Szefowie wielkich firm bywają raczej poza zasięgiem "zwykłych użytkowników". Podejmowane przez taką osobę decyzje dotykają setek tysięcy, miliony ludz...
W co gra Mark Zuckerberg?
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Szefowie wielkich firm bywają raczej poza zasięgiem "zwykłych użytkowników". Podejmowane przez taką osobę decyzje dotykają setek tysięcy, miliony ludzi, lecz ci nie mają zazwyczaj szans na spotkanie z nim, krótką rozmowę. Założyciel Facebooka postanowił pewien czas temu zmienić ten obraz, a dość regularnie odbywające się sesje Q&A to doskonała szansa na zadanie mu (konkretnego, rzeczowego) pytania. Rzekomo.
7. listopada 2014 roku w Townhall, w siedzibie Facebooka, odbyła się pierwsza sesja Q&A. Od tamtej pory minie niedługo rok, a Mark zdążył do tego czasu uczestniczyć w sześciu kolejnych. Ostatnia z nich odbyła się dzisiejszego poranka (czasu polskiego) i nadawana była na żywo z Delhi w Indiach. Kraj ten jest niezwykle istotny dla takich gigantów jak Facebook, również ze względu liczby (potencjalnych) użytkowników jego usług. O tym jak ważnym państwem są dla serwisu Indie przekonać się można było dzięki zorganizowanej wewnątrz Facebooka akcji "2G Tuesdays", która ma uświadomić pracownikom serwisu, jak wygląda codzienność wielu użytkowników korzystających z Internetu za pośrednictwem sieci w standardzie 2G. Ma to ich zmobilizować do jeszcze bardziej wzmożonego wysiłku optymalizacji działania usług, a być może nawet przygotowania dedykowanych rozwiązań na takie rynki - tutaj na myśli mam aplikacją Facebook Lite, która okazała się strzałem w dziesiątk i to nie tylko pośród użytkowników dyspobujacych jedynie tak skromną prędkością łączności z Internetem.
Pijąc poranną kawę przysłuchiwałem się pytaniom zadawanym w większości przez tamtejszych stundentów, wyczekując kolejnej sprytnej odpowiedzi Marka. Jak wybrnął z pytania dotyczącego "supermocy" pozwalającej dokonać choć jednej istotnej zmiany na całym świecie? Zuckerberg nie wskazał żadnej konkretnej, lecz przypomniał że dokonywanie zmian, takich jak próbuje dokonać on sam poprzez działania Facebooka czy organizację Internet.org, można określić mianem "supermocy". I to jest chyba jeden z najlepszych przykładów na to, jak genialnym zabiegiem marketingowym są sesje Q&A.
Mark mówi o wszystkim i o niczym. Treść większości pytań, z którymi będzie musiał się zmierzyć jest mu wcześniej znana, więc można transmisje wideo z takich wydarzeń określić mianem przedstawienia. Gdy padło pytanie odnośnie powstrzymania powiadomień wysyłanych przez aplikacje z wykorzystaniem (nie)wiedzy naszych znajomych, odpowiedź była dość krótka: dyspozycja naprawy tego problemu została już wcześniej odpowiedniej osobie wydana, więc niedługo powinniśmy doczekać się rezultatów.
Nie powiem, że około godzinnej pogadanki Zuckerberga z przypadkowymi(?) ludźmi nie śledzę bez przyjemności. Pozwala to w jakimś stopniu nakreślić kierunek, w którym zmierza Facebook. Jest to dość łatwe, ponieważ pytania, która padną podczas wydarzenia przechodzą przez swojego rodzaju "sitko", więc nie może być mowy o jakimkolwiek zaskoczeniu Zuckerberga. Każda z sesji jest całkiem nieźle zainscenizowana, pytania dotyczą tego, czym Facebook w niedalekiej przyszłości będzie się zajmował lub już się zajmuje. Poruszono na przykład kwestię zaginionych osób - program uruchomiony przez Facebooka jedynie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie może więc wkrótce zostać wdrożony także w innych krajach.
Ile w odpowiedziach Marka i w nim samym jest prawdziwości, a ile wyreżyserowanej kreacji sięgającej po wyuczone slogany i wypowiedzi? Trudno powiedzieć, ale żadną tajemnicą nie jest, że nad takimi publicznymi wystąpieniami Zuckerberg nieustannie pracuje. Po tym jak nie najlepiej wypadł w jednym z pierwszych głośnych wywiadów jasne stało się, że będzie musiał przywyknąć do rozmów przed kamerą i wystąpień przed publicznością, dlatego wziął się do pracy, a poprawę widać było już niedługo później. Efekty tego wysiłku widzimy do dzisiaj, a mając na uwadze fakt, że osobowość Marka nie pozwala mu na zupełną swobodę w tego typu sytuacjach, jego udziały w sesjach Q&A można nawet uznać za wymuszone.
Nie widzę jednak w tym nic złego. Pomiędzy słowami "open" i "connected", wydającymi się być już nieco wyświechtanym hasłami Facebooka, wciąż można wychwycić kilka ciekawych informacji nakreślających przyświecającą aktualnie wizję rozwoju serwisu i innych projektów Marka. Po kilku potknięciach, które przytrafiły się Facebookowi, ostatnie miesiące można uznać za naprawdę udany okres. Wyraźnie widać, że ta ekipa uczy się na błędach i jak tak dalej pójdzie, to zapowiedzi o pęknięciu "bańki" Facebooka mogą okazać się zupełnie nietrafione, bo wewnątrz niej znajduje się coraz więcej nas.
Każde z dotychczasowych wydarzeń Q&A obejrzycie tutaj.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu