Gry

Jak daleko posuną się producenci gier by uchronić świat przed oszustami?

Paweł Winiarski
Jak daleko posuną się producenci gier by uchronić świat przed oszustami?
Reklama

Wiedzieliście, że oprogramowanie chroniące Valorant przed oszustami jest uruchamiane od razu po starcie systemu operacyjnego zanim jeszcze włączycie grę?

Nigdy nie rozumiałem oszustów w grach sieciowych

Każdy z nas choć raz korzystał z kodów w grach. Kultowy Konami Code, specjalne strony z kodami w gazetach poświęconych elektronicznej rozrywce czy wreszcie książeczki typu tips&codes, które sam mam jeszcze schowane głęboko w szafce z czasopismami. Zdarzało nam się przecież pogubić podczas elektronicznej przygody albo chcieliśmy po prostu zobaczyć jak to jest mieć wszystkie bronie czy być kuloodpornym.

Reklama

Jednak nie pamiętam bym choć raz oszukiwał w grach sieciowych. No bo po co? Żeby niesprawiedliwie wygrać? Gdzie tu frajda? Nie jestem jakimś wymiataczem, więc nie zwyciężam każdego starcia w bijatyce, czy meczu w strzelance. Ale kiedy to się już dzieje, jestem z siebie dumny i uważam, że było warto trenować (choć najczęściej to po prostu dużo więcej szczęścia niż we wcześniejszych meczach). Korzystanie z wallhacków, aimbotów czy innych programów dających graczowi przewagę w grach sieciowych nigdy nie da tej samej satysfakcji, ponieważ wygrana bazuje na oszustwie. I nie mam żadnego problemu ze zgłaszaniem tego typu oszustw - uważam bowiem, że nawet w grach sieciowych walka powinna być uczciwa, a biorąc pod uwagę brak "sieciowej policji', to gracze są szeryfami na własnym podwórku.

Współczuję producentom gier sieciowych, którzy w zasadzie od pierwszego dnia muszą już walczyć z oszustami lub potencjalnymi oszustami. Wie o tym doskonale Riot Games, który zanim jeszcze bardzo dobrze zapowiadający się Valorant wyszedł z zamkniętej bety i trafił do wszystkich graczy, zaimplementował w grze anti-cheat driver. Choć powinienem chyba napisać, że nie w grze a w systemie ponieważ oprogramowanie uruchamia się po włączeniu systemu, a nie samej gry.

Takie posunięcie wywołało oczywiście falę oburzenia wśród graczy. Obawiają się, że program będzie zbierał o nich dane i wpływał negatywnie na korzystanie ze sprzętu. Można vkg.sys usunąć, ale wtedy nie uda się Valorant włączyć, ponieważ klient gry nie rozpozna Waszego komputera jako zaufanego urządzenia.

Riot szybko zareagował i wyjaśnił, że nie ma się czego obawiać. Program nie zbiera żadnych danych o użytkowniku, a jedynie informacje dotyczące samej gry. Same sterowniki nie skanują też systemu czy plików przed uruchomieniem sieciowej strzelanki.

Nie ma idealnych programów chroniących graczy przed oszustami - czy raczej blokującymi samych oszustów i pewnie dość szybko uporają się oni z oprogramowaniem Riot. A ja zastanawiam się jak daleko posuną się producenci gier by ich produkcja była wolna od cheaterów, który nie tylko fałszują swoje statystyki, ale również psują grę ludziom, którzy nie oszukują i grają fair. Oczywiście ci sprawiedliwi mogą się od razu poczuć jak oszuści, skoro na ich komputerach też pojawiają się tego typu sterowniki - ale przecież producent nie wie i nigdy nie będzie wiedział kto zdecyduje się grać nie fair. Ja z plikami uruchamianymi zaraz po starcie systemu nie mam problemu, o ile oczywiście faktycznie nie zbierają żadnych danych o moim systemie, tym co robię na komputerze i nie wpływają na jego działanie.

Reklama

źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama