Jakiś czas temu doszło do kradzieży samochodu i uprowadzenia 2-letniego dziecka. Policja jednak nie była w stanie nic zrobić, bo kierowca… nie opłacił subskrypcji w swoim Volkswagenie.
Ukradli samochód z dzieckiem w środku. Policja była bezradna, bo kierowca nie opłacił subskrypcji
Zaciera się granica między benefitami z subskrypcji a brakiem podstawowych funkcji, kiedy nie zapłacimy
O tym, że subskrypcje przejmują branżę motoryzacyjną, wiemy już od jakiegoś czasu. Jest wielu zwolenników i przeciwników tego systemu — i każdy ma trochę racji, gdyż jak zazwyczaj, prawda leży gdzieś pośrodku. Abstrahując od wszystkich argumentów za i przeciw generalnie jestem w stanie zrozumieć, że za dodatkowe benefity — takie jak podgrzewane siedzenie czy kierownica, lepsza jakość audio czy „większa moc” samochodu za dopłatą — można dopłacić. Ale ta granica, między luksusowymi bonusami a podstawowymi funkcjami, zaczyna się zacierać. I to już przestaje być zabawne.
Sytuacja, która niedawno wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych, pokazuje, że model subskrypcyjny to już nieco za dużo. Kierowca, który nie opłacił abonamentu w swoim Volkswagenie, nie mógł nic zrobić w momencie, w którym skradziono mu pojazd i porwano dziecko.
Nie płacisz, nie znajdziesz auta. Nawet jeśli jesteś policją
Biuro szeryfa w Illinois przekazało informację, że początkowo uniemożliwiono śledzenie skradzionego samochodu z 2-letnim chłopcem w środku, gdy usługa Car-Net Volkswagena odmówiła dostępu do systemu śledzenia, ponieważ… subskrypcja samochodu wygasła:
Podczas poszukiwań skradzionego pojazdu i zagrożonego dziecka detektywi szeryfa natychmiast wezwali Volkswagen Car-Net, próbując namierzyć pojazd. Niestety, doszło do opóźnienia, ponieważ Volkswagen Car-Net nie wyśledził pojazdu z uprowadzonym dzieckiem, dopóki nie otrzymał zapłaty za ponowną aktywację urządzenia śledzącego w skradzionym Volkswagenie.
Czytaj dalej poniżej
Volkswagen Car-Net — jak już pewnie zdążyliście się domyślić — umożliwia właścicielom zdalne śledzenie oraz sterowanie pojazdami. Jak donosi Chicago Sun-Times, w przypadku tego kierowcy okres próbny usługi dobiegł końca, a VW życzył sobie 150 USD za ponowne uruchomienie Car-Netu. Właścicielka samochodu nie była zainteresowana, lecz w zaistniałych okolicznościach — nie było wyjścia.
Z Volkswagenem kontaktowali się detektywi. Pracownicy firmy i tak kazali zapłacić
Oczywiście w pierwszej chwili organy, które zajęły się sprawą kradzieży i uprowadzenia dziecka, skontaktowały się z Volkswagenem i przedstawiły całą sytuację. Przedstawiciele firmy postanowili być nieugięci, tłumacząc, że taka jest polityka firmy — i skończyło się to szukaniem karty kredytowej, a finalnie zapłaceniem 150 dolarów amerykańskich. Tak postąpiono, lecz jak się okazało… taka „pomoc” na nic się już nie zdała.
Jak donosi źródło, zanim zapłacono za subskrypcję i otrzymano informacje o lokalizacji samochodu, namierzono pojazd w inny sposób. Zastępca szefa biura szeryfa, Christopher Covelli, przyznał: Minęło około 30 minut i już zlokalizowaliśmy 2-letnie dziecko oraz pojazd, zanim jeszcze przekazano nam informacje, więc w tym momencie było to bezwartościowe.
Volkswagen przyznaje się do błędu
Firma przyznała się do błędu i otwarcie pisze, że doszło do poważnego naruszenia procesu współpracy z organami ścigania w incydencie w hrabstwie Lake. Komunikat VW jest następujący:
Volkswagen ma wdrożoną procedurę z zewnętrznym dostawcą usług wsparcia Car-Net, obejmującą pilne zgłoszenia od organów ścigania. Udało się przeprowadzić ten proces z powodzeniem w poprzednich incydentach. Niestety, w tym przypadku doszło do poważnego naruszenia tego procesu. Zajmujemy się tą sytuacją z zaangażowanymi stronami.
Tragiczne wydarzenie, pozytywne zakończenie
Do kradzieży doszło w momencie, w którym 34-letnia kobieta wróciła swoim Volkswagenem Atlas z 2021 roku do domu. Kiedy podjechała pod budynek, wysadziła jedno dziecko z samochodu i przeniosła je do domu. Kiedy wracała do samochodu po drugie dziecko, podjechało białe BMW, taranując kobietę i poważnie uszkadzając jej kończyny. Z samochodu wysiadł zamaskowany mężczyzna, dostał się do Volkswagena i obydwa pojazdy uciekły z miejsca zdarzenia.
Kobieta od razu zadzwoniła na numer alarmowy, co pozwoliło na szybką reakcję. Dodatkowo okazało się, że białe BMW zostało skradzione w ubiegłym tygodniu z salonu samochodowego w Waukegan. Mężczyźni wyrzucili dziecko z samochodu na niedalekim parkingu, lecz na szczęście jeden z pracowników pobliskiego lokalu również zadzwonił na 911 ze zgłoszeniem tej sprawy.
Dziecko jest już bezpieczne, a kobieta trafiła do szpitala — ze źródła wynika, że w stanie ciężkim, ale stabilnym. Skradziony Volkswagen został odnaleziony porzucony na innym parkingu — i zostanie zbadany w poszukiwaniu śladów przestępców.
Źródło: Chicago Sun-Times
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu