Markę Vaio kojarzy pewnie większość z Was. Nie wiem, jak to wygląda dzisiaj, ale jeszcze kilka lat temu jej sprzęt był pożądany i cieszył się sporym uznaniem. Nie szło to jednak w parze z dobrą sprzedażą i solidnymi wynikami finansowymi - marka borykała się z tymi samymi problemami, co cała korporacja Sony, do której należała. Dwa lata temu biznes został jednak sprzedany, a nowy właściciel zabrał się za jego restrukturyzację. Z najświeższych doniesień wynika, że operacja przynosi efekty, producent wychodzi nad kreskę i chce się rozwijać.
Vaio dla niektórych odbiorców pewnie przeszło już do historii - marka może i istnieje, ale nie należy już do Sony, lecz do Japan Industrial Partners Inc. A czy pod tymi skrzydłami może tworzyć dobre komputery? Czy jest sens spoglądać na produkty tego gracza? Uważam, że tak - zmiana właściciela nie musiała oznaczać pogorszenia jakości. A mniejszy zespół mógł naprawić błędy, z którymi biznes borykał się w drużynie Sony. Na tym ostatnim polu efekty stają się naprawdę widoczne.
Firma wychodzi na plus
Szef Vaio poinformował, że Vaio przestało przynosić straty - raport finansowy za ostatni rok fiskalny pokazuje ponoć, że pojawił się zysk operacyjny. W Sony był z tym spory problem i to przez lata, trzeba też przyznać nowym właścicielom i ekipie zarządzającej, że szybko dokonała zmian. Restrukturyzacja pewnie nie jest zakończona, ale idzie to w dobrym kierunku. Czy było łatwo? Nie sądzę - wystarczy spojrzeć na liczby dotyczące zatrudnienia i staje się jasne, jak ścinano wydatki: z 1000 pracowników pod rządami Sony, firma przeszła do zespołu zatrudniającego 250 osób. I najwyraźniej może on sprawnie działać.
Należy zadać pytanie, czy funkcjonowanie dużych korporacji, a czasem ich łączenie w celu utworzenia jeszcze większych organizmów, ma sens? Niedawno usłyszałem, że to jedyna słuszna droga w dzisiejszym świecie, że duży ma zawsze łatwiej i tylko takie firmy mogą przetrwać, ale nie jestem przekonany do tych słów. Przerost zatrudnienia, zagmatwanie procesów decyzyjnych i spowolnienie komunikacji są problemem i mogą prowadzić do tego, że poszczególne oddziały czy nawet całe korporacje nie przynoszą zysków, pakują się w coraz większe tarapaty.
Patrząc na to z tej perspektywy, nie dziwi mnie, że Vaio nie chce się łączyć z innymi producentami PC - jakiś czas temu pojawiły się takie sugestie, gracz miałby budować biznes wspólnie z pecetową częścią Toshiby oraz firmą Fujitsu. Za takim rozwiązaniem podobno najchętniej opowiada się walcząca ze skandalami i stratami Toshiba, ale Vaio kręci nosem. Nie po to odchudzili biznes i walczą o dobre wyniki, by pakować się w spółkę, która wydaje się dość ryzykowna (z ich punktu widzenia).
Vaio zamierza się rozwijać
Nie będzie mariażu z innymi producentami, ale to nie oznacza, że Vaio nie chce rosnąć. Firma szuka ponoć inwestorów i partnerów, bo chce iść dalej. Co będzie robić? Wszystko, co wchodzi w skład biznesu komputerowego - to dzisiaj naprawdę szeroka branża. Japończycy mogą podjąć temat robotów, Internetu rzeczy, wirtualnej rzeczywistosci. Tomasz pisał kilka dni temu o zmianach w biznesie PC i Vaio zamierza podążać za nowymi trendami. To nie powinno dziwić - w ten sposób rozwijają się także więksi producenci PC. Wystarczy spojrzeć na poczynania Lenovo czy Asusa, które szukają zysków na różnych polach. Skupianie się wyłącznie na komputerach byłoby niebezpieczne, bo biznes nadal się kurczy. A rynek smartfonów hamuje i nie będzie "lekiem na całe zło". Na dobrą sprawę, dla sporej grupy producentów nigdy nie był...
Ciekawy przypadek, zdecydowanie jest co obserwować. Wydaje się mało prawdopodobne, by do tych pozytywnych zmian doszło pod parasolem Sony - korporacja zmienia się, ale nie w takim tempie. Może zatem powinna "uwolnić" kolejne biznesy, by wszystkim wyszło to na dobre?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu