Niezgrani

W co grać na Nintendo 3DS? - część trzecia

Kamil Świtalski
W co grać na Nintendo 3DS? - część trzecia
Reklama

Wakacje w pełni, sezon urlopowy trwa, mam zatem cichą nadzieję, że macie dostatecznie dużo czasu by ogrywać polecane przeze mnie w ramach cyklu gry. J...

Wakacje w pełni, sezon urlopowy trwa, mam zatem cichą nadzieję, że macie dostatecznie dużo czasu by ogrywać polecane przeze mnie w ramach cyklu gry. Jako że mowa tutaj o 3DSie nie musicie być przywiązani do telewizora, a jak lepiej spożytkować czas w samolocie, pociągu czy autokarze, niż oddając się znakomitej zabawie? Dziś kolejny wybór gier, obok których posiadacze 3DSów nie powinni przejść obojętnie!

Reklama

Bravely Default


Jeżeli zapytacie mnie o grę, dla której bez wahania kupiłbym 3DSa to miałbym problem by wskazać tylko jedną, ale Bravely Default z pewnością znalazłoby się wśród tego szanownego grona. Gra powstała przy współpracy Silicon Studio oraz Square Enix to prawdziwy majstersztyk, który zapewni nieprzespane noce wszystkim miłośnikom starej szkoły japońskich gier RPG. I chciałbym móc pochwalić jego fenomenalną fabułę, która to nie pozwala się od gry oderwać. Chciałbym, ale nie mogę — bo skoro stara szkoła, to na całego: ratujemy świat. W stylu bardziej niż mniej oklepanym, a spotykani na naszej drodze bohaterowie także nie mają niczego specjalnie unikalnego do zaoferowania. Na szczęście gra nadrabia w warstwie rozgrywki — bowiem to jRPG, który wpasowuje się w XXI wiek. Nużą was powolne starcia w starych grach? Zajrzyjcie do opcji i przyspieszcie co trzeba. Za trudno, za dużo grindu, a może wręcz przeciwnie? To samo — wystarczy tylko zerknąć w ustawienia i dostosować tamtejszego standardy do własnego widzimisię. Sam system walki zresztą, choć zbudowany na klasycznym schemacie, jest dość różny od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Bo choć nie da się ukryć jego turowości, to twórcy wprowadzili tytułowe komendy bravely oraz default pozwalające skorzystać z bloku przed wrogim atakiem tylko po to, by w kolejnej rundzie oddać z nawiązką solidnym combosem. Dodajcie do tego jeszcze zestaw klas (podobne rozwiązanie zastosowano m.in. w Final Fantasy V), a zyskacie — przynajmniej na pierwszy rzut oka — dość zawiłą hybrydę. Na szczęście nie jest ona w żaden sposób nieprzyjemna w praktyce — a wręcz przeciwnie. Dla wszystkich miłośników solidny jRPG prawdziwy mus!

Kingdom Hearts 3D: Dream Drop Distance


Mariaż ukochanych bohaterów Square Enix oraz postaci znanych z filmów Disneya trwa w najlepsze i jaka platforma nadaje się najlepiej na to by je zaprezentować niż rodzinna konsolka Nintendo? Dream Drop Distance to kolejna przenośna przygoda Sory i spółki, która jest niczym innym niż spin-offem znanej i lubianej od czasów PlayStation 2 serii. Tym razem w jednym z najbardziej kolorowych przedstawicieli RPG akcji przeniesiemy do światów znanych m.in. z Dzwonnika z Notre Dame, Trona: Dziedzictwa czy też Pinokia. I mimo że nie należę do specjalnych fanów marki poza jej pierwszą odsłoną, to uważam, że to najlepsza wydana mobilnie przygoda ekipy z jaką będziemy mieli przyjemność się zmierzyć. Jego ogromnym atutem jest możliwość przełączania się między Sorą i Rikku (tytułowy „drop”), a także powrót do znanego z Birth by Sleep (PSP) Command Decka. Jeżeli nie możecie się już doczekać trzeciej pełnoprawnej odsłony cyklu, to prawdopodobnie będzie najlepszy umilacz czasu w klimacie, na jaki możecie liczyć...

Kirby: Triple Deluxe


Różowa kulka od Nintendo to niezwykle charakterystyczny bohater. W końcu to jedyna postać w ich kanonie, która nie tylko może swobodnie latać po planszach, połykać wszystko co stanie na jej drodze, ale także przejmować moce swoich rywali. Triple Deluxe to przedstawiciel gatunku, w którym Nintendo czują się niezwykle silni: klasycznej platformówki, w której to niemal non-stop mkniemy w prawą stronę, przebijając się przez całe zastępy rywali. Niemal, bo nie zabrakło także miejsc, w których nasza niepozorna kulka potrafi pokazać na co ją stać i wymieść konkurencję, a także wszystko co napotka na swojej drodze bez większego wysiłku. Oprócz standardowych wyzwań, w grze znalazło się także miejsce dla mini-gier — w tym rytmicznej, czy też będącej dość prostą bijatyką. Jednak moim największym zarzutem jaki mam do gry jest jej poziom trudności. Ja rozumiem że słodki, różowy bohater to niekoniecznie ikona wszystkich hardkorowych graczy, jednak przebrnięcie przez tamtejsze plansze — nawet wówczas gdy zbieramy wszystkie poukrywane przedmioty i kończymy zabawę na sto procent, zajmuje zdecydowanie za mało czasu. W tej kwestii autorzy powinni sobie przypomnieć swoje starsze tytuły, którymi raczyli nas także niedawno — w tym Kirby’s Adventure z Wii.

Luigi's Mansion: Dark Moon


Reklama

Luigi do pewnego czasu żył w cieniu swego brata, który został gwiazdą Nintendo — mowa tu oczywiście o Mario. Kiedy jednak świat poznał jego potyczki w domu strachów na GameCube (Luigi’s Mansion, 2001) zrozumiał, że nie jest on ani trochę gorszy. Luigi’s Mansion: Dark Moon to sequel tamtejszych przygód, który przenosi nas do zapuszczonych rezydencji pełnych duchów. Mniej lub bardziej złośliwych, każdorazowo wymagających od nas sporo determinacji i skupienia, by się ich pozbyć. To trójwymiarowa platformówka, w której z naszym magicznym odkurzaczem będziemy przemierzać każdy kąt zbierając wszystkie pozaziemskie istoty — czekać nas będzie także sporo potyczek z jeszcze mniej nam przychylnym bossami. O ile projekty plansz i sama rozgrywka dają ogromnie dużo radości, o tyle sterowanie na konsoli z jednym analogiem jest dość naciągane. „Ale jak to, w końcu jest circle pad pro, a New 3DS ma drugi analog w standardzie?” zapytacie. Owszem, wszystko to prawda, jednak gra od początku do końca została zaprojektowana tak, by radzić sobie bez tych dóbr, przez co klawisze funkcyjne L/R będą w ciągłym użyciu, podobnie zresztą jak akcelerometr który sprawi że co rusz będziemy musieli obracać naszą konsolą. Od razu mówię, że jeśli sterowanie was nie odstraszy, to Luigi’s Mansion: Dark Moon jest pozycją obowiązkową dla wszystkich miłośników solidnych gier w których przyda się zręczność, cierpliwość oraz zaglądanie w każdy kąt. Pamiętajcie tylko, że nie wszystko jest takie, jakim prezentuje się na pierwszy rzut oka! ;-)

Seria Phoenix Wright


Reklama

Nie będę ukrywał, że przygody Nicka i spółki to jedna z moich najulubieńszych serii ostatnich lat. Kiedy dowiedziałem się że ich najnowsza część — Dual Destinies — przywędruje do Europy, byłem niezwykle podekscytowany. I jak się okazało, nie na darmo. Niepozorna przygodówka typu point-and-click, która swoje korzenie ma jeszcze na GameBoyu Advance, doczekała się na 3DSie nie tylko najnowszej odsłony, ale także solidnego remake’u całej trylogii którą Zachód miał szansę poznać już za czasów Nintendo DS. W tym wydaniu jednak możecie liczyć na odświeżoną grafikę i zupełnie nowy silnik. Zarówno Phoenix Wright: Ace Attorney Trilogy jak i Phoenix Wright 5: Dual Destinies oferuje dziesiątki godzin znakomitej zabawy przy rozwiązywaniu kryminalnych zagadek. Zbieraniu dowodów, a także późniejszych potyczkach w sądach — a wszystko to okraszone paletą nieszablonowych bohaterów i wspaniałego poczucia humoru. To jedna z tych serii Capcomu, która po słabszym spin-offie stanęła na nogi, a co ważniejsze — to tytuły do których zdecydowanie warto wracać!

Resident Evil: Revelations


Z czym kojarzy wam się przede wszystkim Resident Evil? Zombie? Dom pełen pułapek, logicznych zagadek, a także czających się w cieniu niebezpieczeństw? Doskonale — macie już zatem ogólne pojęcie tego, co będzie was tam czekać. Tym razem wcielimy się w postacie uroczej Jill Valentine oraz nieustraszonego Chrisa Redfielda, którym po raz kolejny przyjdzie zmierzyć się z bliżej nieznanym niebezpieczeństwem. Tym razem akcja zabawy przenosi się na ogromnych rozmiarów statek pasażerski, gdzie wyśle nas Clive R. O’Brian z ramienia Bioterrorism Security Assessment Alliance. Czy uda się naszym bohaterom wyjść zwycięsko z tych pojedynków? To zależy tylko od nas! W trybie historii, podzielonym starannie na zestaw rozdziałów, przyjdzie nam nie tylko walczyć o przetrwanie bronią, ale także rozwiązywać różnej maści zagadki czy też błądzić w poszukiwaniu drogi, która pozwoli nam pchnąć akcję dalej. W produkcji nie zabrakło także trybu multi (Raid Mode), w którym to w parze przemierzamy nieco zmienione scenariusze znane z zabawy w pojedynkę. Dla odważnych pozycja jak znalazł — a dzięki wspólnej zabawie, zbieraniu punktów doświadczenia i kolejnych przedmiotów rzecz, której jednorazowe przejście to dopiero początek! Warto jednak wyposażyć się w drugi analog — czy to w postaci przystawki Circle Pad do starszego modelu 3DSa, czy w formie new3DSa.

Yoshi's New Island


Yoshi, taki przecież niepozorny przyjaciel Mario, w praktyce dostał sporo uwagi od Nintendo i podlegających im studiów. Po sporych sukcesach we wcześniejszych grach, 3DS także doczekał się solidnej platformówki z przesympatycznym zielonym dinozaurem. Podobnie jak w poprzednich grach, tutaj również naszym celem będzie dotarcie do mety, przy okazji dbając o to, aby Mario cały i zdrowy dobrnął tam z nami. To klasyczna platformówka osadzona w dwóch wymiarach i, podobnie jak inne gry z bohaterem w roli głównej, nastawiona na eksplorację i wyszukiwanie starannie przed nami ukrytych znajdziek. Starannie zaprojektowany zestaw plansz zapewni wam zabawę na długie godziny!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama