To wyrok na który wielu miłośników nowych mediów i debat publicznych czekało. Sąd apelacyjny podtrzymuje wcześniejsze postanowienia.
Politycy nie mogą blokować użytkowników w social mediach - tak twierdzi ten sąd
Prezydent Donald Trump należy do grona dość aktywnych użytkowników Twittera. Na tyle, że dość regularnie komentuje on co mu z tą platformą nie leży. Amerykańskie media regularnie informują o jego temperamentnych wpisach i odpowiedziach. A kiedy jakaś dyskusja mu nie leży — nie waha się korzystać z funkcji blokowania. Zdaniem amerykańskiego sądu apelacyjnego, zarówno Prezydent Trump, jak i inni wybrani politycy nie mogą blokować ludzi, z którymi się nie zgadzają w mediach społecznościowych. Przynajmniej tak długo, jak wykorzystują je również do celów "służbowych".
Zobacz też: Trump: powinniśmy pozwać Google, Facebooka i wszystkich innych
Debata publiczna na pierwszym miejscu
Obrońcy zablokowanych użytkowników, Knight First Amendment Institute działający przy Uniwersytecie Columbia, powoływali się na Pierwszą Poprawkę. Ich zdaniem, osoby pełniące funkcje publiczne nie mogą blokować (a tym samym wykluczać z rozmów) ludzi za to, że mają inne poglądy. Zgodziło się z tym jury składające się z trzech sędziów — o czym poinformowała należąca do tego grona Barringtom Parker. Tym samy podtrzymano wcześniejsze orzeczenie sądu. Prawnicy prezydenta Donalda Trumpa starali się przekonywać, że jego konto założone zostało dużo wcześniej, niż ten zaczął pełnić oficjalne funkcje. Sędziowie uznali jednak, że obecnie wykorzystuje je również "oficjalnie", dlatego — zgodnie z prawem do swobody wypowiedzi — nie może on blokować użytkowników z którymi się nie zgadza.
Warto jednak zauważyć, że nie każde konto urzędnika traktowane jest jako konto służbowe — ale kiedy wykorzystują je do oficjalnych ogłoszeń (jak np. przedstawienie nowego nominata na dyrektora FBI czy dymisjach personelu pełniących ważne funkcje w Białym Domu), muszą liczyć się z takimi ograniczeniami.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu