W kilku ostatnich tygodniach coraz częściej poruszamy temat Facebooka. Przyzwyczaiłem się wręcz do takiej regularności nowinek, dlatego żadnym zaskocz...
W kilku ostatnich tygodniach coraz częściej poruszamy temat Facebooka. Przyzwyczaiłem się wręcz do takiej regularności nowinek, dlatego żadnym zaskoczeniem nie była wczorajsza nowość, czyli wprowadzenie usprawnień do wyszukiwarki. Niestety, prawie w tym samym czasie Facebook został zmuszony do przyznania się do błędów, które pojawiły się w aplikacji na iOS-a. Przez nie, bateria smartfona, kolokwialnie mówiąc, dostawała mocno w kość.
Facebook łakomczuch
O tym, o ile lżejsze jest "życie" telefonu bez aplikacji Facebooka przekonałem się już kilkukrotnie. Właśnie dlatego jej działalność w tle ograniczyłem do minimum i sięgam po nią tylko i wyłącznie w sytuacjach, gdy chcę opublikować coś więcej niż sam status tekstowy. Powiadomienia, odświeżanie w tle, dostęp do lokalizacji - o to wszystko już zadbałem. Gdy zaglądam na Facebooka używam zazwyczaj web-aplikacji - szybszej i wydajniejszej.
Może właśnie dlatego nie zorientowałem się w podobnym okresie co inni użytkownicy, że aplikacja Facebooka stała się jeszcze bardziej "łakoma" na energię. Zewsząd zaczęły spływać informacje na temat wzrostu zużycia baterii, o czym informował systemowy panel dotyczący takich statystyk. Facebook nie pozostawił bez odpowiedzi tych zarzutów i przyznał się, uwaga, wreszcie przyznał się, że popełnionio co najmniej dwa błędy, które doprowadziły do takiej sytuacji.
Pierwszym z winnych jest sytuacja określana mianem "CPU spin", czyli okoliczność w której wykonywany proces wpada w nieskończoną pętlę. Drugim prowodyrem są... wideo na Facebooku. Okazało się bowiem, że po zamknięciu aplikacji w trakcie oglądania wideo, program w dalszym ciągu odtwarzał wyciszone audio pobierając znacznie więcej energii, aniżeli w typowym zawieszonym stanie aplikacji. W takiej sytuacji zalecane jest oczywiście dosyć częste sprawdzanie dostępności uaktualnień aplikacji w App Store. Facebook zapewnia, że trwają intensywne prace nad naprawieniem problemów, a i w ostatnim wydaniu programu uwzględniono już kilka poprawek.
Facebook goni Twittera
Wczorajszego popołudnia udostępniono bardzo ciekawe usprawnienie dla wyszukiwarki na Facebooku. Niestety, funkcja ta nie jest jeszcze dostępna dla polskojęzycznych użytkowników. Na co dzień używam serwisu z językiem angielskim, więc miałem okazję sprawdzić co dokładnie się zmieniło. Nowa sekcja "Top", czyli najpopularniejsze agreguje teraz posty dotyczące frazy, której poszukujemy. Zindeksowanych zostało ponad 2 biliony publicznych postów, więc jest w czym przebierać, a przecież ciągle przybywają nowe. W wielkim skrócie - jeżeli Wasi znajomi mówią o czymś popularnym, a Wy nie wiecie o co chodzi, to taka wyszukiwarka może Wam pomóc. Słowo kluczowe powinno wystarczyć.
Facebook chce oczywiście w ten sposób doścignąć króla wydarzeń w czasie rzeczywistym, czyli Twittera. Jak na razie wszystkie te próby spełzły na niczym, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Moja odpowiedź brzmi: nie będzie. Delikatne poprawki nie wystarczą, gdy nasze strumienie są pełne aktywności sprzed kilku, kilkunastu i kilkudziesięciu godzin. Algorytmy nigdy nie zdecydują o tym, co jest dla mnie najistotniejsze i nie dobiorą najciekawszych treści. Posiadając szerokie spektrum zainteresowań trudno jest być na bieżąco na Twitterze, ale gdy tylko mogę przejrzeć ostatnie aktywności, to wiem że nic mi nie może umknąć - wszystko zostanie wyświetlone. Facebook nadal błądzi we mgle i nie wygląda na to, by miało to wkrótce ulec zmianie.
Grafika: TechTimes.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu