Felietony

Uszkodziłem obudowę i zbiłem ekran smartfona – czy można było temu zapobiec?

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

49

Czasy pancernych nokii minęły bezpowrotnie. Smartfony i tablety to raczej delikatne urządzenia i warto zastanowić się nad najlepszym sposobem ich fizycznej ochrony. Jak można zapobiec nieszczęściu? Jeszcze w czasach szkoły średniej miałem znajomego, który sprowadzał z Niemiec motocykle i części d...

Czasy pancernych nokii minęły bezpowrotnie. Smartfony i tablety to raczej delikatne urządzenia i warto zastanowić się nad najlepszym sposobem ich fizycznej ochrony. Jak można zapobiec nieszczęściu?

Jeszcze w czasach szkoły średniej miałem znajomego, który sprowadzał z Niemiec motocykle i części do nich. Ów jegomość był posiadaczem telefonu komórkowego Nokia 5110. Aparat wypadł mu kiedyś z kieszeni podczas jazdy na motocyklu, przy 80 km/h, odpadła klapka, wypadła bateria. Oczywiście plastik się poobcierał od asfaltu, ale telefon działał. Widziałem jak Nokia 5110 zalicza zderzenie czołowe z drzewem, rzucona po niefajnej jak mniemam rozmowie. Też działała, tylko po kilku takich upadkach trzeba było włożyć kawałek zapałki, żeby bateria dociskała. Dziś wystarczy, że smartfon wysunie się z rąk i uderzy lekko w kafelki, a ekran pęka lub odpryskuje kawałek obudowy. Takie czasy. Podstawową ochroną dla tego typu urządzeń jest brak dziurawych rąk i odrobina rozgarnięcia – bez nich nawet dobrej klasy etui może nie pomóc. Warto jednak zainteresować się tym, w jaki sposób można ochronić telefon żeby doczekał chociaż końca umowy abonamentowej i już po pół roku nie wyglądał jak siedem nieszczęść.

Pancernik

Zacznijmy od razu z grubej rury, od pancernych etui. Można je złapać zarówno w amerykańskich sklepach wysyłkowych jak i na aukcjach Aallegro. Cena jak na etui jest dość zaporowa, bo za taki na przykład Griffin Survivor trzeba zapłacić blisko 200 zł. Do tego iPhone wygląda w nim jak cegła, ale nie o smukły wygląd przecież chodzi. Liczy się przede wszystkim ochrona, a tego typu obudowy ją zapewniają. Są poza tym dobrze dopasowane i nie ma raczej szans, żeby przy upadku coś odpadło – często skręcane są specjalnymi śrubkami, mają także aluminiowe elementy. Jeśli więc chcecie po wielu miesiącach użytkowania mieć telefon w stanie nienaruszonym, warto rozważyć tego typu zabezpieczenie. Podobną ochronę można zapewnić również tabletowi – i choć ten, ze względu na sposób użycia, narażony jest na mniejszą ilość upadków, to może uratować Waszemu urządzeniu życie jeśli akurat to wysunie się z plecaka podczas ekstremalnej przygody.

Marcin Sikora – red. nacz. magazynu „Stuff”

Smartfona nie chronię wcale. Powinien być tak wykonany i na tyle odporny, żeby znieść codzienne użytkowanie bez rys na wyświetlaczu i obudowie. Tablet chronię podczas transportu w plecaku czy torbie, żeby ekran się nie porysował, ale używam go głównie w domu, gdzie nic mu nie grozi. Rozważam jednak zakup ochrony ekranu, bo ekran łatwo łapie kurz.

W gumce bezpieczniej

Sprzedawcy gumowych etui i bumperów na telefony prześcigają się w opisach właściwości materiału zastosowanego do produkcji towaru. Czego by nie użyto do stworzenia gumki na Wasz telefon, raczej trudno oczekiwać po tego typu zabezpieczeniu właściwości pancernych. Na pewno jednak przy upadku, gumowa konstrukcja zamortyzuje siłę uderzenia i co ważne uchroni tył i boki (lub tylko boki) przed kontaktem z twardym podłożem. Część tego typu etui ma również odpowiednio wyprofilowane krawędzie przy ekranie, dzięki czemu po położeniu telefonu „twarzą” na płaskiej powierzchni, ekran jest kilka milimetrów nad nią. Oczywiście takie rozwiązanie nie uchroni go przed pęknięciem, jeśli telefon uderzy plackiem o ziemię, ale już może zapobiec rysowaniu się szybki przy kładzeniu aparatu na biurku.

Cenowo jest zdecydowanie bardziej przystępnie niż przy pancernych etui. Koszt takiego silikonowego zabezpieczenia wynosi od kilku do kilkudziesięciu złotych. Przebierać można również w kolorach, a także wzorach – niedawno popularne były futerały z grafikami starych kaset magnetofonowych czy rysunkami przypominającymi leciwą już konsolę GameBoy od Nintendo.

Piotr Gnyp – red. nacz. w NextWeb Media – nosi smartfona w plastikowym etui, głównie ze względu na ochronę jego boków. Ceni też wizualny aspekt obudowy – są po prostu ładne. Na ochronę zdecydował się po tym, jak dwukrotnie uszkodził telefon przy upadku.

Twarda sprawa

Kolejnym typem futerałów są twarde, plastikowe obudowy. Przy upadku amortyzacja jest mniejsza (ze względu na właściwości twardszego materiału), choć na pierwszy rzut oka ochrona wydaje się lepsza. Tyle tylko, że plastikowe case’y absorbując uderzenie same ulegają zniszczeniu – pękają, łamią się na brzegach. Warto pamiętać, że tego typu obudowy – szczególnie jeśli są złożone z dwóch elementów, „pracują” (jak chociażby popularny ostatnio ice cream dla iPhona). Lepiej nie przekonywać się o tym na własnym przykładzie – nie warto zabierać ich na plażę. Jeśli piasek dostanie się pod obudowę, a zechcecie ją zdjąć, istnieje duże prawdopodobieństwo, że porysujecie telefon. Zresztą z silikonowymi futerałami też radzę uważać na plaży – ziarenka przyklejają się do gumy, potrafią narobić malutkich wizualnych szkód na obudowie. Wracając jednak do plastiku, oferuje chyba największy wybór form i nadruków. Od stylizowanych na karoserie Transformersów, przez proste obudowy z ładnym nadrukiem, aż po fikuśne misie czy kotki powiększające wielkość telefonu nawet o kilkadziesiąt procent. Do wyboru, do koloru – a i przedział cenowy jest dość szeroki, od kilkunastu do grubo ponad stu złotych. Warto jednak pamiętać, że dobrze wykonana i dopasowana obudowa tego typu całkowicie odmienia wygląd telefonu.

Skóra, fura i komóra

Czyli Elegancja-Francja. Skórzane (lub skóropodobne) futerały nadają komórce szyku. Są też bardzo funkcjonalne – niektóre modele idealnie nadają się do garnituru. Wystarczy wsunąć w nie telefon, zamknąć skórzaną klapkę, a następnie przyczepić do paska. Nie dość, że futerał będzie pasował do skórzanych butów, paska i paska w zegarku, to w dodatku zniknie problem odstających kieszeni w spodniach czy marynarce. Tego typu produkty to też dobra fizyczna ochrona aparatu – skóra dobrze absorbuje siłę uderzenia, najczęściej telefon w takiej osłonie jest również otulony z każdej strony, ekran czuje się więc bezpieczniejszy. Jedyny minus to oczywiście wyciąganie komórki celem sprawdzenia smsa, poczty, czy wykonania telefonu. Poręczniejsze są skórzane futerały z klapką na ekran, wystarczy wtedy ową klapkę podnieść, by mieć dostęp do pełnej funkcjonalności urządzenia. Idealne dla damskiej torebki.

Osobną kwestią jest zabezpieczenie ekranu. Najprostszym i najpopularniejszym rozwiązaniem jest folia ochronna, często dodawana do nawet najtańszych etui czy futerałów. Założenie jej nie wymaga dyplomu z fizyki kwantowej, jednak umieszczenie folii na wyświetlaczu tak, by nie znalazł się pod nią ani jeden paproch czy pęcherzyk powietrza, wymaga praktyki i szczęścia. Folia bez wątpienia ochroni „szybkę” przed małymi ryskami, nie liczcie jednak na skuteczne zabezpieczenie przy upadku. Co więcej do folii trzeba się zwyczajnie przyzwyczaić – inaczej ślizga się na niej palec, inaczej ekran odbija światło. No i trwałość. Najdroższe folie faktycznie są w stanie posłużyć długo, najtańsze jednak dość szybko tracą swoje właściwości, odklejają się, wpuszczają brud przyczepiający się do kleju – wyglądając zwyczajnie nieestetycznie.

Krzysztof Gonciarz – vloger, krzysztofgonciarz.com

W kontakcie ze smartfonem czy tabletem bardzo ważny jest dla mnie jego design, więc staram się nie używać żadnych zabezpieczających bajerów, które zazwyczaj zmieniają sprzęt wizualnie w niezbyt dobry sposób. Jedynym wyjątkiem jest Smart Cover od Apple, wyjątkiem podyktowanym faktem, że sama ta osłonka ma dość ciekawy projekt. Decyduję się więc na stopniowo coraz bardziej porysowane sprzęty - ale wolę to, niż oszpecanie urządzeń jarmarcznymi bajerami. Jeśli po kilku latach używania smartfon będzie o kilkaset złotych mniej warty, to i tak było warto nosić w kieszeni coś tak ładnego jak, powiedzmy, czysty iPhone 5 bez żadnych przeszkadzajek.

A co z tabletem?

Wspomniałem o pancernych obudowach do tabletu. Ale to oczywiście nie jedyny sposób ochrony tego typu urządzeń. W ofertach można przebierać – od bumperów, przez twarde plastikowe obudowy, do skórzanych (lub skóropodobnych) futerałów i toreb. Fajnym rozwiązaniem są tak zwane Smart Covery przeznaczone do iPadów. Tu jednak dobra rada – jeśli chcecie zainwestować w ten system (ochrona w formie harmonijki przylegającej do ekranu), interesujcie się jedynie oryginalnymi produktami. Podróbki stylizowane na Smart Cover są często źle spasowane, przez co produkt traci na funkcjonalności.

Widziałem już chyba wszystko – case’y z ładowarką, podstawką i głośnikami. Do tego futerały z klawiaturami, przy czym tu też warto zwracać uwagę na cenę. Sprzęt za 50 zł nijak się ma do firmowych urządzeń za 200-300 złotych. Na pewno warto zainwestować w coś, co sprawdzi się przy wrzucania tabletu do plecaka czy torby, pozwalając jednocześnie postawić go prawie w pionie bez konieczności opierania urządzenia o ścianę czy cukiernicę na stole. Fajnym rozwiązaniem są pokrowce, które można przymocować do samochodowego zagłówka. Jeśli macie dziecko, na pewno docenicie bajki w dłuższej podróży, a przypinany na rzepy futerał jest wygodniejszy niż sztywne uchwyty, które często nie są w stanie wytrzymać ciężaru urządzenia w kombinacji ze stanem polskich dróg.

Jakub Tepper – noag.pl

Generalnie nie chronię swojego iPhone'a wcalę. Korzystam wcześniej z coverów, ale de facto przeszkadzają one w codziennym użytkowaniu. Plastikowe powodują rysy, gdy brud dostanie się do środka, a gumowe same z siebie się brudzą. Noszę smartfona w kieszeni, w aucie zawieszam na chwytaku i chociaż zdarza mu się porysować, to jednak cenię wyżej wygodę niż zabezpieczenie przed tymi kilkoma rysami.
Jak już korzystam z case'ów, to tylko w celach ozdobnych. W przeciętnym japońskim sklepie z elektroniką dostępnych jest przynajmniej kilkaset modeli na samego iPhone'a 5, także jak mi jakieś wpadnie w oko to założę go na telefon, natomiast z reguły nie wytrzymuje tam długo. Do iPada korzystałem zaś wyłącznie ze Smart Case, natomiast jego magnesy w przypadku dużego modelu były na tyle słabe, że czytanie w wannie wiązało się ze stresem, że jednak urządzenie upadnie. W związku z tym zrezygnowałem nie tylko z case'a, ale i z iPada.

Warto?

Smartfony i tablety to delikatne urządzenia. Często jeden upadek na twardą powierzchnię może być przyczyną pęknięcia ekranu, odprysku obudowy, czy zbicia teoretycznie trwałych, tylnych szybek (iPhone 4/4S). Mówi się, że to „elektronika użytkowa” i to normalne, że widać na niej użycie. Warto jednak zainteresować się ochroną zanim stanie się nieszczęście. Koszty nawet najprostszego futerału czy obudowy są nieporównywalnie niższe od kwot, jakich życzą sobie serwisy za naprawę wyświetlacza, czy wymianę innych uszkodzonych fizycznie elementów. A jak doskonale wiecie, w takim wypadku na darmową naprawę gwarancyjną nie ma co liczyć. Co więcej nadania posiadanemu urządzeniu indywidualnego wyglądu tez ma znaczenie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

zabezpieczeniaochrona