Nauka

Widziałem już wszystko. Nikt nie przebije wyświetlenia Dooma na TEJ rzeczy...

Jakub Szczęsny
Widziałem już wszystko. Nikt nie przebije wyświetlenia Dooma na TEJ rzeczy...
1

Lauren Ramlan z MIT stworzyła nikomu niepotrzebny, ale imponujący "monitor" i wyświetliła na nim kultowąego "Dooma". Z czego jest on zrobiony? Cóż... z bakterii jelitowych. To nie jest żart ani magia — to prawdziwe bakterie przekształcone w piksele wyświetlające 30-letniego FPS-a. Przyznamy szczerze, że mieliśmy trochę ciekawych pomysłów na tytuły dla tego tekstu, ale pozostaliśmy przy powyższym, grzecznym. Kto z Was zgadnie, o jakich innych propozycjach myśleliśmy?

Ów wyświetlacz składa się z bakterii E. coli. Ma on niską rozdzielczość wynoszącą zaledwie 32 × 48 pikseli i 1-bitową głębię kolorów, ale i tak robi ogromne wrażenie. Wszak mamy Dooma działającego "na żywych organizmach". Aby osiągnąć ten efekt, badaczka dostarczyła bakteriom fluorescencyjne białka, aby świeciły jak prawdziwe cyfrowe piksele.

Musimy sobie jednak powiedzieć pewne rzeczy. Przede wszystkim, bakterie nie działają jak typowy komputer uruchamiający grę w tradycyjny sposób. To zwyczajnie mikroskopijny monitor, jedynie prezentujący rozgrywkę w naszej ulubionej strzelance. Ale jest też dużo "gorsza" wiadomość w kontekście tak wyświetlonego Dooma.

Niestety, dosyć słabo jest z klatkami na sekundę. W przypadku tego eksperymentu FPS-y są na naprawdę niskim poziomie. Bakterie potrzebują aż 70 minut, aby wyemitować jedną klatkę gry, a następnie kolejne osiem godzin, aby powrócić do stanu wyjściowego. Oznacza to, że praktycznie 9 godzin jest potrzebnych na wyświetlenie jednej klatki. Przejście całej gry może nam zająć spokojnie setki lat. Doom jest cudowny, ale wolałbym zakończyć jedną sesję gry w ciągu kilku godzin, a nie starzeć się wraz z postępami w grze.

Ów eksperyment to fascynujący dowód na to, że Doom może działać praktycznie na każdym urządzeniu — bariery w tym aspekcie praktycznie nas nie obowiązują. Grę uruchamiano i wyświetlano na przeróżnych już rzeczach — m.in. na neuronach szczura oraz... teście ciążowym. Z każdym kolejnym osiągnięciem w tej materii, naukowcy i entuzjaści coraz bardziej mi imponują — choć wydaje mi się, że widziałem już absolutnie wszystko i nie da się już bardziej podnieść poprzeczki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu