple zapewnia, że teraz każdy będzie w stanie przygotować własną multimedialną książkę. Na uczestnikach prezentacji opisywanej przez serwis All Things D zrobiło duże wrażenie, jak program poradził sobie z zaimportowaniem tekstu napisanego w Wordzie, a następnie z jaką łatwością można go było sformatować i dodać obrazki, oraz bardziej multimedialne elementy. Zgodnie z filozofią Apple ma być łatwo, szybko i przyjemnie. Najważniejsze jednak, że aplikacja będzie dostępna za darmo dla wszystkich chętnych, dlatego każdy nauczyciel, a przynajmniej ten, który posiada Maka, będzie mógł przygotować interesujące materiały dla swoich uczniów.


Trzecią, być może najważniejszą wiadomością, przynajmniej z punktu widzenia szkolnictwa w USA, jest nawiązanie współpracy Apple z 3 dużymi wydawnictwami zajmującymi się książkami dla uczniów. Powstał nowy dział ze specjalnie opracowanymi podręcznikami na iPada o nazwie Textbooks store, w którym każdy z podręczników kosztuje 14,99$. Książki zajmują od 750 MB do 3 GB i są zdecydowanie multimedialne. Posiadają nagrania wideo, obiekty 3D i nie tylko. Jasnym staje się, że 16 gigabajtowa wersja iPada ledwo starczy na podstawowy zestaw.

Cóż, muszę przyznać, że rzeczywiście Apple się postarało i uczniowie posiadający iPada z pewnością zyskają. Multimedialne książki prezentują się naprawdę pięknie i rzeczywiście stanowią atrakcyjna pomoc naukową. Mimo wszystko jestem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu na większą skalę, chociaż nie mam o to pretensji do Apple jako takiego.

Być może w USA iPad jako pomoc naukowa ma szanse się sprawdzić, trudno mi to ocenić zdalnie, nie obserwując na żywo ich systemu szkolnictwa. Jednak ciężko mi sobie wyobrazić małe dzieci chodzące do szkoły z iPadem w naszych warunkach. Pomijając fakt, że jest to jeden z najdroższych na rynku tabletów i że wersja 16 GB prawdopodobnie nie będzie wystarczająca, dochodzi szereg innych problemów. Tablet noszony w plecaku można uszkodzić, nie mówiąc o tym, że złodzieje przerzuciliby się z polowania na telefony komórkowe w ciemnych uliczkach, na znacznie droższe tablety i łatwiejszego przeciwnika w postaci dzieci idących do szkoły.

Dodatkowo uruchomienie przez 30 uczniów w klasie interaktywnego filmu z głosem zaowocuje wielkim chaosem. Pytanie czy dzieci w szkołach mają się skupić na interakcji z nauczycielem, czy na interaktywnym gadżecie. Wreszcie, jeśli rodziców stać, żeby każde ich dziecko chodziło do szkoły z tabletem, prawdopodobnie nie ma ono żadnych problemów z dostępem do wszelkich materiałów naukowych, w tym co roku nowych książek prosto z księgarni.

Nie zrozumcie mnie źle, to nie wina Apple, że świat jest jaki jest. Udostępnienie narzędzia umożliwiającego tworzenie multimedialnych e-booków za darmo jest bez wątpienia godnym pochwały posunięciem. Być może kiedyś faktycznie tak będzie wyglądała edukacja. Jednak wciąż uważam, że na dużą skalę celem znacznie łatwiejszym do osiągnięcia byłoby wprowadzenie czytników z ekranem e-ink (pisałem o tym kiedyś na łamach AW), które są znacznie tańsze (nawet dziesięciokrotnie), dużo dłużej działają na baterii, a przez swoją mniejszą multimedialność mniej kuszą rozmaitymi grami i innymi rozpraszaczami uwagi. No bo jak przekonać uczniów, żeby nie zaglądali na Facebooka w czasie lekcji, skoro nawet komórki sprawiają już niemały problem?

 

Zdjęcia pochodzą z All Things D, a film z The Verge.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu