Motoryzacja

Volvo nie chce zostać w tyle i zawalczy z Teslą jej własną bronią

Rafał Pawłowski
Volvo nie chce zostać w tyle i zawalczy z Teslą jej własną bronią
10

Volvo ma nową broń do walki z Teslą, a także innymi konkurentami na rynku. Co ciekawe, to broń podpatrzona od Elona…

Szwedzka firma pod kuratelą Chin cały czas się rozwija. Auto sprzedają się dobrze, o wiele lepiej niż za czasów gdy właścicielem Volvo był amerykański Ford. Ale od kiedy na rynku motoryzacyjnym pojawił się niejaki Elon Musk, który ze swoją Teslą sprzedał w 2021 roku blisko milion aut, zapewne wielu tradycyjnym producentom zadrżało serce.

Tak wysoki wynik, jaki osiągnęła niszowa firma, to kolejny problem. Bo kiedy jednemu rośnie, innym może zacząć spadać. Okazało się jednak, że Volvo ma nową broń do walki z Teslą, a także innymi konkurentami na rynku. Co ciekawe, to broń podpatrzona od Elona…

Ambitne plany

Kierunek Volvo jest dla firmy oczywisty - auta elektryczne to przyszłość. Producent chce by do 2025 roku połowa swojej światowej sprzedaży (około 600 000 sztuk), była zasilana z dodatkową pomocą akumulatorów. Do 2030 roku ma być natomiast marką wyłącznie z napędem elektrycznym. W tym celu zamierza zainwestować ponad 1 miliard dolarów w swoją główną fabrykę w szwedzkim mieście Torslanda. Kwota robi wrażenie, ale jeszcze ciekawiej robi się, gdy podpatrzymy, na co pieniądze są wydawane. W wielkim skrócie - na skopiowanie rozwiązań znanych z Gigafabryk Tesli.

Megacasting to przyszłość

Wiele osób w Volvo uważa, że nadchodzi największa zmiana technologiczna od czasu, gdy przeszliśmy z drewna na stal i metoda konstrukcji samochodowych nadwozi zmieni się na zawsze. Ta zmiana to Megacasitng, czyli nowatorski sposób łączenia części karoserii. Jak to działa?
Dotychczas wytworzenie karoserii było żmudnym i skomplikowanym procesem. Części trzeba było spawać, tłoczyć a także wcześniej planować produkcję z uwzględnieniem dodatkowych podzespołów, które często pochodziły od zewnętrznych dostawców.

Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy tych problemów po prostu nie ma. Cały proces sprowadza się do jednorazowego wtrysku, po którym następuje kilka poprawek. I… to wszystko. Megacasting pozwala zaoszczędzić 75 procent czasu w porównaniu z tym, jaki obecnie potrzeba na złożenie dużych aluminiowych części nadwozia.
Kluczem tej technologii są w tym przypadku ogromne maszyny do odlewania ciśnieniowego, które mogą wyprodukować dwa aluminiowe panele. I tu zaczyna się magia - gdyż zastępują one 40 wytłoczonych i spawanych części! Zmniejsza to o 40 procent liczbę podzespołów, które są wkładane do nadwozia, a także zmniejsza liczbę kosztownych robotów spawalniczych.

Sytuacja jak z bajki. Zamiast męczyć się z wieloma częściami aluminium, które poźniej trzeba jeszcze spasować, jedna maszyna łączy je od razu w całość. To tak jakby pewna firma meblarska z Ojczyzny Volvo, dostarczała swoje produkty prawie w całości - pod drzwi klienta. A oszczędność czasu to oszczędność pieniędzy.

 

 

Volvo twierdzi, że megacasting pozwoli ściślej wyrzeźbić projekt wokół podwozia, układu napędowego i wnętrza. Poprawia to zasięg, ponieważ możliwe jest jednoczesne obniżenie siedzenia, linii dachu i całego przekroju samochodu. Ciekawostka - przy tradycyjnej technologii, która nie jest precyzyjna - powstają skrawki aluminium, które muszą zostać zutylizowane. Megacasting wykorzystuje aluminum w 100 procentach, bez żadnych strat. Pieniędzy i dla środowiska.

Oczywiście, ze wszystkich zastosowanych technologii korzysta już szeroko Tesla w swoich Gigafabrykach. Tak naprawę metody Volvo to jedna wielka kopia firmy Elona Muska. Ale czy to źle? Tak naprawdę nie ma to znaczenia, gdyż wszystko na to wskazuje, że śladem rozwiązań amerykańskiego producenta pójdzie większość światowego motoryzacyjnego rynku.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu