Recenzje gier

Wario Ware: Move It - recenzja. Imprezowe szaleństwo, które kupcie na... dużej promocji

Kamil Świtalski
Wario Ware: Move It - recenzja. Imprezowe szaleństwo, które kupcie na... dużej promocji
Reklama

Wario Ware: Move It! to jedna z takich gier od Nintendo, które albo się pokocha, albo znienawidzi. Trudno mi sobie wyobrazić coś pomiędzy. I choć osobiście doceniam jej walory, to także zdaję sobie sprawę z tego, że to świetna zabawa która sprawdzi się wyłącznie w ściśle określonych okolicznościach.

Wario Ware: Move It -- ruchowe mini-gierki w wydaniu na Nintendo Switch

Wario Ware: Move It to taki bezpośredni następca odsłony z Wii, czyli tamtejszego Smooth Moves. Wii było konsolą która podbiła serca casuali i... tylko ich. Czy mnie to dziwi? Ani trochę. Prostota wejścia do świata tamtejszej zabawy była prostsza niż kiedykolwiek -- i odnoszę wrażenie że jeżeli komuś udało się to przebić, to były to wyłącznie produkcje stworzone z myślą o ruchowym kontrolerze Kinect, gdzie już niczego nie musieliśmy nawet trzymać w dłoniach.

Reklama

O ile jednak w przypadku Wii ruchowe szaleństwo było codziennością, o tyle na Switchu... no cóż, jest pewnego rodzaju niszą. Jeżeli pamiętacie początki Switcha, to prawdopodobnie doskonale wiecie, że japoński koncern dość mocno reklamował możliwości ruchowe joy-conów. Okazało się jednak, że i bez nich hybrydowe urządzenie radzi sobie fenomenalnie. Nintendo postanowiło tej jesieni uderzyć w grupę casuali, którzy mogą mieć ochotę na takie zabawy i... przywróciło ruchowe mini-gierki. Z tą jedną różnicą, że teraz zamiast Wiilotów, cała zabawa opiera się o bardziej zaawansowane kontrolery ruchowe. Otwierają one przed nami cały zestaw nowych możliwości.

Ucz się póz. Bez nich niewiele zdziałasz

Joy Cony są dwa -- i przez wbudowane żyroskopy konsola dokładnie wie, jak je trzymamy. To pozwoliło twórcom na puszczenie wodzy wyobraźni i stworzenie naprawdę szalonych kombinacji. I tak oto dostaliśmy tryb (nudnej i pisanej na siłę, z niepomijalnymi scenkami) fabuły, który wprowadza nas w tajniki tej zabawy. Uczy nas po kolei ruchów, daje obraz tego, czego możemy spodziewać się po tej grze. Warto też mieć na uwadze, że mimo iż czeka nas w nim zatrzęsienie rozmaitych rund, to na nich możliwości się nie kończą. Bo dalej jest ich jeszcze więcej. W sumie -- ponad 220!

To plus i minus. Plus -- bo na różnorodność trudno narzekać. Fakt iż rundki są krótkie i przyjemne w obyciu sprawia, że nawet w większym gronie imprezowych graczy -- każdy będzie mógł spróbować swoich sił w temacie. Minus, bo w większość z nich jesteśmy wrzucani "tu i teraz", bez żadnego choćby krótkiego testu... co może okazać się po prostu zbyt dużym wyzwaniem dla niewprawionych w temacie odbiorców. I zamiast przyciągnąć do gry, to od niej odepchnąć.

Poza imprezowym gronem, idealnymi odbiorcami wydają się najmłodsi użytkownicy konsol, którzy połączą przyjemne (grę wideo) z pożytecznym (dodatkowym ruchem). Ci jednak, w zależności od tego jak duzi są i jakimi językami władają -- mogą mieć problem ze zrozumieniem poleceń, bo te wizualne mogą okazać się po prostu niewystarczające. A jak to gry Nintendo -- ta również nie jest dostępna w języku polskim.

Masa frajdy ze szczyptą frustracji

Nie da się jednak ukryć, że kiedy rozumie się o co chodzi -- to zabawa która ma w sobie tonę uroku i frajdy. Sam miałem przyjemność poznawać tamtejsze mini-gierki w imprezowym gronie. I większość z nas bawiła się z nimi wspaniale... przynajmniej tak długo, jak rozumieliśmy o co chodzi. Rundy bowiem okazywały się czasem zbyt krótkie, a samouczki zbyt lakoniczne, by połapać się przy pierwszej próbie.

Kolejnym "ale" są też czyste technikalia i problemy z nich wynikające. Bo choć Joy Cony są znacznie bardziej zaawansowane technologicznie od wspomnianych już wcześniej Wiilotów czy Kinecta, to wciąż potrafią one mieć swoje humory i nie wykrywać naszych ruchów tak precyzyjnie, jak byśmy sobie tego życzyli. Warto mieć to na uwadze przed rozpoczęciem gry z pełną powagą i bojowym nastrojem!

Jest fajnie, ale... nie w tej cenie

Wario Ware: Move It! to po prostu (i aż) zbiór mini-gierek. Kreatywnych, wciągających i dających ogrom frajdy, ale wciąż: mini-gierek. I w dobie gier free-to-play czy gier indie -- nawet jeżeli wydawca oczekuje za niego odrobinę mniej niż za przewspaniałe, wydane kilka tygodni temu Super Mario Bros. Wonder -- to wciąż... odrobinę za dużo. Ale kiedy (o ile) Wario Ware: Move It! spadnie do pułapu około 70-80 złotych, dla wszystkich miłośników gier imprezowych może okazać się jednym z niezbędników w bibliotece!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama