Jeśli miałbym wybrać 10 rzeczy, których najbardziej nienawidzę, na szczycie listy byłyby na pewno korki. Znak czasów, szczególnie jeśli mieszkacie w dużym mieście. Dlatego kibicuję wszystkim inicjatywom mającym na celu usprawnienie ruchu w metropoliach. Jeden z takich pomysłów ma Volkswagen.
Volkswagen chce uzdrowić świat i uwolnić miasta od korków. A co ze szkodliwymi dieselami?
Najlepszym sposobem na uniknięcie korków jest oczywiście przesiadka na inny środek transportu. Rower jest logicznym wyborem, szczególnie, że na przykład w Warszawie powstaje coraz więcej ścieżek rowerowych coraz bardziej oplatających miasto. A to oznacza, że jazda jest wygodniejsza i bezpieczniejsza (o ile oczywiście ufacie pozostałym rowerzystom). Na rynku jest sporo rowerów elektrycznych, które sprawdzą się jeśli nie dysponujecie odpowiednią kondycją i nie zależy Wam na klasycznym rowerowym treningu.
Można też oczywiście korzystać z komunikacji miejskiej - tramwaj na ogół nie stanie w korku, dużym usprawnieniem dla podróżujących autobusami są natomiast buspasy. Nie każdy jednak chce wysiadać z samochodu i ja to doskonale rozumiem - sam wożę ze sobą do pracy sprzęt i jazda rowerem ze statywem, gamingowym laptopem i aparatem nie prezentuje się atrakcyjnie. Rozwiązaniem (przynajmniej częściowym) problemów korków w mieście są wiec działania mające na celu usprawnienie zarządzania ruchem.
Volkswagen chce do takiej roli oddelegować komputery kwantowe, które będą odpowiedzialne za obsługę systemu zarządzania ruchem. Będą lepiej i szybciej analizować informacje z dróg, co ma się przełożyć na sprawniejszą jazdę samochodów flotowych, taksówek i transportu miejskiego.
Komputery kwantowe mają zastąpić komputery konwencjonalne. Te drugie ograniczone są swoją mocą. Podstawową przewagą komputera kwantowego nad tradycyjnym komputerem jest to, że potrafi on wykonywać obliczenia na wszystkich wartościach jednocześnie zamiast robić to w określonej kolejności. Oznacza to bardzo duże przyspieszenie wszystkich zleconych mu obliczeń. Innymi słowy - jest wydajniejszy i potrafi więcej w krótszym niż tradycyjny komputer czasie. A informacji z dróg jest dużo - zbierane będą przez smartfony i nadajniki w pojazdach. Oparty na komputerach kwantowych system Volkswagena ma analizować takie dane i błyskawicznie zamieniać je na przydatne informacje drogowe.
Skorzystać mają na tym wszyscy - publiczny transport miałby być dokładniejszy, co odbiłoby się pozytywnie na rozkładach jazdy. Taksówki mogłyby docierać do pasażerów szybciej, a trasy wyznaczane dla autonomicznych samochodów doprowadzać je po aktualnie najkrótszej drodze do celu.
Niestety na chwilę obecną to tylko projekt i upłynie jeszcze sporo czasu zanim stanie się rzeczywistością. Volkswagen zaprezentował pomysł na WebSummit w Lizbonie i chciałby oferować (oczywiście odpłatnie) usługę dużym miastom. Pierwszą testową metropolią miałaby być Barcelona - jest tak aktualnie działający system zarządzania ruchem posiadający odpowiednią do projektu bazę. Później można byłoby przeskalować system Volkswagena do innych miast - firma twierdzi, że rozmiar nie jest przeszkodą.
Lepsze zarządzanie ruchem w mieście na pewno przełożyłoby się pozytywnie na środowisko - mniej korków to mniejsza emisja spalin, a to niestety ogromny problem dzisiejszego świata. I dość ciekawe jest to, że Volkswagen myśli o tym aspekcie i stara się pokazać z pozytywnej strony, jako firma innowacyjna - firma, które zależy na zmienianiu świata. To dobrze, jednak wciąż nie milkną echa afery, jakiej właśnie grupa Volkswagen była niedawno "bohaterem".
W niemieckim sądzie w Brunszwiku zapadł wyrok nakazujący zapłatę gigantycznej kary przez grupę Volkswagena. To kolejny cios, który jest efektem afery dieselgate.
- o dieselgate pisaliśmy w czerwcu na łamach Antyweb.
Wspominam o tym nie bez powodu. Mamy bowiem Volkswagena, który pokazuje jak bardzo jest innowacyjny i jak mocno chce uzdrowić świat, który codziennie grzęźnie w korkach. Z drugiej natomiast ciągnie się za nimi poważna sprawa związana z zanieczyszczaniem środowiska. Uznawana na największy przekręt motoryzacyjny XXI wieku afera polegała na tym, że w 2015 roku amerykańska Agencja Ochrony Środowiska wystosowała notę o naruszeniu Ustawo o Czystym Powietrzu. Chodziło o montowanie przez Volkswagena (i marki wchodzące w skład grupy VW) oprogramowania fałszującego wyniki emisji spalin. Kosmiczną karę o łącznej wartości miliarda euro firma przyjęła z pokorą, przyznając się tym samym do swojej winy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu