Ciekawy pomysł, startup rozwijający go od lat z powodzeniem i miliarder dołączający do projektu? Brzmi nieźle i o dziwo nie musi się wiązać z Elonem Muskiem. Chociaż i on pojawia się w tej historii - wszak to szef Tesli zwrócił uwagę świata na ideę super szybkiej kolei. Mowa o hyperloop, które dla jednych jest mrzonką, dla drugich odległą przyszłością, dla jeszcze innych... pracą. Działająca od kilku lat firma Hyperloop One poinformowała, że pozyskała partnera: szeregi Rady Dyrektorów zasili Richard Branson, a marka Virgin pojawi się w nazwie startupu.
Miliarder rywalizujący z Elonem Muskiem inwestuje w hyperloop. Projekt może przyspieszyć
Hyperloop One działa prężne od kilku lat - dzisiaj jest to najmocniejszy gracz na poletku rozwoju wspomnianej przed momentem idei. Niedawno firma pozyskała od inwestorów 85 milionów dolarów i oznacza to, że od momentu powstania biznes pozyskał już blisko ćwierć miliarda dolarów. Ktoś stwierdzi, że to kropla w morzu kosztów tworzenia super szybkiej kolei, ale zwrócę uwagę na fakt, iż zespół nie dostał tej kasy na konkretną linię, budowanie tuneli aerodynamicznych na wielkich odległościach, lecz na opracowywanie samej technologii - za te pieniądze mogą po prostu eksperymentować.
Hyperloop, explained. pic.twitter.com/ZHY3iBjhjL
— Hyperloop One (@HyperloopOne) 2 sierpnia 2017
Tajemnicą pozostaje, z jakimi pieniędzmi przyszedł Branson. Skoro jednak startup będzie się niebawem nazywał Virgin Hyperloop One, można zakładać, że szeroko tworzył portfel. Ćwierć miliarda zamienia się w pół miliarda? Trudno stwierdzić. Pewne jest natomiast, że korzyścią dla młodej firmy będzie nie tylko pozyskanie kasy - brytyjski miliarder daje też markę, z którą inni będą się liczyć, może przyprowadzić innych inwestorów, pokazać, że ten pomysł nie jest oderwany od rzeczywistości. Przekaz wydaje się prosty: inwestuje w nas Richard Branson, a ten facet zna się na biznesie, potrafi zarabiać kasę, więc prognozy dla Hyperloop One są niezłe.
#FindingMyVirginity is all about embarking on new challenges. Well, introducing @Virgin @HyperloopOne https://t.co/aDUQO5WC4R pic.twitter.com/bAopBGK0JF
— Richard Branson (@richardbranson) 12 października 2017
Czy to jednak oznacza, że za kilka lat hyperloop stanie się faktem na wielką skalę? Przyjdzie Branson i machnie czarodziejską różdżką? W ramach odpowiedzi mógłbym wskazać na inny futurystyczny biznes rozwijany pod jego parasolem: Virgin Galactic. Ta firma powinna już organizować turystyczne loty w przestrzeń kosmiczną, na to wskazywał pierwotny grafik. Problem polega na tym, że z grafiku wyszło niewiele. przytrafiła się katastrofa, projekt "przycichł" na jakiś czas. Umarł? Nie, ostatnio o sobie przypomniał, ponoć za kilak kwartałów ma się dziać więcej - Elon Musk zyska kolejnego rywala w tym biznesie:
SpaceShipTwo zacznie niebawem „poważne” testy, znowu odpali silniki i będzie co kilka tygodni odbywać loty. Wysokość będzie rosła, w grudniu powinna być osiągnięta granica przestrzeni kosmicznej. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to za mniej więcej rok na wycieczkę wybierze się Branson, by udowodnić klientom, że to działa. Pod koniec 2018 roku miałyby wystartować loty pasażerskie. I zacznie się zarabianie. Chociaż wypada podkreślić, że turystyka to tylko jeden z pomysłów na monetyzację rozwijanego biznesu, kolejnym, zapewne większym, ma być wynoszenie satelitów.[źródło]
W teorii Virgin Galactic ma zatem "odpalić" znacznie szybciej niż Hyperloop One. Nie będzie przy tym przesadą stwierdzenie, że doświadczenie zdobyte w tym biznesie, ale też w innych sektorach, w których działa Branson, może być cenną wiedzą dla startupu opracowującego nowy środek transportu. Miliarder może zapewnić wielkie zaplecze technologiczne i doświadczalne. Warto przy tym przypomnieć, że firma radziła sobie nieźle i bez wielkiego inwestora - w sierpniu informowała o nowym rekordzie prędkości:
Niedawno przeprowadzono próbę z tym pojazdem: ponownie wykorzystano tunel o długości 500 m ulokowany w Nevadzie, lecz tym razem rozpędzono maszynę do prędkości ponad 300 km/h. Daleko do 1200? Z pewnością, lecz do tego potrzebna byłaby przede wszystkim dłuższa trasa. A tej na razie firma nie zamierza budować. Bo nie chodzi o to, by bić kolejne rekordy prędkości w warunkach laboratoryjnych – przed zespołem stoi masa innych wyzwań. Chodzi np. o opór powietrza: z testowego tunelu zostało ono wypompowane, co w połączeniu z lewitacją magnetyczną ma dać wielkie prędkości. Ale pojawiają się pytania o to, jak zapewnić takie warunki na dłuższej trasie i uniknąć rozszczelnień?
Czyżby partnerstwo z Bransonem miało rozwiązać wspomniane problemy i pomóc odpowiedzieć na przynajmniej część pytań? Oby.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu