Rynek mobilny rośnie obecnie w siłę i z roku na rok staje się coraz bardziej wartościowy zarówno dla producentów, jak i inwestorów. Cała rewolucja zac...
Rynek mobilny rośnie obecnie w siłę i z roku na rok staje się coraz bardziej wartościowy zarówno dla producentów, jak i inwestorów. Cała rewolucja zaczęła się ponad 7 lat temu, kiedy to na rynek wszedł pierwszy iPhone. Później już wszystko „poszło z górki”: rok później ujrzeliśmy pierwszy smartfon z Androidem – HTC/T-Mobile/Era G1, a w 2010 roku poznaliśmy urządzenie ze „świeżym” Windows Phone. Nie wolno tutaj zapominać o niegdyś dobrze prosperującym Blackberry czy Nokii, która próbowała sił w stworzeniu własnego systemu na Linuxie (np. meeGo).
Oczywiście przez ten czas wiele się zmieniło. Na rynku przewinęło się sporo firm czy startupów, jednak część z nich nie wytrzymała presji konkurencji. Aktualnie mogę stwierdzić, że rynek mobilny jest podzielony na trzy części, należące do trzech różnych gigantów IT: Google’a, Apple’a oraz Microsoftu. Jednak często te korporacje są uzależnione od pozycji innych firm. Dlatego też wiele firm żyje w swojego rodzaju symbiozie, czego najlepszym przykładem może być związek Samsunga z korporacją z Mountain View. Uważam, że właśnie dzięki takim zabiegom, Google aktualnie włada 4/5 rynku. A jak wygląda ogółem ta sytuacja?
Google Android – bo król może być tylko jeden
Google w przeciągu ostatnich pięciu lat zdominowało rynek mobilny: obecnie należy do nich ok. 85%. Czemu zawdzięcza tak ogromny sukces? Głównie swojej „otwartości” – każdy producent może go do woli modyfikować. W dodatku posiada niezliczoną ilość aplikacji, choć część z nich reprezentuje naprawdę niski poziom. Na szczęście zawsze można znaleźć lepiej wykonany odpowiednik danej aplikacji. Kolejną zaletą bez wątpienia jest obecność we wszystkich możliwych segmentach mobilnych i nie tylko: poczynając od najtańszych smartfonów, a kończąc na aparatach. Dzięki takiej popularności na rynku możemy znaleźć prawie wszystkie możliwe konfiguracji telefonów oraz tabletów. Wiele wersji nakładek systemowych (np. Vanilla Android – czysta wersja, TouchWiz, Emotion UI), zastosowanych procesorów (aż trzy architektury: ARMv7, ARMv8 64 bit oraz x86), wyświetlaczy (TN, TFT LCD, IPS, OLED, Super AMOLED), aparatów (dostępna są modele zarówno dla prawdziwych amatorów fotografii jak i amatorów selfie) czy materiałów, użytych do wykończenia urządzenia. Moim zdaniem taka różnorodność,, spowodowała że system z Mountain View zdobył serca wielu klientów.
Kiedyś Android był nierozerwalnie związany ze słowami „lag” czy „bug”. Jednak wraz z nadejściem nowszych wersji oprogramowania, „zielony robocik” znacząco przyspieszył i stał się stabilniejszy. Zresztą większość spowolnień jest spowodowana przez nakładki z „nadwagą” – często ilość funkcji robi wrażenie nie tylko na użytkowniku, ale także na zastosowanym SoC (układ scalony). Wielkie nadzieje są wiązane z najnowszy Androidem 5.0. Ta edycja, ze względu na wprowadzenie nowego emulatora – ART na miejsce Dalvika, a także innych dodatków, ma uczynić ten OS równie płynnym co iOS. Czy Etn zabieg uda się w pełni? Uważam, że większość negatywnych opinii jest udzielana przez właścicieli słabszych smartfonów, które zazwyczaj mają śmiesznie słabą specyfikację. Ratunkiem miał być program Android One. Niestety wiemy już, że jego sukces będzie mniejszy niż przewidywaliśmy. Jedyna nadzieja w producentach. Może doczekamy się low-endów od Samsunga, Sony czy LG z „odchudzonymi” nakładkami?
Z marką Androida nierozerwalnie jest połączony Samsung. Twórca legendarnej już serii Galaxy w dużej mierze zapracował na sukces gogolowskiego systemu. Pierwsze trzy generacje „eS-ek” podbiły świat i stały się wzorem do naśladowania. Konkurencja jednak nadrobiła stratę do niekwestionowanego lidera. Tak oto pośród high-endów, każdy flagowiec reprezentuje zbliżony poziom. Jednak radziłbym przyglądnąć się ofercie chińskich producentów, którzy przy zachowaniu niskiej ceny, oferują modele wysokiej klasy. Choć wśród phabletów wybór nadal ogranicza się do niewielkiej liczby modeli, spośród których najlepiej wypada Samsung Galaxy Note 4. Czy jeszcze któryś model wykorzystuje pełny potencjał sporej powierzchni dotykowej?
Według ostatnich analiz rynkowych, Android będzie ciągle rósł. Otwartym pytaniem pozostaje, kto (po)zostanie numerem 1 w obozie Google. Samsung czy Xiaomi? A może ktoś inny, np. Huawei? Widać, że firmy z Państwa Środka zdobyły sporą popularność, głównie ze względu na genialny stosunek ceny do jakości. Możliwe jest również rychłe obniżenie cen przez resztę producentów z prostego powodu: nikt nie chce przestać być konkurencyjnym. Mam nadzieję, że wejście Xiaomi do Europy tylko poprawi jakość sprzedawanych urządzeń z Androidem. Może do Polski trafi także Google Play Store?
Największą porażką Google był upadek projektu Android Silver – flagowce z czystym systemem, pozbawionym jakichkolwiek zbędnych feature’ów. Dlaczego tak się stało? Wiadome jest, że każdy producent chce siebie promować i pokazywać wszędzie swoje usługi (co nie zawsze kończy się happy-endem, czego przykładem może być samsungowski komunikator ChatOn). Nikt nie zrezygnuje z dochodowego rynku aplikacji. Osobiście uważam, że najlepszym sposobem na wyjście z tego impasu byłoby danie wszystkich autorskich appek do Google Play. W ten oto śmiesznie prosty sposób, każdy z nas mógłby cieszyć się programami, które są mu potrzebne lub go interesują. Właśnie tak postąpiło HTC. Niezły pomysł, co nie?
Słyszeliście może o Project ARA? Jeśli tak, to wiecie, że mają to być modułowe urządzenia. W każdym momencie możemy wymienić SoC oraz baterię, dodać pamięci, zmienić aparat bądź wyświetlacz. Nie wolno tu zapomnieć o szybkich aktualizacjach, z uwagi na czysty system. Istne elizjum… Według ostatnich informacji takie smartfony mają pojawić się już w przyszłym roku, aczkolwiek znając życie początkowo będą dostępne tylko w Stanach Zjednoczonych. A czy Wy bylibyście zainteresowani takimi telefonami?
Android ciągle rozwija się prężnie i z pewnością doczekamy się wielu rewolucyjnych urządzeń z „zielonym robotem” na pokładzie. Kto wie, może Google odniesie podobny sukces w przemyśle motoryzacyjnym ze swoim autonomicznym samochodem? Na razie jednak jest to odległa wizja. Aktualnie Google musi skupić się na stworzeniu w miarę spójnego interfejsu dla wszystkich – dobrze, że coraz więcej producentów wdraża Material Design do swoich nakładek oraz aplikacji. Moim zdaniem Android pozostanie przez jeszcze długie lata liderem rynku. A Wy co myślicie o przyszłości Android Open Source Project?
Prognozy na przyszłość:
dalsza ekspansja rynku, choć wiele zależy od kondycji Samsunga oraz chińskich firm, na czele z Xiaomi.
Apple iOS – The Previous Big Thing
Pierwszy mobilny system, który odniósł olbrzymi sukces. Wszystko zaczęło się w 2007 roku za sprawą iPhone’a, który wyróżniał się na tle ówczesnych urządzeń jedną rzeczą: dotykowym, dużym (jak na tamte czasy) ekranem. Oczywiście z biegiem czasu telefony Apple ewoluowały. Aczkolwiek w ostatnich latach straciły swoją innowacyjność: kiedyś to rywale wzorowali się na nich, a obecnie sytuacja zmieniła się o 180°. Jednak gigant z Cupertino, mimo stosunkowo małego udziału (ok. 11%), może pochwalić się genialnym wynikami finansowymi. Czemu to zawdzięcza? Głównie wiernym fanom, którzy zawsze kupią kolejną generację swojego ukochanego telefonu. Jednak to nie koniec jego zalet. Mimo wszystko należy pochwalić Apple za to, że w swoim sklepie z aplikacjami, większość apek jest dopracowana – wystarczy porównać identyczne gry na iPhone’ie oraz flagowcu z Androidem. Różnica będzie widoczna. W dodatku dużo osób chwali iOS za płynność i stabilność, ale aktualnie nie są to już przymiotniki ściśle związane z tym systemem. Konkurencja także postarała się optymalizację.
Nowe iPhone’y nie zachwycają jak niegdyś, podobnie iPady. Ewidentnie widać, że Apple straciło swoją innowacyjność. Czy duży ekran w smartfonie w 2014 roku jest czymś nadzwyczajnym? Nowy iOS wprowadził kilka zmian, ale większość bazuje na tym co znamy już dobrze z Androida. Jednak cały ekosystem ma jeden olbrzymi plus: iPhone, iPad oraz Mac potrafią pracować w „zespole”. Dla części konsumentów nie do przecenienia jest prostota obsługi oraz uporządkowany interfejs. Moim zdaniem nie robi to wielkiego wrażenia – jest okupione „zamkniętością” OS-u.
W tym miejscu wychodzi poważna wada iOS: brak większych możliwości personalizacji. Zapewne odezwą się głosy „po co to komu?”, „czy to istotne?”, ale muszę napisać jedno: producent powinien dawać możliwość zmiany wyglądu menu. Dzięki temu każdy może stworzyć swoje unikalne „dzieło”. Może Apple pozwoli kiedyś w pełni spersonalizować system? Choć myślę, że w tym momencie poniosła mnie fantazja.
Niegdyś gigant z Cupertino słynął ze świetnych konferencji. Kiedyś nie było nawet żadnych „wycieków” na temat produktu, który ma zostać zaprezentowany na danym evencie. Czasy się zmieniły. Obecnie informacje o nowych urządzeniach często wyciekają na kilka miesięcy przed premierą – takie rzeczy były dotychczas standardem tylko w świecie Androida. W dodatku renomę firmy nadszarpnął Apple Watch, o którym możecie poczytać więcej na naszej stronie. Jego wygląd jest dziwaczny, nieprawdaż? Ale szczytem tej góry lodowej jest bateria, która nie wytrzyma nawet pełnego dnia pracy oraz brak większości funkcji, w przypadku braku połączenia z Produktem. Po Apple spodziewałem się czegoś innego. A tak otrzymaliśmy produkt, który nie jest w stanie konkurować z resztą smartwatchy.
„Apple się kończy” – grzmią głosy w komentarzach. Czy jest to prawda? Na pewno nie. Ostatnimi czasy firma notuje rekordowe zyski, co w biznesie jest kluczowe. Jednak gigant dostał już zadyszki w segmencie tabletów, gdzie iPad musiał oddać palmę pierwszeństwa Samsungom Galaxy Tab. Interesujące jak iOS poradzi sobie z Windowsem, Jollą, Tizenem czy Firefoxem OS. Czy wypuszczanie tylko high-endowych urządzeń opłaci się?
Prognozy na przyszłość:
dalsze minimalne spadki i utrzymanie poziomu ok. 10% - liczę na udoskonalenie oferty.
Microsoft Windows Phone – kafelkowa szara rzeczywistość
Kafelkowy system dalej nie może zdobyć upragnionej popularności. Wątpię, że klientów zachęci odświeżona seria Lumia, teraz już firmowana logiem Microsoftu, który przejął Nokię. Z drugiej strony nie wolno zapominać o nowych partnerach giganta z Redmond, takich jak Prestigio czy Micromax. Dzięki współpracy z takimi firmami, Microsoft może poprawić swoje notowania w segmencie low-endów – z pewnością rynki rozwijające się będą zadowolone z takich produktów. Jednak prawdziwą żyłą złota dla wszystkich korporacji jest segment high-end. Niestety w tym aspekcie Microsoft kuleje: aktualnie na rynku możemy wybrać właściwie dwa flagowce z WP, tj. Lumie 930 oraz HTC One M8 for Windows. Według moich informacji, nie okazały się hitami sprzedaży, co raczej nie powinno nikogo dziwić. Zresztą kafelkowy OS budżetowcami stoi. Śmiało można powiedzieć, że gdyby nie tanie i często bezkonkurencyjne propozycje, np. Nokia Lumia 520, Windows miałby jeszcze mniejszy udział w rynku. W dodatku zazwyczaj ich urządzenia są nierozsądnie wyceniane. Prawie zawsze taka polityka cenowa kończy źle dla producenta- najlepszym przykładem mogą być pierwsze smartfony z Windows Phone 8 na pokładzie. Aczkolwiek firma z Redmond ma jednego asa w rękawie: niezliczoną ilość patentów. Tak naprawdę bardziej interesuje ich sukces Androida aniżeli własnego systemu – przecież na OS-ie Google’a zarabiają kilkanaście razy więcej. Jak widać można zjeść ciastko i mieć ciastko.
Na ostateczny werdykt co do tego systemu musimy się wstrzymać. Moim zdaniem wiele może się zmienić na lepsze wraz z aktualizacją do wersji 10. Czy jest szansa na symbiozę komputera, tabletu i smartfona? Microsoft chce pokazać, że jest to jak najbardziej możliwe. Mam nadzieję, że przyszłoroczne modele z Windowsem będą o wiele bardziej atrakcyjnym ofertami: przez ostatnie miesiące główni konkurenci, tj. Apple oraz Google także rozwinęli swoje platformy, w szczególność firma z Mountain View. Najnowszy Android bezproblemowo może dorównać „mobilnym kafelkom” pod względem stabilności czy płynności. Sądzę, że Microsoft stracił jeden ze swoich kluczowych argumentów. Myślę, że sukces lub porażkę tego systemu będziemy mogli obwieścić w przyszłym roku, kiedy od momentu prezentacji HTC Trophy minie pięć lat. Czy ten okres czasu został mądrze wykorzystany przez Amerykanów?
Prognozy na przyszłość:
delikatny wzrost do ok. 4% - wszystko w rękach PR Microsoftu.
Reszta rynku – ciekawe, często niedoceniane alternatywy
Blackberry OS – „biznesowy” ekosystem
Niewielki procent rynku podzieliły między siebie mniej znaczące systemy, takie jak Blackberry OS, Firefox OS czy też Jolla. Najsłynniejszy z tej trójki jest kanadyjski producent, który najlepsze lata ma już za sobą. Ten weteran odświeża na razie ofertę. Modele Classic oraz Passport mają im pozwolić na nawiązanie równej walki z innymi telefonami, działającymi w oparciu o Androida oraz iOS. Według ostatnich informacji, szczególną popularnością cieszył się drugi smartfon (200,000 pre-orderów). Czy ten fakt zmienia coś w sytuacji Kanadyjczyków?
Moim zdaniem nie, ponieważ Blackberry musi pokazać, że stać ich na utrzymanie stabilnego udziału – aktualnie widać, że BBOS przegrywa często walkę z dużo młodszymi graczami. Taka sytuacja nie powinna przydarzyć się doświadczonej firmie. Pokazuje to, do czego może prowadzić zignorowanie nowych trendów w budowie telefonów. Choć suma summarum obecnie oferują naprawdę wyróżniające się, nietuzinkowe, nowoczesne smartfony. W dodatku posiadają płynne oprogramowanie, obsługiwane gestami. Mimo że rezultat takiej mieszanki jest niezły, to dużo osób zapomniało już o istnieniu Blackberry – ciekawej alternatywy dla flagowców konkurencji. Widać, jak wielki wpływ ma marketing.
Prognozy na przyszłość:
zmniejszenie znaczenia BB na rynku – mało osób kojarzy ich z nowoczesnym urządzeniami.
Firefox OS – HTML5 sposobem na wszystko
System od twórców przeglądarki internetowej? Nie brzmi to dobrze. Jednak próby stworzenia własnego OS-u podjęła się Mozilla. Tak oto świat poznał Firefox OS, stworzonego dla tanich urządzeń o koszmarnych parametrach. Według zapowiedzi miał oferować płynność, nieznaną dotąd wśród low-endów. Niestety były to słowa rzucone na wiatr. Pierwsze wersje oprogramowania pełne były niedociągnięć i bugów. Dużo zmienił update do wersji 2.0, który okazał się ostatnią deską ratunku dla FFOS. I tak oto na placu boju pozostał zaledwie Alcatel, który jako jedyny postanowił związać się z Mozillą na dłużej. Co z tego wyjdzie? Trudno jest mi powiedzieć.
Pewne jest, że takie smartfony mają rację bytu tylko na rynkach rozwijających się. Dlatego też producent zwraca większą uwagę na Brazylię, Chiny czy Indie. Jestem pewny, że żadna firma nie byłaby zainteresowana wyprodukowaniem dobrego modelu z tym systemem, za wyjątkiem Foxconna. Chcielibyście otrzymać wolno działający produkt? Moim zdaniem FFOS może jeszcze zaskoczyć. Choć możliwe, że schedę po tym systemie przejmie Tizen od Samsunga, który ma identyczny cel: usprawnić pracę budżetowców.
Prognozy na przyszłość:
uda się zwiększyć sprzedaż – w krajach rozwijających się FFOS radzi sobie całkiem nieźle.
Jolla OS – drugie życie Nokii na rynku mobilnym
Na koniec warto przyjrzeć się „nowicjuszowi” na rynku smartfonów – Jolli. Firma założona przez byłych pracowników Nokii, stworzyła dotąd tylko jeden telefon. Oczywiście w planach mają już tablet (trwa odpowiednia akcja crowdfundingowa). Jolla Phone nie zachwycał ani ceną, specjalnie „wyśrubowaną” specyfikacją czy wyświetlaczem, lecz właśnie systemem. Kontynuator tradycji meeGo, czyli Jolla OS jest obsługiwany gestami co stanowi jego sporą przewagę nad czołowymi systemami na rynku. Mimo że jest to mała firma, już może poszczycić się kilkoma sukcesami na arenie międzynarodowej. Co ciekawsze to właśnie Finowie są głównym rywalami Microsoftu oraz Blackberry.
Kto ostatecznie wygra to starcie: Dawid czy Goliat? Na razie pozostaje nam czekać na rozwój wydarzeń – moim zdaniem Jolla może jeszcze zaskoczyć. Warto przyglądać się postępom tej firmy. Choć wiadome jest, że ta platforma nie może stanąć w szranki z dwoma największym systemami mobilnymi. Kto wie, może Finowie skorzystają w niedalekiej przyszłości z AOSP (Android Open Source Project)? Moim zdaniem Jolla OS ma szansę na sukces, aczkolwiek również dla niej spore zagrożenie stanowi Tizen. Zapewne w 2016 roku będziemy już mogli powiedzieć z pewnością w głosie, czy Finowie podołali wymaganiom rynku.
Prognozy na przyszłość:
konkurent Windows Phone – w końcu Jolla jest kontynuatorem tradycji Nokii!
Jak sami widzicie w chwili obecnej każdy może znaleźć system mobilny stworzony dla niego. Niestety w praktyce często wybór ogranicza się do wielu modeli, opartych na identycznym systemie. Czy to zdrowe dla rynku? Sądzę, że nie, ale nie wolno zapominać o możliwościach jakie daje Google producentom. Każdy może ingerować w Androida do woli – na przeciwnym biegunie znajdują się Apple oraz Microsoft, które „twardo obstają” przy swoim. Jednak suma summarum zaskakuje jedno: wszystkie systemy są, bliżej lub dalej, spokrewnione z Linuxem. Jesteście tym zdziwieni?
Reasumując: rynek należy aktualnie do Androida i nie można z tym dyskutować. Z tego faktu korzysta również… Microsoft, liczący na coraz wyższe opłaty patentowe. Jednak najwięcej zarabia iOS. Na szczęście dominację tych trzech firm mogą przerwać stosunkowo młode systemy – wprowadzają nowe funkcje oraz możliwości. Kto wie, może za 5 lat branża mobilna zmieni się nie do poznania?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu