Seriale

Moje ulubione seriale 2019: subiektywny wybór najlepszych serii tego roku

Kamil Świtalski
Moje ulubione seriale 2019: subiektywny wybór najlepszych serii tego roku
Reklama

Z serialami podobnie jak z filmami, książkami i grami — ile ludzi, tyle gustów. Każdy na listę ulubieńców wciągnie zupełnie inne tytuły. Ale rok zbliża się ku końcowi, patrząc w kalendarz wiem, że w tym roku więcej już nic nie obejrzę — dlatego z czystym sumieniem mogę zamknąć swój ranking i wskazać najlepsze seriale, jakie obejrzałem w tym roku.

Czarnobyl

Serial dostępny w ofercie HBO Go

Reklama

Mam wrażenie, że o tym serialu powiedziano już wszystko. Skomentowano każdy jego element z osobna i całość też. Serialowa opowieść o katastrofie w elektrowni atomowej zrealizowana została z niesamowitym rozmachem i naturalistycznym podejściem, które momentami aż bolało. Oglądanie tego serialu nie miało w sobie nic z przyjemności, ale mimo wszystko bardzo się cieszę, że się skusiłem. Choć obejrzałem go prawie "na raz" — a później swoje odchorowałem, wciąż uważam, że to jedna z produkcji obok której nie można przejść obojętnie.

Euforia — ale to było piękne!

Serial dostępny w ofercie HBO Go

Długo zastanawiałem się czy na tej liście jest miejsce dla Euforii. Bo choć jest on najmniej przeze mnie lubianym z całej tej listy, to jednak ma elementy przez które zdecydowałem się go tu umieścić. Chodzi oczywiście o zdjęcia: jedyne w swoim rodzaju, piękne, kolorowe i nietuzinkowe. Sama opowieść? Cóż, dla mnie grała... nie drugie, nie trzecie, ani nawet nie czwarte skrzypce (musiała ustąpić miejsca muzyce, aktorkom czy scenografii). Ale mimo tego że historia była dla mnie odrobinę nudna i nijaka, nawet jak na standardy teen dramy, to pod względem technicznym serial wypadł fenomenalnie. I już samymi zdjęciami wywalczył sobie to miejsce na liście.

Kroniki Times Square — bardzo żałowałem, że trafiłem na tę serię tak późno

Serial dostępny w ofercie HBO Go

Kroniki Times Square (ang. The Deuce) zadebiutowały w 2017 roku, ale mi przyszło się z nimi zapoznać dopiero teraz. Dlaczego tak późno? Szczerze — nie mam pojęcia, ale prawdopodobnie sporo w tym winy mało zachęcającego tytułu i braku większego rozgłosu (w mojej bańce?). Opowieść rozpoczyna się w latach 70. — i przeprowadza nas przez początki i rozwój branży pornograficznej w Stanach Zjednoczonych. Barwni bohaterowie, niekończąca się impreza w centrum Nowego Jorku, osobiste dramaty, narkotyki, przepiękne zdjęcia i stylizacje. Serial trzymający w napięciu do ostatniej chwili obecnie — definitywnie zakończony. W 2019 roku doczekaliśmy się trzeciego (i ostatniego) sezonu który zamknął opowieść. Nie szkodzi, patrząc na to jak wciągnął mnie za pierwszym razem jestem przekonany, że wrócę do niego jeszcze nie raz.

The Kominsky Method — serial o starych, dla wszystkich

Serial dostępny w ofercie Netflix

The Kominsky Method to jedna z netflixowych perełek, o której nie mówi się zbyt wiele. Serial ma swoje wierne grono fanów, jesienią 2019 doczekał się drugiego sezonu, ale nigdy nie dostał rozgłosu na jaki zasługuje. Twórcy serii w doskonałych dawkach połączyli komedię i dramat — a wszystko to podlali solidną dawką absurdu. I choć pojawiło się sporo głosów że to typowa jednorazówka, której drugi sezon nie ma szans się udać — Chuck Lorre i spółka udowodnili, że ci którzy tak gadali byli w błędzie. Bo drugi sezon był równie dobry i wciągający. Doskonale przeplatał sceny komiczne i dramatyczne, bawił kiedy trzeba — i smucił kiedy trzeba. A przy tym nie pozwalał się od siebie oderwać!

Reklama

The Kominsky Method to historia aktora (w tej roli Michael Douglas), o którego sukcesach świat już zapomniał. Jego wcześniejsze sukcesy odeszły w zapomnienie, nie dostaje nawet najmniejszych ról w serialach. Ale skoro nie jest już aktywny przed kamerami czy na scenie, to przecież… może dzielić się swoją wiedzą. I faktycznie — posiada szkołę aktorską. Ma też grono przyjaciół, romanse i pomagającą mu w biznesie córkę, która regularnie przymyka oko na jego wybryki. Przez całe życie był blisko ze swoim przyjacielem — starszym od niego Normanem Newlanderem (Alan Arkin) oraz jego żoną.

The Morning Show — nie spodziewałem się, że wciągnie mnie aż tak bardzo

Serial dostępny w ofercie Apple TV+

Reklama

Można lubić Apple, można go nie lubić — podobnie jak ich usługę Apple TV+, która startując w bibliotece miała raptem kilka odcinków na krzyż. Było biednie, fakt, ale już na starcie czekały tam na nas perełki takie jak The Morning Show, którego pierwszy sezon dobiegł już końca. Opowieść o losach bohaterów tworzących telewizję śniadaniową ze oskarżeniami o molestowanie seksualne w tle brzmiało... no cóż, niezbyt intrygująco. Kiedy jednak dałem serialowi szansę, to okazało się, że to naprawdę działa. Przepiękne zdjęcia, FENOMENALNA ścieżka dźwiękowa, wciągająca historia — i wszędobylski dramatyzm sprawiły, że od The Morning Show po prostu nie mogłem się oderwać. I mimo że złościłem się na długość odcinków (wolałbym ich więcej, ale krótszych) — to i tak oglądałem jak zahipnotyzowany. I choć po większości seriali nie chcę kolejnych sezonów, tak tutaj nie mogę się już doczekać kontynuacji po wielkim finale który nam zaserwowano.

To był dobry rok dla seriali

Wiadomo że kiedyś było lepiej, Alternatywy 4, Prison Break czy Matki, Żony i Kochanki (co kto lubi) są nie do pobicia. Kiedyś było lepiej, kiedyś seriale smakowały inaczej i takie tam — ale w mojej ocenie to był fenomenalny rok dla miłośników serii telewizyjnych. I choć na mojej liście ulubieńców znalazło się pięć tytułów, to na nich przecież jeszcze nie koniec. Sam odliczam dni do piątku nie tylko ze względu na start weekendu, ale też premiery Truth Be Told oraz odcinków trzeciego sezonu Watahy. Świetnie bawiłem się też przy Nagim Reżyserze. Przede mną jeszcze nadrabianie zaległości (tak Watchmen, Peaky Blinders oraz See — to o Was!), a przy ilości serii które wychodzą — nie sposób obejrzeć wszystkiego. Było też oczywiście kilka serii od których się odbiłem, ale jak zwykle rzecz rozbija się o gusta (poddałem się m.in. przy Wiedźminie, Criminal czy Killing Eve), ale i tak był to — w mojej opinii — fantastyczny czas dla serialomaniaków. Już nie mogę się doczekać co przyniesie 2020 — mam jednak nadzieję, że uraczy nas lepszymi aplikacjami do obsługi HBO Go i Apple TV+...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama