Panoptykon poinformował dziś o przygotowaniu założeń ustawy, która wprowadzałyby większą kontrolę służb oraz zniwelowałaby nadużycia w inwigilowaniu przez nie obywateli.
Cały projekt ustawy został przygotowany przez fundację Panoptykon, we współpracy i poparciu takich organizacji jak Krajowa Izba Radców Prawnych, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Fundacja Batorego, Amnesty International, Stowarzyszenie Wolne Sądy czy Stowarzyszenie Sieć Obywatelska – Watchdog Polska.
Polecamy na Geekweek: Nie wierzymy, a i tak ślemy dalej na Facebooku. "Potrzeba chaosu"
Tak więc to dość szerokie zainteresowanie tym projektem, ale trudno się temu dziwić - mamy problem ze służbami, co dobitnie pokazała afera z Pegasusem. O fakcie podsłuchiwania niektóre ważne osobistości w naszym kraju, dowiadywały się od producenta smartfona, z którego korzystali. W sumie to dobrze, bo niewiele osób by się o tym dowiedziało, jakby to byli zwykli obywatele.
W swoich założeniach nowa ustawa miała by wprowadzać konieczność przede wszystkim:
- wprowadzenia mechanizmu informowania o fakcie poddania jednostki kontroli operacyjnej (np. podsłuchowi) lub pozyskiwania danych na jej temat – po 12 miesiącach od zakończenia kontroli,
- stworzenie niezależnego organu kontrolującego służby uprawnione do prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych.
Kontrolą taką miałyby zostać objęte takie organy jak:
- Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
- Agencja Wywiadu,
- Służba Kontrwywiadu Wojskowego,
- Służba Wywiadu Wojskowego,
- Centralne Biuro Antykorupcyjne,
- Policja,
- Krajowa Administracja Skarbowa,
- Straż Graniczna,
- Żandarmeria Wojskowa,
- Biuro Nadzoru Wewnętrznego MSWiA,
- Służba Ochrony Państwa,
- Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej.
Wojciech Klicki, autor założeń:
Przez wykorzystanie Pegasusa przeciwko szefowi sztabu największej partii opozycyjnej wybory parlamentarne w 2019 r., choć nie były sfałszowane, nie były też uczciwe. Liczymy na to, że po najbliższych możliwe będzie wprowadzenie naszych rozwiązań, które uniemożliwią takie sytuacje w przyszłości. Widzimy, jak informacje o ludziach, często wrażliwe, mogą być wykorzystane, żeby uderzyć w konkretne osoby. Na przykład w te, które publicznie skrytykują władzę. U źródła problemu często są służby, które w niekontrolowany sposób pozyskują informacje na nasz temat.
To prawda, że zainteresowanie służb skierowane jest głównie do ważnych osób - możemy sobie przy tym powiedzieć, że nas to nie dotyczy, nie mamy nic do ukrycia, itp., ale problem jest dużo szerszy i może dotknąć każdego z nas.
Problemem tym jest brak konieczności informowania obywateli o przeprowadzonych kontrolach. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której dany, ważny podmiot poddany jest szczegółowej kontroli i okazuje się, że któregoś tam dnia kupował coś w sklepie internetowym u kogoś z Was - sprawdźmy czy odprowadził podatek od tego zakupu, czy w ogóle płaci podatki, a co nam szkodzi.
Wojciech Klicki:
Polskie służby nie informują o inwigilacji osób poddanych kontroli operacyjnej. Można się o tym dowiedzieć dopiero z aktu oskarżenia. Jednakże w 2022 r. tylko 13% podsłuchów prowadzonych przez policję przyniosło materiały do procesu karnego. Pozostałe osoby, których prywatność została naruszona, nigdy się o tym nie dowiedzą. To wpływa na poziom zaufania do służb. Brakuje też organu, gdzie można złożyć skargę w przypadku uznania, że inwigilacja była nieuzasadniona i naruszała prawa danej osoby.
W obecnym stanie prawnym nigdy się o tym nie dowiecie - chyba, że dopiero przy ewentualnym akcie oskarżenia. Taka sytuacja nie miałaby miejsca lub miała w dużo węższym zakresie, jakby funkcjonariusze mieli świadomość, że takie działania poddane zostaną weryfikacji przez organ nadrzędny, a Wy po roku będziecie poinformowani o tym, że postronnie też byliście sprawdzani. To dałoby Wam narzędzia do dochodzenia Waszych praw, w przypadku stwierdzonych nadużyć w tym zakresie.
Źródło: Panoptykon
Stock Image from Depositphotos.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu