Kalendarium

W USA startuje błękitna rakieta, w Polsce UMCS

Maciej Sikorski
W USA startuje błękitna rakieta, w Polsce UMCS
Reklama

Wczoraj rozpoczynałem Kalendarium przywołując film Rambo - Pierwsza krew, dzisiaj też wystartujemy z bohaterami kultury masowej: 23 października 1958 ...

Wczoraj rozpoczynałem Kalendarium przywołując film Rambo - Pierwsza krew, dzisiaj też wystartujemy z bohaterami kultury masowej: 23 października 1958 roku świat poznał Smerfy. Początkowo pewnie nikt nie spodziewał się tego, że ów wymysł wyobraźni Peyo stanie się bardzo popularny. Ostatecznie stanęło na tym, że miliony ludzi na całym świecie zastanawiają się, dlaczego w wiosce była tylko jedna kobieta... O czym jeszcze warto dzisiaj wspomnieć?

Reklama

Niebieska rakieta

Zacząłem od Smerfów, które są niebieskie i przy tym kolorze na razie zostanę. Niecałą dobę temu poświęciłem tekst maszynie, którą pod koniec XIX wieku ustanowiono motoryzacyjny rekord prędkości. Wówczas było to 100 km/h, kilkadziesiąt lat później łamano już granicę 1000 km/h. Dokonano tego w roku 1970, miejscem akcji była pustynia w stanie Utah, a pojazd nazywał się Blue Flame. Za sterami usiadł Gary Gabelich, człowiek, który brał udział w programie Apollo i którego ostatecznie zabiła prędkość - zginął w wypadku motocyklowym. Wcześniej zdołał jednak zapisać się w historii i to nie tylko motoryzacji.

Pojazd o długości ponad 11 m bardziej przypomina rakietę, niż samochód (pod tym względem różni się od wspominanej jakiś czas temu jednostki ThrustSSC), w przeciwieństwie do opisywanego wczoraj La Jamais Contente jest to konstrukcja naprawdę dopracowana pod względem aerodynamiki. Po zatankowaniu (wykorzystywano m.in LNG) Blue Flame waży trzy tony - wystarczająco mało, by pomknąć po rekord i utrzymać go przez kilkanaście lat. Gdyby ktoć chciał zobaczyć pojazd na żywo, powinien się udać do muzeum techniki w niemieckim Sinsheim. Tymczasem można rzucić okiem na rakietę prezentowaną w umieszczonym powyżej filmie.

Amerykański noblista ze Szwajcarii

W roku 1905 na świat przyszedł Felix Bloch, Szwajcar, który większość życia spędził w USA. Europę opuścił przed drugą wojną światową i prawdopodobnie zawdzięczał tej decyzji życie - matka Blocha była Żydówką, wydaje się mało prawdopodobne, by nazistowski aparat zagłady oszczędził naukowca. Nim wyjechał współpracował z najwybitniejszymi europejskimi umysłami swojej epoki - na liście znajdziemy nazwiska Bohr, Pauli, Fermi, Heisenberg. Po dotarciu do USA też nie mógł narzekać na towarzystwo i też nie brakowało w tym gronie Europejczyków. Bloch wziął udział w Projekcie Manhattan, przy którym pracowało wielu uciekinierów ze Starego Kontynentu.

Bloch związany był m.in. z Uniwersytetami Stanforda i Harvarda, wykładał fizykę teoretyczną i prowadził badania, które na początku lat 50. XX wieku dały mu Nagrodę Nobla. Dotyczyły magnetycznego rezonansu jądrowego i przyczyniły się do rozwoju niektórych gałęzi nauki - wystarczy wspomnieć medycynę. Spełniony został warunek stawiany przez Nobla, by badania przynosiły wymierne korzyści ludzkości. Bloch zmarł w roku 1983 w mieście, w którym się urodził: Zurychu.

Rusza UMCS

Na przestrzeni kilku tygodni w Kalendarium pojawiła się już grupa polskich uczelni, przyszedł czas na kolejną. W roku 1944 w Lublinie powołano do życia Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej. Zadanie zorganizowania uczelni powierzono prof. Henrykowi Raabe (został pierwszym rektorem), a kadrę naukową tworzyli m.in. ludzie związani wcześniej z uczelniami we Lwowie i w Wilnie. Polska utraciła te miasta, trzeba było jakoś uzupełnić tę wyrwę w rodzimej nauce. Pierwszy rok akademicki zainaugurowano w połowie stycznia 1945 roku: na pięciu wydziałach naukę pobierało ponad 800 studentów, kadra liczyła ponad sto osób. I tak się to wszystko zaczęło...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama