Jednym z elementów umowy koalicyjnej między partiami, które dotychczas tworzyły opozycję parlamentarną jest zapis dotyczący jawności działania służb specjalnych. Co konkretnie znalazło się w treści porozumienia? Omawiamy wątek dotyczący cyberprzestrzeni.
Czy służby miały Cię na oku? Koalicja chce, żebyś się o tym dowiedział
Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce władzę w Polsce przejmie nowa opcja polityczna. Świadczy o tym nie tylko arytmetyka, ale również umowa koalicyjna, która właśnie została zawarta. Podpisy pod nią złożyli Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia, Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń. Oznacza to, że w skład koalicji dążącej do utworzenia rządu weszły takie opcje polityczne, jak Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica.
Jako że nie jesteśmy portalem traktującym o polityce, w niniejszym materiale skupimy się wyłącznie na tym, co dotyczy nas jako użytkowników internetu. Jeden z zapisów umowy koalicyjnej dotyczy bowiem podejścia koalicji do służb dbających o bezpieczeństwo państwa. W bardzo ogólnym dokumencie czytamy, że ich działalność ma być jawna dla obywateli. Co to konkretnie znaczy? Choć o konkrety, na ten moment, bardzo trudno, spróbujemy pokusić się o kilka słów refleksji.
Umowa koalicyjna a służby: jawność na pierwszym miejscu
Podejście koalicjantów do kwestii służb znajdziemy w 19. punkcie porozumienia. Dla wygody poniżej cytujemy stosowny zapis w całości.
Koalicja odpolityczni służby mundurowe i służby specjalne oraz wprowadzi czytelne reguły państwowej kontroli nad nimi. Podporządkowanie Policji i służb specjalnych rządzącej opcji przez osiem ostatnich lat doprowadziło do ich skrajnego upolitycznienia, wielokrotnego wykorzystania do walki politycznej i ograniczania praw obywatelskich. Koalicja ograniczy liczbę służb posiadających ustawowe uprawnienia do wykonywania czynności operacyjno-rozpoznawczych oraz wprowadzi skuteczny mechanizm kontroli wykonywania tych czynności przez służby.
Czytaj dalej poniżejZlikwidowane zostanie Centralne Biuro Antykorupcyjne, a jego zasoby i kompetencje przekazane do innych służb, m.in. do pionu zwalczania przestępstw korupcyjnych w Centralnym Biurze Śledczym Policji. Dzięki temu wzmocniona będzie walka z korupcją, całkowicie porzucona przez poprzednią władzę.
Obywatele będą mieli prawo do informacji o zainteresowaniu nimi ze strony służb, w szczególności informacji o prowadzonej wobec nich kontroli operacyjnej.
Skąd w ogóle taki zapis w umowie koalicyjnej? Doskonale pamiętamy aferę, w wyniku której dowiedzieliśmy się o tym, że pewne osoby były śledzone m.in. z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus. Zgodnie z umową koalicyjną do takich sytuacji ma więcej nie dochodzić. Spróbujmy pogdybać o tym, jak takie rozwiązanie miałoby działać w praktyce.
O czynności operacyjne pytaj w samych służbach
Afera ze stosowaniem Pegasusa ujrzała światło dzienne dzięki dziennikarskiemu śledztwu. Zdecydowanie nie jest to metoda, z której mógłby skorzystać każdy obywatel. Jak w takim razie zapewnić sobie dostęp do wiedzy o tym, czy kiedykolwiek byliśmy sprawdzani przez służby? Jako że konkretów, na tym etapie, brak, możemy wyłącznie spekulować. Być może jako obywatele będziemy mogli składać zapytania do odpowiednich służb o to, czy kiedykolwiek byliśmy obiektem ich zainteresowania. Ciężko bowiem pokusić się o rozwiązanie, gdy to służby same od siebie będą informowały wszystkich, wobec których zastosowano monitoring.
Jak brzmi obietnica koalicji? Już to wiemy. Jak będzie wyglądała w praktyce i czy w ogóle? Dowiemy się tego w ciągu najbliższych czterech lat.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu